Nie jest określone, ile razy można użyć paralizatora – odpowiedział rzecznik Komendanta Głównego Policji Mariusz Ciarka, odnosząc się do śmierci 25-latka, wobec którego policja użyła tasera. Rzecznik Praw Obywatelskich podkreśla, że ta sprawa musi być wyjaśniona i przypomina podobną sprawę – Roberta Dziekańskiego w Kanadzie.
Igor Stachowiak zmarł we wrocławskim komisariacie 15 maja 2016 roku. W sprawie trwa śledztwo, a okoliczności śmierci wciąż nie zostały wyjaśnione.
Reporter „Superwizjera” TVN Wojciech Bojanowski dotarł do nagrań i informacji, które pokazują, jak wyglądała policyjna interwencja. Na nagraniach widać między innymi leżącego na ziemi w toalecie, skutego w kajdanki i rozebranego Stachowiaka, który jest rażony policyjnym paralizatorem. Mężczyzna zmarł w czasie przesłuchania w komisariacie.
„Policjanci użyli na rynku paralizatora zgodnie z przepisami”
Komenda Główna Policji zapewnia, że „użycie przez interweniujących policjantów środków przymusu bezpośredniego w postaci siły fizycznej i tasera przeznaczonego do obezwładniania osób za pomocą energii elektrycznej, a następnie kajdanek, było adekwatne do sytuacji oraz do zachowania się mężczyzny”. Rzecznik Komendy Głównej Policji młodszy inspektor Mariusz Ciarka powiedział w niedzielę, że użycie paralizatora regulują przepisy określone w ustawie o środkach przymusu bezpośredniego. – Policjanci użyli na rynku paralizatora zgodnie z przepisami. Oczywiście cały materiał będzie podlegał ocenie prokuratury – powiedział Ciarka. Pytany, ile razy można porażać, rzecznik odparł: – Nie ma określonej ilości jeżeli chodzi o użycie paralizatora, natomiast trzeba pamiętać, że jest to jeden z tych łagodniejszych środków, w porównaniu chociażby z bronią palną. – My, jako policja, wręcz dążymy do tego, aby policjanci byli wyposażeni w tasery, tak, aby użycie broni palnej, gdzie skutki są już nieodwracalne, było ostatecznością – wyjaśnił rzecznik.
Bodnar o sprawie Dziekańskiego
Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar przypomina, że przed laty głośna była inna sprawa śmierci po użyciu tasera. W 2007 roku Polak, Robert Dziekański, zmarł po tym, jak policja użyła wobec niego tego urządzenia na lotnisku w Vancouver. Jak powiedział Bodnar w niedzielę w TVN24, kanadyjski policjant, który użył wówczas tasera został skazany na karę 2,5 roku pozbawienia wolności. – I to jest standard demokratycznego państwa. Ta sprawa, ta nasza sprawa Igora Stachowiaka musi być wyjaśniona do końca, ale także muszą być wprowadzone te mechanizmy, które spowodują, że do takich przypadków po prostu na komendzie policji nie będzie w przyszłości dochodziło – podkreślił RPO. Jak wyliczył, chodzi między innymi o każdorazową obecność adwokata przy osobie zatrzymanej, pełny monitoring, prowadzenie takich spraw przez prokuraturę niezależną od jednostki policji, wprowadzenie kamer montowanych na mundurze policyjnym, które na bieżąco nagrywają wszystkie czynności. W niedzielę, rzecznik Komendy Głównej Policji poinformował, że na wniosek szefa ministerstwa spraw wewnętrznych i administracji trwa procedura zwolnienia policjanta, który użył na komisariacie paralizatora wobec Stachowiaka. Minister zlecił też powołanie i skierowanie na miejsce zespołu kontrolnego. Sprawę wyjaśnia też prokuratura w Poznaniu – śledczy mają ustalić nie tylko przyczynę śmierci mężczyzny, ale i dokładny przebieg zdarzeń. PO w związku ze sprawą zatrzymania i śmierci 25-latka domaga się powołania komisji śledczej i dymisji wiceministra spraw wewnętrznych i administracji Jarosława Zielińskiego.
Sprawa Dziekańskiego
W sprawie Dziekańskiego, którą przypomina Bodnar, z nagrania świadka wydarzenia wynikało, że Polak zachowywał się dość gwałtownie. Funkcjonariusze użyli paralizatora, żeby go obezwładnić. W 2011 roku Sąd Najwyższy kanadyjskiej prowincji Kolumbia Brytyjska przyznał, że taser może zabić. Sprawę wniósł do sądu producent urządzenia – Taser International. Firma uznała bowiem, że krzywdzące są dla niej i szkodzą jej reputacji wnioski z prac tak zwanej komisji Braidwooda, która badała sprawę śmierci Dziekańskiego. W swoim raporcie, komisja sędziego Thomasa Braidwooda uznała między innymi, że użycie paralizatora niesie ze sobą duże ryzyko śmierci osoby, wobec której używa się tej broni. Wśród rekomendacji dotyczących stosowania paralizatorów znalazło się ostrzeżenie, by nie stosować jej kilkakrotnie. Właśnie takiej treści ustaleń sprzeciwiał się Taser International, twierdząc, że nie uwzględniają one danych naukowych i medycznych, dostarczonych przez firmę. Jednak Sąd Najwyższy Kolumbii Brytyjskiej (zachód Kanady) przyznał rację komisji Braidwooda.
ŹRÓDŁO: PAP, TVN 24
Nie on pierwszy i nie on ostatni umar? od paralizatora – a co z prawem do ?ycia zatrzymanego ?? W naszym kraju jak wida? policjant mo?e zabi? cz?owieka np Polaka – byle tylko zgodnie z procedur? ! N a ulicy u ciebie lub u mnie w domu albo w toalecie na komisariacie nie ma znaczenia gdzie umrzesz – byle zgodnie z procedur? – no i za ?mier? zatrzymanego oczywi?cie nikt nie odpowiada – bo taka jest procedura !!!! Ciekawe to bardzo ….