W teorii zniesienie wiz dla Ukraińców nie zmieni zasad regulujących podejmowanie przez nich pracy w Polsce i krajach UE. W praktyce może to być duży krok ku temu, by Ukraińcy odwrócili się od Polski i traktowali ją jako przystanek przesiadkowy przed rynkami pracy w Europie Zachodniej. Problem dostrzegają jednak głównie przedsiębiorcy, a nie rząd.
We wtorek po południu na płycie gdańskiego lotniska, w ramach regularnego połączenia wykonywanego przez WizzAir dwa razy w tygodniu, wylądował samolot z Kijowa. Na pokładzie znajdowało się 156 osób, głównie Ukraińców. Po raz pierwszy mogli przylecieć do Gdańska bez obowiązku wizowego, który zniesiono w niedzielę.
– Bardzo dziękuję, że możemy teraz podróżować do Polski i całej Europy jak normalni ludzie, bez wyczekiwania godzinami w kolejkach po wizę – mówił zgromadzonym na płycie lotniska dziennikarzom jeden z ukraińskich pasażerów.
– Liczymy, że już wkrótce uda się nam otworzyć więcej połączeń lotniczych między Gdańskiem, a Ukrainą – dodał prezes gdańskiego lotniska Tomasz Kloskowski. – Znikają kolejne bariery i mam nadzieję, że ukraińskich pasażerów będzie w Gdańsku coraz więcej.
– To ważny dzień dla Ukrainy – wtórował Lew Zacharczyszyn, konsul Ukrainy w Gdańsku, który także był obecny na płycie lotniska i witał ukraińskich pasażerów.
A prezes związku „Pracodawców Pomorza” Zbigniew Canowiecki komentuje: – Już wkrótce nasza gospodarka może mieć problem.
Co się stanie, jeśli Ukraińcy wyjadą?
W niedzielę o północy, gdy na przejściach granicznych witano pierwszych „bezwizowych” obywateli Ukrainy, grano im hymn Unii Europejskiej. Dla targanego wojną z Rosją kraju to nie lada wydarzenie, od teraz mogą bowiem poruszać się bez wiz po niemal całej Unii Europejskiej (przepisy nie obejmują tylko Wlk. Brytanii i Irlandii).
Swoboda podróży Ukraińców po UE będzie jednak wciąż ograniczona. Obowiązku posiadania wiz już nie ma, ale żeby Ukrainiec mógł wjechać do krajów UE, musi teraz posiadać paszport biometryczny oraz uzasadnić cel pobytu. Powinien też zadeklarować odpowiednie środki finansowe (np. 75 zł na każdy dzień pobytu w Polsce – każdy kraj UE ma inne stawki), a do tego, jeśli przyjedzie np. w celach turystycznych, musi mieć też rezerwację noclegu.
Nowe przepisy nie zmieniają przy tym zasad panujących na rynku pracy. Na razie Ukraińcy wciąż będą musieli posiadać odpowiednie dokumenty (oświadczenia o zamiarze powierzenia wykonywania pracy, lub zezwolenia na pracę). Odstąpienie od obowiązku wyrabiania wizy pozwoli im jednak na znaczne skrócenie formalności przed ewentualnym staraniem się o takie pozwolenia.
– Zniesienie wiz dla Ukraińców to jednak także pierwszy krok do tego, żeby pracownicy ze Wschodu, wypełniający obecnie luki na rynku pracy po emigrujących Polakach, zaczęli wyjeżdżać do pracy na Zachód – mówi Canowiecki. – Zarobią tam więcej pieniędzy, a do tego nie będą narażeni na wybryki na tle narodowościowym i fizyczne ataki, takie jak ten sprzed paru tygodni w Chwaszczynie [grupa pijanych Polaków zaatakowała tam dom zamieszkały przez ukraińskich pracowników, sprawę opisała „Wyborcza” – red.].
– Zwiększy się przede wszystkim ruch turystyczny między krajami UE a Ukrainą – prognozuje Zacharczyszyn. – A emigracja zarobkowa? Owszem, kraje UE oferują lepsze pensje od polskich, ale z drugiej strony Polska zawsze była dla Ukrainy krajem bliskim nie tylko pod względem geograficznym, ale też mentalnym.
Ukraiński konsul wskazuje jednak przy tym, że w ostatnim czasie w polskim społeczeństwie nastroje antyukraińskie są coraz silniejsze i mogą wpłynąć na zmianę decyzji ukraińskiego emigranta o miejscu podjęcia pracy.
– Blisko 2/3 Ukraińców ocenia jeszcze Polskę i Polaków „dobrze” lub „bardzo dobrze”, jednak takie sytuacje jak z Chwaszczyna mogą sprawić, że Ukrainiec będzie wolał podjąć pracę na Zachodzie. I to pomimo tego, że będzie miał tam większe problemy z językiem i asymilacją niż w Polsce.
Jak zatrzymać Ukraińców w Polsce
Na zniesienie obowiązku wizowego trzeba więc patrzeć wielowątkowo. Z jednej strony jest to gest solidarności UE wobec Ukrainy, a z drugiej otwarcie nowych możliwości turystycznych pomiędzy Ukrainą a krajami należącymi do wspólnoty. Z trzeciej jednak jest to również zagrożenie dla polskiej gospodarki, która jak dotychczas, dzięki uproszczonym procedurom, była największym beneficjentem tego, że Ukraińcy mieli ograniczoną swobodę przy podróżach zarobkowych do krajów „starej” UE.
– Ukraińcy podejmują dziś w Polsce taką pracę, której Polacy najczęściej nie chcą już wykonywać – mówi Joanna Witkowska, dyrektor Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Gdańsku. – Brakuje nam jednak narzędzi i programów, które mogłyby pomóc w przekonaniu Ukraińców, że warto zostać i pracować w Polsce.
Polska z jednej strony potrzebuje więc pracowników z Ukrainy, ale z drugiej wcale nie ułatwia im decyzji o podjęciu pracy. Co więcej, jak pokazuje atak na dom Ukraińców w Chwaszczynie, często ich wręcz od tego odwodzi.
Wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz (PO): – Władza powinna tonować ksenofobiczne nastroje wobec obywateli Ukrainy, a tymczasem rząd PiS tylko je nakręca. Ukraińcy będą wkrótce pracować nie tylko w Polsce, tylko tam, gdzie zechcą. Jeśli zaczęlibyśmy zapewniać im dobre możliwości do pracy i do życia, to nie będą wyjeżdżać dalej na Zachód, tylko zostaną w Polsce. Polski rząd w ogóle jednak o tym nie myśli.
– Jeśli Ukraińcy przestaną chcieć pracować w Polsce, to będzie duży cios dla naszego biznesu – dodaje prezes Canowiecki. – Dzisiaj naprawdę trudno powiedzieć, kim moglibyśmy wypełnić luki na polskim rynku pracy po ewentualnym wyjeździe pracowników z Ukrainy.
MACIEJ DZWONNIK