Bruksela oferuje duże pieniądze na wzmocnienie przemysłu obronnego w UE. Ale Francja nie chce Polski w zainicjowanej przez prezydenta Macrona Europejskiej Inicjatywie Interwencyjnej.
Komisja Europejska przedstawiła w środę projekt Europejskiego Funduszu Obronnego opiewającego na 13 mld euro z budżetu unijnego na okres 2021-27.
– UE podjęła działania w dziedzinie bezpieczeństwa i obrony, które wcześniej wydawały się nie do pomyślenia – powiedziała szefowa unijnej dyplomacji Federica Mogherini.
Istotnie, wsparcie instytucji Unii dla przemysłu zbrojeniowego do niedawna uchodziło za tabu. To zmieniło się w dużej mierze wskutek prezydentury Donalda Trumpa, który brutalnie naciska na Europejczyków, by szybko zwiększyli swe nakłady na obronność.
Europa uzupełnia NATO
O ile Europejski Fundusz Obronny ma się zajmować przemysłem, to obecnie na wojskowym poziomie operacyjnym główną nowością jest – wymyślona przez prezydenta Francji Emmanuela Macrona – Europejska Inicjatywa Interwencyjna. Chodzi o budowę stałej koalicji krajów europejskich, których wojska w razie potrzeby potrafiłyby szybko podjąć interwencję np. w Mali. To miałby być element europejskiej „autonomii strategicznej” budowanej nie jako konkurencja, lecz jako uzupełnienie wobec NATO. I pomagającej Europejczykom w podejmowaniu interwencji nawet bez zbrojnego udziału Amerykanów.
Jak wynika z naszych informacji, Paryż nawet nie zwrócił się do Warszawy z pytaniem, czy byłaby gotowa dołączyć do inicjatywy Macrona. Francji w tej kwestii nie chodzi – jak słyszymy w Brukseli – o kłopoty Polski z praworządnością, lecz o „inną kulturę strategiczną” i o mocne ograniczenie liczby krajów w Europejskiej Inicjatywie Interwencyjnej, by dało się nią szybko i łatwo zarządzać. Francja wstępnie już doprosiła swego głównego unijnego partnera Niemcy (mimo wyraźnie „innej kultury strategicznej” czy raczej niechęci do wszelkich interwencji), lecz reszta potencjalnych uczestników nie jest tak powściągliwa militarnie jak Berlin. To głównie Wielka Brytania (brexit nie będzie przeszkodą dla udziału w inicjatywie Macrona), ale także Belgia, Dania, Holandia, Hiszpania, Włochy, Portugalia.
Unia premiuje własne projekty
Natomiast finansowanie z Europejskiego Funduszu Obronnego ma szczególnie premiować projekty obronne powiązane z PESCO, czyli grupą prawie wszystkich krajów UE deklarujących wzmocnioną współpracę obronną (zawiązaną jesienią 2017 r.). Około 4,1 mld euro pójdzie, przede wszystkim w formie dotacji, na finansowanie projektów badawczych, a 8,9 mld euro – na działania po zakończeniu fazy badań, m.in. budowę prototypów.
Dotacje są przewidziane wyłącznie dla projektów realizowanych z udziałem co najmniej trzech przedsiębiorstw z trzech krajów UE (np. nowatorskie drony). Celem jest pobudzenie współpracy i zdrowej konkurencji przemysłów obronnych, które teraz bardzo mocno wymykają się zasadom wspólnego rynku UE, co – wedle szacunków Komisji – przynosi 25-100 mld euro strat rocznie.
Szansa dla małych i średnich firm
– Kluczowe jest włączanie w te projekty także małych i średnich przedsiębiorstw oraz firm o średniej kapitalizacji – powiedziała komisarz UE ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska. Projekt Europejskiego Funduszu Obronnego przewiduje zachęty dla średnich firm, czyli takich jak w Polsce, by wszystkiego całkowicie nie przejęli najsilniejsi gracze zbrojeniowi z Francji, Niemiec, Włoch i Hiszpanii. UE w ramach pilotażu współfinansuje już projekt Ocean 2020 (42 firmy z 15 krajów, w tym z Polski) skupiający się na systemach rozpoznania i nadzoru na wodach terytorialnych krajów UE.
Europejski Fundusz Obronny to – jak wyjaśniała Bieńkowska – „pieniądze z UE dla firm z UE”. A zatem w zasadzie nie powinien finansować projektów z udziałem firm z USA. Ale Amerykanie nie przestają lobbować w Brukseli na rzecz rozwodnienia tego ograniczenia.
TOMASZ BIELECKI