Minister Mariusz Błaszczak wymienił prawie całe kierownictwo MON. Oprócz wiceministrów zmienili się też dyrektorzy departamentów i biur. Nowa kadra ma uspokoić nastroje wewnątrz w armii i wyciszyć konflikty, m.in. z prezydentem.
Mariusz Błaszczak rozpoczął urzędowanie na stanowisku ministra obrony od ważnych spotkań. W ubiegłym tygodniu rozmawiał m.in. z Naczelnym Dowódcą Sił NATO w Europie (SACEUR) gen. Curtisem M. Scaparrottim i z Sekretarzem Generalnym NATO Jensem Stoltenbergiem. Potem poleciał do Stanów Zjednoczonych na spotkanie z Doradcą ds. Bezpieczeństwa Narodowego Prezydenta Stanów Zjednoczonych – gen. Herbertem Raymondem McMasterem.
Po powrocie z USA w piątek rano, minister zaprosił do pałacyku na Klonowej najważniejszych dowódców polskiej armii. Jak podał MON w komunikacie prasowym, rozmawiano o celach i zadaniach.
Prawdziwe trzęsienie ziemi miało jednak dopiero nastąpić. Wieczorem ze strony internetowej MON zniknęły nazwiska wiceministrów: Bartosza Kownackiego, Bartosza Grabskiego i Dominika Smyrgały. Jedynym wiceministrem z ekipy Antoniego Macierewicza, który zachował stanowisko jest Tomasz Szatkowski, odpowiedzialny za sprawy międzynarodowe. Wygląda jednak na to, że jego zakres obowiązków i kompetencje zostaną okrojone. Na razie w MON trwa przegląd i tworzenie nowej struktury urzędu.
Jeszcze w piątek okazało się, że roszady kadrowe nie zakończą się na poziomie wiceministrów. Powoli wymieniano też prawie wszystkich dyrektorów departamentów i biur MON. Ze starej ekipy ministra Macierewicza zostało tylko kilka osób, wśród nich szef departamentu kadr Radosław Peterman, były zastępca biura lustracyjnego IPN i były ekspert komisji weryfikacyjnej WSI, którą kierował Macierewicz. Jak mówią rozmówcy Onetu, Peterman do końca nie był pewny, czy zostanie.
– W kierownictwie długo zastanawiano się, jaki przyjąć wariant informowania o tych zmianach. W końcu stanęło na tym, że najpierw ze strony internetowej resortu zostaną usunięte nazwiska, a dopiero w poniedziałek, po powołaniu nowych wiceministrów, strona zostanie uzupełniona – mówi informator Onetu.
W ostatni weekend jeszcze nic nie było przesądzone. Dlatego, spekulacjom medialnym nie było końca.
Wkrótce na stronie MON systematycznie zaczęły pojawiać się nazwiska następców odwoływanych urzędników. To ludzie związani albo ze strukturami PiS, albo bliscy współpracownicy ministra Błaszczaka jeszcze z czasów, gdy był on szefem MSWiA.
– Skala czyszczenia jest duża i to jeszcze nie koniec – mówi jeden z polityków PiS. – Minister Błaszczak nie chce, żeby byli współpracownicy Macierewicza coś przed nim ukrywali. Chce mieć realny obraz tego, co dzieje się w resorcie. Dlatego, powołał ludzi, którym ufa.
Niektóre nazwiska nowych wiceministrów już wcześniej pojawiały się na giełdzie dziennikarskiej. Jako pierwszy podał je na Twitterze dziennikarz „Gazety Polskiej” Piotr Nisztor.
Wczoraj już oficjalnie okazało się, że Bartosza Kownackiego zastąpi Sebastian Chwałek, były wiceminister spraw wewnętrznych. W resorcie obrony będzie odpowiadał za modernizację armii i wojskową służbę zdrowia. Dostał też nadzór nad spółkami sektora zbrojeniowego. – To dobry administrator od lat związany z ministrem Błaszczakiem. Nie ma jednak doświadczenia w modernizacji wojska. Trochę potrwa, nim opanuje te kwestie – mówi Marek Świerczyński, dziennikarz i komentator spraw wojskowych z Polityka Insight.
Kolejną osobą, która z MSWiA przeszła do MON jest Tomasz Zdzikot. Będzie on nadzorował departament prawny, kwestie związane z teleinformatyką, infrastrukturą oraz wyższym szkolnictwem wojskowym. Powołanie Zdzichota było zresztą jedną z pierwszych decyzji kadrowych nowego ministra obrony.
Najwięcej kontrowersji budzi jednak powołanie Marka Łapińskiego na podsekretarza stanu w MON. Ten były szef Straży Granicznej ma odpowiadać za strategię obronną, budżet i sprawy socjalne. Na stanowisko komendanta Straży Granicznej powołany 31 grudnia 2015 roku, po półtora roku został mianowany ze stopnia majora na stopień generała brygady. Zanim objął eksponowane stanowisko w MSWiA, wiele lat przebywał w tzw. rezerwie kadrowej. W swojej karierze ma też epizod m.in. służby w Urzędzie Ochrony Państwa i pracy w Najwyższej Izbie Kontroli.
– Tak błyskawiczne awanse praktycznie się nie zdarzają. Łapiński musi być albo bardzo wybitny, albo bardzo oddany – ironizuje jeden z wojskowych. Dodaje, że obszar, za który ma odpowiadać Łapiński – szczególnie strategia obronna – jest na tyle skomplikowany, że nawet doskonale przygotowani fachowcy „zęby sobie na nim łamią”.
Przypomina też, że na reformę nadal czeka system dowodzenia i kierowania armią. – Ekipie Macierewicza nie udało się tego uporządkować. Zobaczymy, czy ludzie Błaszczaka temu podołają – dodaje wojskowy. Jego zdaniem ekipa nowego ministra obrony ma kompetencje, by zrobić porządek w MON, ale jest mocno oddalona od spraw wojskowych. – Nadają się do administrowania, ale czy podołają reformie wojska? – pyta rozmówca Onetu.
– Zmiany kadrowe zaprowadza każdy nowy szef resortu. Niektórzy robią to w sposób ewolucyjny, Błaszczak przeprowadził je rewolucyjnie – mówi nasz rozmówca z MON.
Po odejściu płk Anny Pęzioł–Wójtowicz do Wojskowej Akademii Technicznej w MON nie ma rzecznika prasowego. Według naszych rozmówców te obowiązki może przejąć Agnieszka Glapiak, która została Dyrektorem Centrum Operacyjnego MON.
EDYTA ŻEMŁA, ONET.PL