Tak MON rozbija się służbowymi limuzynami

Rozbijanie służbowych limuzyn, łamanie przepisów drogowych, korzystanie z ekstra przywilejów… Oto „dorobek” szefa MON Antoniego Macierewicza i jego współpracowników tylko z ostatnich miesięcy. Prezes PiS zachowanie Macierewicza nazwał „ekstrawagancją”. A tak naprawdę, to najzwyklejszy przejaw arogancji władzy!

Najlepszy przykład drogowej „ekstrawagancji” minister Macierewicz dał pod koniec stycznia. Jego auto pod Toruniem spowodowało karambol. Sprawy do dziś nie wyjaśniono. „Przyczyny zdarzenia są przedmiotem badania w ramach prowadzonego postępowania, jednak ich szczegółowe naświetlenie opinii publicznej (…) uważam za przedwczesne” – poinformowano nas w poznańskiej prokuraturze okręgowej. Zwykły kierowca dostałby za coś takiego mandat i punkty karne. Ale u śledczych brak zapału do szukania winnych. Co gorsza, owa drogowa „ekstrawagancja” niczym zaraza rozszerza się na kolejnych współpracowników szefa MON! Przykłady? Podajemy je niżej:

Wiceminister rozpycha się w korku

Bartłomiej Grabski – jeden z podsekretarzy stanu w MON, którego „osiągnięcia” to m.in. kogut na dachu, przebijanie się w korku i jazda pod prąd ulicą przy warszawskim ZOO – ustalili internauci. My ustaliśmy, że feralna limuzyna krążąca codziennie pomiędzy podwarszawskimi Łomiankami a siedzibą MON należy do pana podsekretarza.

Limuzyna dla pupila ministra

Bartłomiej Misiewicz – as w rękawie ministra Macierewicza. Niezatapialny. Nie porusza się jednak łodzią. Zdecydowanie bardziej woli służbowe BMW – opisywaliśmy już historie, gdy limuzyna czekała na 27-latka, a to pod warszawską knajpą, a to pod białostockim klubem nocnym. Choć od wielu dni MON ukrywa jaką tak naprawdę rolę w resorcie pełni teraz Misiewicz, jedno jest pewne – limuzyna mu przysługuje, a on ani myśli z niej rezygnować.

Szef szybki na drodze

Tomasz Mikołajewski – tajemniczy szef Narodowego Centrum Kryptologii. Według naszych ustaleń, Mikołajewski dopiero po 16 miesiącach dostał od służb wojskowych certyfikat dostępu do informacji niejawnych. Sporo szybszy jest na drodze. Z podwarszawskiego Legionowa, gdzie urzęduje, gna do siedziby MON w służbowym służbowego Oplu Insignii. Ile? Tyle ile fabryka dała!

Uprzywilejowany jak wiceminister

Bartosz Kownacki – zastępcy Macierewicza, zgodnie z prawem, nie przysługuje ochrona. Nie ma więc szans, by jego BMW poruszało się jako pojazd uprzywilejowany. A jednak! Pech chciał, że jego kraksę z końcówki marca ktoś nagrał i sprawa zrobiła się głośna. Kierowcę limuzyny ukarano mandatem i 6 punktami karnymi, a minister Kownacki umiał przeprosić. Oby tak samo było z wyciągnięciem wniosków!

FAKT.PL

Więcej postów