21 kwietnia szef MON wydał „Decyzję nr 2” dotyczącą „zmian organizacyjnych na potrzeby formowania wojsk Obrony Terytorialnej”. Dokument liczy cztery strony. Minister zobowiązuje w nim szefa Sztabu Generalnego, by do końca maja opracował „program reorganizacji terenowych organów administracji wojskowej [chodzi głównie o wojskowe komendy uzupełnień], dostosowując ich strukturę do potrzeb WOT”.
Do końca czerwca dowódca WOT ma z kolei przedstawić koncepcję Centrum Szkolenia WOT. W tym samym terminie dyrektor departamentu nauki i szkolnictwa wojskowego „opracuje założenia dla planowanych w uczelniach wojskowych kursów doskonalących dla oficerów – kandydatów do WOT”. Podobne zadania (z terminem do 31 lipca) dostali rektor Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Lądowych i rektor Akademii Sztuki Wojennej. Do 30 kwietnia na wojskowych uczelniach miały się zacząć kursy dla 200 podoficerów zawodowych przenoszonych z dotychczasowych struktur armii (głównie z sił specjalnych) do obrony terytorialnej. Według dokumentu również departament wojskowej służby zdrowia ma „dostosować wojskowe komisje lekarskie i pracownie psychologiczne do potrzeb WOT”. Termin: 31 maja.
Z „Decyzji nr 2” wynika, że utworzona w styczniu 2017 r. obrona terytorialna ma być priorytetem w armii. Kandydaci do WOT mają mieć ułatwione przejście badań kwalifikujących (w tym psychologicznych) oraz ścieżkę awansu oficerskiego, czyli „kursy doszkalające” zamiast studiów.
Obrona terytorialna z osobnym korpusem oficerskim?
W wojsku panuje przekonanie, że Macierewicz chce stworzyć na podstawie WOT własną kadrę oficerską – oficerowie po przyspieszonych kursach będą przenoszeni do wojsk operacyjnych. Przyspieszone kursy stosowano już za pierwszych rządów PiS. Oficerami w służbach specjalnych zostawali po kilkunastodniowych szkoleniach sympatycy partii i harcerze.
W grudniu konflikt o sposób tworzenia wojsk obrony terytorialnej był jednym z powodów odejścia kadry z Dowództwa Generalnego Sił Zbrojnych z szefem gen. Mirosławem Różańskim na czele. Wcześniej Macierewicz znowelizował tzw. ustawę pragmatyczną, dzięki której szef MON może awansować praktycznie na dowolny stopień osoby bez kursów i znajomości języka – umiejętności niezbędnej w armii należącej do NATO.
– Antoni Macierewicz chce stworzyć osobny korpus oficerski, gorzej przygotowany, ale szybciej awansowany. To niezwykle groźne dla armii – mówi „Wyborczej” gen. Stanisław Koziej, w latach 2010-15 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego.
Gen. Koziej zwraca też uwagę na plan wyprowadzania z innych rodzajów wojsk 200 podoficerów zawodowych rocznie na potrzeby WOT: – To koncepcja wysysania najlepszej kadry podoficerskiej z wojsk operacyjnych. Polskie siły operacyjne są ogołacane, żeby stworzyć WOT – mówi.
Armia na usługach obrony terytorialnej
Bogdan Klich (szef MON w latach 2007-11) podkreśla, że „tworzenie WOT od początku odbywa się kosztem potencjału bojowego wojsk operacyjnych. – Profesjonalna armia jest ofiarą idée fixe Macierewicza, czyli obrony terytorialnej – ocenia. Gen. Koziej zastanawia się, czy „Decyzja nr 2” jest znana prezydentowi. – To pismo wprowadza strukturalne zmiany, o których powinien być informowany prezydent. Antoni Macierewicz robi to prawdopodobnie bez wiedzy Andrzeja Dudy. Posługuje się aktami niższej rangi, by ominąć prezydenta.
Plany Macierewicza krytykuje też gen. Waldemar Skrzypczak, b. dowódca wojsk lądowych: – To podporządkowanie Sztabu Generalnego, Dowództwa Generalnego i całej armii dyrektorowi biura WOT. Obserwujemy przekształcenie przez Macierewicza jednostek armii, cenionej w NATO za profesjonalizm, w instytucję usługową wobec obrony terytorialnej.
Według Klicha „Decyzja nr 2” pokazuje, że nabór do WOT nie spełnił oczekiwań, choć MON kusiło 500 zł miesięcznie i wyposażeniem (w tym bronią) w magazynie jednostki. – Program „500 plus karabin” nie wzbudził entuzjazmu w społeczeństwie, próbuje się go więc ratować kosztem drenażu armii zawodowej – mówi.
Jego następca Tomasz Siemoniak (szef MON 2011-15) dodaje, że terminy wykonania założeń „Decyzji nr 2” są nierealne. – Nikt odpowiedzialny nie jest w stanie w tak krótkim czasie przygotować tego, co zarządził minister obrony – ocenia.
A gen. Koziej mówi: – Ta decyzja jest z 21 kwietnia? Wcześniej słyszałem, że organizacja WOT idzie doskonale. Tymczasem z tego dokumentu wynika, że nie ma kadr ani struktur. Istotą tego dokumentu jest przykrawanie rzeczywistości do wyobrażeń różnego rodzaju fantastów i amatorów.
WOT mają do 2019 r. liczyć 56 tys. żołnierzy podzielonych na 17 brygad. Na razie w budowie są trzy brygady. Służba w nich polega na udziale raz w miesiącu w szkoleniach oraz w dorocznym zgrupowaniu.
WOJCIECH CZUCHNOWSKI