Generał Zbigniew Ścibor-Rylski, prezes Zarządu Głównego Związku Powstańców Warszawskich skończył w marcu 100 lat! Mimo sędziwego wieku wciąż – jak mówi – ma wiele do zrobienia. I zaangażowaniem wspiera powołaną niedawno Fundację Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. W rozmowie z Faktem nie kryje wzruszenia, że „udało mu się dożyć tych czasów”. Jednocześnie prosi Polaków, by przestali się kłócić i doceniali to, co mają. – Cieszmy się, że możemy te święta spędzić z najbliższymi. Przecież jesteśmy niezwykłym narodem. To jest najważniejsze!” – wyznał w wywiadzie.
Fakt: Nim zaczęliśmy rozmowę, ze wzruszeniem przyznał Pan, że choć przez całe swoje życie poznał wielu znakomitych ludzi, najważniejsze i najsilniejsze są uczucia, które towarzyszą Panu właśnie teraz.
Gen. Zbigniew Ścibor-Rylski: Trudno słowami opisać to, co czuję w tej chwili. Mam ogromne szczęście, że udało mi się dożyć tych czasów. Jedną z rzeczy, która napędza mnie do działania jest działająca od niedawna Fundacja Pamięci o Bohaterach Powstania Warszawskiego. To wspaniali ludzie, którzy opiekują się powstańcami. Ogromną radość sprawia mi też młodzież, która pamięta o nas i o tym, dlaczego powstanie warszawskie wybuchło.
Niektórzy wciąż zastanawiają się czy miało ono sens…
– Różne są zdania, ale jednego nie da się podważyć – ten niebywały zryw, ogromne poświęcenie młodzieży i przelana przez nią krew – nie poszły na marne. Z wszystkich okrutnych wydarzeń, jakie towarzyszyły powstaniu, pozostanie pamięć o tym, z jaką wiarą, miłością dla wolności i niepodległości ukochanej ojczyzny, walczyli. Oby ta miłość nas zjednała, a przyszłe pokolenia brały przykład z powstańców. Przecież wyznawane przez nas wartości są wciąż aktualne.
Żartował pan przed wywiadem, że grzechem byłoby nie spełnić życzenia stuletniego człowieka. O czym marzy Pan najbardziej?
– Moim marzeniem jest to, by między Polakami nie było różnic. Byśmy przestali tak się do siebie odnosić. Gdy nieraz oglądam telewizję, serce mnie boli. Przecieram oczy ze zdumienia, że w tak nieparlamentarny sposób, bardzo brzydko, jeden psioczy na drugiego. Nie zapominajmy o naszych barwach. Wszyscy jesteśmy biało-czerwoni. Flaga powinna nas łączyć.
1 sierpnia, podczas obchodów 73. rocznicy powstania, zwracał Pan uwagę na to, by Polacy – niezależnie od wyznania, poglądów – szanowali się nawzajem. Czy patrząc z perspektywy czasu uważa Pan, że jest coraz lepiej? Polska jest krajem tolerancyjnym?
– Przez wiele pokoleń Polska budowała swój wizerunek, byliśmy jednym z bardziej tolerancyjnych państw na świecie. Chciałbym, byśmy wrócili do tej tradycji. I myślę, że wreszcie to nastąpi, że Polacy wreszcie się pogodzą, dojdą do porozumienia, zaczną się szanować nawzajem – bez względu na poglądy polityczne, wyznanie, etc. Może za 50 lat nasi prawnukowie wyciągną wnioski z tego, co w tej chwili się dzieje i docenią, o co żeśmy tak walczyli…
Dlaczego tak trudno nam się porozumieć?
– W dużej mierze to wina polityków. Myślę, że współcześni politycy po prostu nie rozumieją, co to znaczy oddać życie za ojczyznę, dlatego z taką łatwością padają z ich ust różne słowa. Walczą o swoje, zupełnie niezrozumiałe dla mnie, poglądy. To wszystko jest dla mnie, stulatka, wprost niepojęte. Przecież młodzi to słyszą, i myślą potem: „co ci politycy opowiadają? Czy są świadomi swoich słów?”. Nigdy się w politykę nie mieszałem i uważam, że należy ją zdecydowanie oddzielić od tego, co jest najważniejsze. Niech ci najmłodsi, którzy kiedyś będą rządzić naszym krajem, nigdy nie zapomną, że wszyscy są Polakami i wszyscy są równi. To najważniejsze przesłanie.
Zbliżają się święta. Wraca Pan myślami do tych, które były dla pana wyjątkowe, szczególne?
– Pamiętam pierwszą wigilię w niewoli. 1939 rok. Wówczas straciliśmy przecież wolność. Chwilę wcześniej, na początku października, gen. Franciszek Kleeberg pod Kockiem ogłosił kapitulację, oficerowie płakali (ostatnia bitwa kampanii wrześniowej. Taktycznie bitwa była zwycięska dla Polaków, jednak strategicznie wygrali Niemcy. Była to ostatnia bitwa kampanii wrześniowej stoczona przez regularne wojsko). Niejeden chciał sobie odebrać życie, ale Kleeberg mówił: przydacie się jeszcze ojczyźnie. Nigdy nie zapomnę tego dnia. Był ogromny mróz, a my pod kocami namiotach. Strasznie to wówczas przeżywaliśmy, mieliśmy łzy w oczach. I proszę powiedzieć, czy to obecne pokolenie jest w stanie zrozumieć, co czuje żołnierz, gdy utraci wolność?
Czego życzy Pan Polakom na święta?
– To bardzo ważny dla nas wszystkich dzień. Pomyślmy o tych, dla których były one tragiczne. Jestem pełen wiary, że te święta i Nowy Rok będą wspaniałe. Doceniajmy to, co mamy, cieszmy się, że możemy spędzić te dni z najbliższymi. Przecież jesteśmy niezwykłym i wspaniałym narodem. I to jest najważniejsze…
FAKT.PL