Justyna Helcyk umie porwać tłumy na antymuzułmańskich i antyunijnych wiecach. Niemal rok temu wrocławska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, stawiając jej zarzuty związane z nawoływaniem do nienawiści i publicznym znieważaniem obcokrajowców.
Ta sama prokuratora zmieniła jednak zdanie i działaczka ONR przed sądem nie stanie. Dlaczego? Dociekał reporter „Czarno na białym”.
„Muzułmanie uważają, że białe kobiety niemuzułmańskie trzeba gwałcić! Biała Europa zmierza ku upadkowi”, „przyjdą po dzieci i staruszki; każdy, kto nie podda się woli Allaha, skończy bez głowy”, „stoimy na straży moralności, chrześcijaństwa, tradycji polskich rodzin. Nie pozwolimy, by islamskie ścierwo skrzywdziło naszych rodaków” – między innymi tymi słowami mobilizowała działaczy ONR Justyna Helcyk, koordynatorka dolnośląskiej brygady ugrupowania i była kandydatka do europarlamentu. Niemal rok temu wrocławska prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia, zarzucając Helcyk nawoływanie do nienawiści i publiczne znieważaniem obcokrajowców. Ta sama prokuratura zmieniła jednak zdanie i z sądu wycofano gotowy akt oskarżenia. – Nie nawoływała do nienawiści. I jest to umorzenie wobec braku znamion przestępstwa – tłumaczy tę decyzję Małgorzata Klaus, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu. Przyznaje jednak, że z takim przypadkiem spotkała się po raz pierwszy. – Była to pierwsza sytuacja po zmianie przepisów – mówi.
Chodzi o zmianę wprowadzoną przez Zbigniewa Ziobro. Wcześniej prokuratura mogła wnioskować o wycofanie z sądu aktu oskarżenia, ale decyzję w tej sprawie podejmował sędzia. Po zmianach decyduje już sam prokurator. Może to zrobić w dowolnym monecie, nawet w trakcie procesu. W przypadku działaczki Obozu Narodowo-Radykalnego uzasadnienie umorzenia śledztwa jest tajne. Reporter „Czarno na białym” usiłował dowiedzieć się, co wpłynęło na całkowitą zmianę zdania prokuratury w tej sprawie.
Kogo zainteresowała sprawa działaczki
Próba ratowania Justyny Helcyk zaczęła się jeszcze w ubiegłoroczne wakacje od interpelacji poselskiej Adama Andruszkiewicza, byłego szefa Młodzieży Wszechpolskiej, a dzisiaj posła Kukiz’15. Andruszkiewicz przesłał ją do ministra sprawiedliwości, pytając, dlaczego działaczka z Wrocławia została oskarżona.
Odpowiedź przyszła dość szybko. Wiceminister sprawiedliwości Łukasz Piebiak zlecił ponowne zbadanie sprawy. Krzysztof Parchimowicz, prokurator z wieloletnim doświadczeniem, przyznaje w rozmowie z „Czarno na białym”, że jest zdumiony takim przebiegiem sprawy. Tłumaczy, że na podobną interpelację może odpowiedzieć tylko prokurator generalny, a nie członkowie jego gabinetu. – Żadna z osób tam pracujących nie ma kompetencji służbowych do tego, żeby wypowiadać się w sprawach prokuratury. Nieporozumieniem jest, że pan (wice)minister Piebiak odpowiada na interpelację, która dotyczy śledztwa prokuratorskiego – komentuje Parchimowicz. Wiceminister pytany przez „Czarno na białym” o Justynę Helcyk okazuje trudności w przypomnieniu sobie tej sprawy. Twierdzi, że nie kojarzy też słów o „islamskim ścierwie”, ale zaznacza, że nie wie, czy dobrze się stało, że śledztwo zostało umorzone. Sprawę Helcyk na polecenie Ministerstwa Sprawiedliwości analizował wiceszef wrocławskiej prokuratury regionalnej, który zlecił wrocławskiej prokuraturze rejonowej konkretne czynności do wykonania.
– Rozmawiałem z prokuratorami, którzy zajmowali się tą sprawą – relacjonuje dziennikarz wrocławskiej „Gazety Wyborczej” Jacek Harłukowicz. – Delikatnym będzie powiedzenie, że troszkę się podśmiewali z tych wskazań pana prokuratora. Tam chodziło między innymi o konieczność przesłuchania właściciela samochodu, z którego Justyna Helcyk wygłaszała przemówienie, a przede wszystkim zabezpieczenie kartki, z którego to swoje przemówienie odczytywała – opowiada. Nagranie wideo w tym przypadku nie wystarczyło, a kartki z tekstem nigdy nie odnaleziono. Pytana o to, czy czynności rzeczywiście polegały na ustaleniu tożsamości właściciela samochodu i znalezieniu kartki z tekstem, rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu odpowiada: – Tego nie wykluczam, aczkolwiek nie mogę w chwili obecnej na sto procent powiedzieć, że właśnie o takie czynności chodziło.
„Prokuratura daje sygnał: nic się nie stało”
Wiceszef Prokuratury Regionalnej we Wrocławiu Jerzy Duplaga do prokuratury regionalnej awansował, kiedy ministrem sprawiedliwości został Zbigniew Ziobro. Nie chciał rozmawiać z „Czarno na białym”. Sprawa Justyny Helcyk to druga – i podobna – w której miał interweniować. Wcześniej miał polecić napisanie apelacji wobec – jego zdaniem – zbyt surowego wyroku dla Piotra Rybaka, czyli biznesmena, który został skazany na dziesięć miesięcy bezwzględnego więzienia za publiczne spalenie kukły symbolizującej Żyda. – Po tym, jak zapadł wyrok, prokuratura uznała, że nie ma podstaw do wnoszenia w tej sprawie apelacji. Nie było chętnych do jej napisania, ostatecznie jednak powstała – wyjaśnia Jacek Harłukowicz.
Prokuratura nie chciała więzienia dla Rybaka – miał przez 10 miesięcy wykonywać prace społeczne. Ostatecznie sąd złagodził wyrok, ale nie tak, jak chciała tego prokuratura. Prawomocnie skazał biznesmena na trzy miesiące pozbawienia wolności. Być może podobnego scenariusza obawiano się też w przypadku Justyny Helcyk. – Prokuratura daje sygnał: nic się nie stało – komentuje sprawę działaczki adwokat Piotr Schramm. – Możecie mówić, możecie wypowiadać bardzo mocne słowa. Wiemy jakie, bo przecież w każdej chwili możemy odtworzyć słowa pani Helcyk – zauważa. – Ale prokuratura mówi: to jest OK – ocenia. – Czy słowa, że ktoś przyjedzie mnie zgwałcić, uciąć mi głowę, budzą agresję czy nie? – pyta Anna Błaszczak-Banasiak z Zespołu ds. Równego Traktowania w Biurze Rzecznika Praw Obywatelskich. – Wydaje się, ze stosunkowo łatwo to ocenić. Podobnie w przypadku znieważenia. Wystarczy sobie wyobrazić, ze ktoś w przestrzeni publicznej nazwałby mnie ścierwem – zauważa. Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu tłumaczy, że umorzenie to „decyzja prokuratora prowadzącego tę sprawę na podstawie zebranego całokształtu materiału dowodowego”. Zapytana, czy ktoś przestraszył się ryzyka, że wyrok może być skazujący, odpowiada: – Jest to decyzja nieprawomocna, poczekajmy na dalsze działania.
ŹRÓDŁO: TVN24