Depresja, wahania hormonów, łysienie androgenowe, zmiany wysokości czoła, wysuszone ręce – to symptomy zachorowania na „Koński Ogon”. Skąd bierze się choroba i jak z nią walczyć?
Długie włosy to jeden z atrybutów kobiecości. Powinny jednak być zadbane i lśniące. Niestety, wiele posiadaczek bujnej czupryny dla wygody wiąże włosy w tzw. koński ogon. Ten zabieg jest początkiem poważnej choroby…
„Zaczęło się niewinnie od wysuszonej skóry, sądziłam, że to normalne. Była zima. Później zaczęłam łysieć, wpadłam w depresję…” – wyznaje jedna z czytelniczek.
Wiązanie włosów w kucyk to wbrew pozorom bardzo niebezpieczny zabieg. Poprzez ciągłe układanie włosów w takiej pozycji kobiety doprowadzają do opisanego stanu. Jak?
„Zmienia się kierunek i częstotliwość przepływu krwi, co rzutuje na cały organizm. Zaczyna się od przesuszonej skóry wskutek nieprawidłowego krążenia. Następnie pojawia się łysienie – efekt trzymania włosów w tej pozycji. Przedostatnim etapem są zmiany rysów twarzy i wysokości czoła – czoło staje się wysokie, włosy ze skroni znikają – zaczynamy wyglądać źle, wpadamy w depresję.” – mówi naszemu portalowi zaprzyjaźniony lekarz medycyny estetycznej.
Jedynym skutecznym zapobieganiem występowania choroby jest zaprzestanie wiązania włosów w ten sposób. Problem można opóźnić, albo złagodzić. Dermatolog może zalecić farmakoterapię, laseroterapię, zabiegi z wykorzystaniem osocza bogatopłytkowego lub komórek macierzystych.