„Źle rozłożone akcenty” – tak wiceminister obrony tłumaczy pismo o tworzeniu listy „osób innych narodowości posiadających obywatelstwo polskie”.
Dane o obywatelach innych narodowości mających obywatelstwo polskie i obywatelach innych państw zameldowanych na terenie gminy zbierał Wydział Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu Wojewódzkiego w Szczecinie. Miało się to odbywać w związku z zagrożeniem terroryzmem.
Wójtowie, burmistrzowie i prezydenci miast mieli dostarczyć dane do 31 maja. Podstawa? Art. 14 ustawy o zarządzaniu kryzysowym, który zakłada monitorowanie zagrożeń. Odpowiedzialny za zadanie w Urzędzie Wojewódzkim w Szczecinie Jarosław Kęsicki powiedział nam, że zostało ono urzędowi zlecone z góry. Nie wyjaśnił, jaki organ był inicjatorem. Wojewoda Krzysztof Kozłowski zapewniał na wczorajszej konferencji prasowej, że to wyłącznie dane statystyczne i że w tym przypadku interes bezpieczeństwa państwa jest uzasadniony.
MSWiA: My nic o spisie nie wiemy
Oficjalnie za „aktualizację danych i procedur do Wojewódzkiego Planu Zarządzania Kryzysowego” odpowiedzialne jest Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji. W piątek ministerstwo w odpowiedzi na pytanie „Wyborczej” stwierdziło, że obecnie i w przeszłości nie zbierano takich danych. Co ciekawe, MSWiA w ogóle nie wiedziało o spisie w Zachodniopomorskiem. Według naszych informacji danych nie zbierano też w innych województwach.
Okazało się, że za spis odpowiada MON. Przyznał to wczoraj w TVN 24 wiceminister obrony narodowej Michał Dworczyk. Stwierdził, że „jest naturalnym, że wobec sytuacji w UE” dane dotyczące cudzoziemców powinny być dostępne w urzędach wojewódzkich. Wyjaśniał, że w piśmie nastąpiło „niewłaściwe rozłożenie akcentów” i powinno ono dotyczyć obcokrajowców, nie uznał natomiast tworzenia bazy danych obywateli polskich pod względem narodowości za naganne. Stwierdził, że to dane ogólnodostępne. Komunikat MON mówi zaś, że ich zbieranie jest sprawą „absolutnie naturalną” i służy zapewnieniu bezpieczeństwa państwa.
PO: Zbieranie danych to skandal
Interpelację w sprawie zbierania danych złożył klub PO. Zdaniem posłów tego rodzaju działanie ze strony urzędników państwowych jest złamaniem konstytucji, która nie różnicuje obywateli polskich ze względu na narodowość. – Skandaliczne jest domniemanie, że jakikolwiek obywatel ze względu na inną narodowość może stanowić zagrożenie terrorystyczne – mówił „Wyborczej” Sławomir Nitras, jeden z inicjatorów interpelacji. Na razie nie wiadomo, dlaczego to MON, a nie MSWiA zbiera dane. Według byłego szefa MON Tomasza Siemoniaka to drastyczne naruszenie kompetencji MSWiA przez resort obrony.
PAWEŁ WROŃSKI, WYBORCZA.PL