Do Warszawy przyjeżdża nowy prezydent Niemiec, Frank-Walter Steinmeier. O napięciu na linii Berlin-Warszawa świadczy już termin jego wizyty. Poprzednicy Steinmeiera, m.in. Joachim Gauck jeździli do Polski zaraz po objęciu urzędu, często nawet jeszcze przed wizytą we Francji, którą RFN uważa za kluczowego sojusznika. Steinmeier robi to jednak dopiero po dwóch miesiącach.
To wyraźny znak, że w przeciwieństwie do rządów Platformy Obywatelskiej, z rządem i przedstawicielami PiS trudniej jest się Niemcom dogadać.
Co z tą Unią?
U podstaw tych napięć pomiędzy krajami leży przede wszystkim inne podejście do Unii Europejskiej: Prawo i Sprawiedliwość chciałoby wzmacniać rolę państw narodowych w ramach wspólnoty, Niemcy natomiast dążą do jeszcze większej integracji. Według Steinmeiera, który przed przyjazdem do Warszawy udzielił wywiadu PAP, wybór Donalda Trumpa na prezydenta USA i Brexit sprawiły, że Europejczycy się przestraszyli i szukają teraz bezpieczeństwa w mocniejszej Unii Europejskiej. Na potwierdzenie tej tezy można przytoczyć wyniki wyborów parlamentarnych w Holandii i prezydenckich we Francji, w których nacjonaliści zdecydowanie przegrali. Nowy prezydent Francji, Emmanuel Macron, zamierza więc wraz z Angelą Merkel reformować i umacniać Europę.
Merkel próbowała przekonać Szydło i Kaczyńskiego do poparcia kandydatury Tuska na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Bezskutecznie.
Frank-Walter Steinmeier, który przez 8 lat pełnił funkcję ministra spraw zagranicznych w rządach Angeli Merkel, oficjalnie przyjedzie do Warszawy żeby otworzyć wraz z prezydentem Dudą Warszawskie Targi Książki. Jego główną misją będzie jednak przekazanie prezydentowi informacji, że jego kraj chciałby, żeby Polska również znalazła się w tym reformatorskim gronie. Niemcy wierzą, że Andrzej Duda i jego żona, z zawodu germanistka, to przedstawiciele Polski z najbardziej pozytywnym nastawieniem do ich kraju. Pytanie tylko, czy Polska przyjmie zaproszenie i będzie chciała pomóc w integracji, czy będzie ją blokowała.
Oprócz rożnego postrzegania roli Unii Europejskiej, Polska ma z Niemcami jeszcze kilka innych kwestii spornych. Jedną z nich jest praworządność, czyli planowana przez PiS reforma sądownictwa oraz faktyczna blokada Trybunału Konstytucyjnego. Obie kwestie nie podobają się Europie i martwią też Niemców.
Polskie kręgi prawicowe domagają się za to uznania Polaków mieszkających w Niemczech za mniejszość narodową.
Kolejną kwestią jest przystąpienie do strefy euro, którego Niemcy życzyłyby sobie od Polski, a którego Polska na razie nie planuje. Polska kategorycznie odmawia też przyjęcia uchodźców, na czym zależy rządowi Angeli Merkel. Czy w obliczu wszystkich tych sporów, Frankowi-Walterowi Steinmeierowi uda się przekonać Andrzeja Dudę do idei integracji, a ten przekona Kaczyńskiego? Nie wiadomo.
Merkel się nie udało
Na początku lutego wizytę w Warszawie złożyła kanclerz Angela Merkel, która próbowała przekonać Beatę Szydło i Jarosława Kaczyńskiego do poparcia kandydatury Donalda Tuska na kolejną kadencję na stanowisku przewodniczącego Rady Europejskiej. Bezskutecznie. Tusk został więc wybrany bez poparcia Polski. Mimo tej porażki, premier Szydło już w kwietniu ponownie spotkała się z kanclerz Merkel na Targach w Hannowerze, których głównym gościem była właśnie Polska i gdzie wystawiło się ponad 200 polskich firm.
Teraz gościem Targów Książki w Warszawie są Niemcy. Słychać wiele zgrzytów, ale kraje dalej ze sobą współpracują. – Europa jest nie do pomyślenia bez krajów takich jak Polska, z długą tradycją wolności. Potrzebujemy silnej, pewnej siebie i europejskiej Polski – powiedział prezydent Steinmeier w przeddzień wizyty w Warszawie. Oprócz współpracy na poziomie politycznym, Niemcy i Polska są dla siebie przede wszystkim kluczowymi partnerami handlowymi, więc stosunki pomiędzy krajami będą poprawne, bo muszą takie być.
NEWSWEEK.PL