Misiewicze i Macierewicze powodują upadek morale WP

Wychodzi na to, że Bartłomiej Misiewicz jest ważniejszy od Antoniego Macierewicza, choć ten go kolejny raz urlopował. A jeżeli ważniejszy od ministra, który w sprawach wojskowych zyskał więcej władzy niż konstytucyjny zwierzchnik Wojska Polskiego Andrzej Duda, logicznym jest, że Misiewicz jest kimś znaczniejszym od prezydenta RP.

Nie jest to gołosłowne stwierdzenie na temat tego niedouczonego farmaceuty, który nie potrafi posługiwać się językiem polskim. I wcale nie opowiadam skeczu z kabaretu, bo żaden kabaret nie jest w stanie opisać i ośmieszyć obecnej władzy. Zęby połamał sobie Robert Górski wraz z Kabaretem Moralnego Niepokoju, zamiast obnażyć, ukazać w krzywym zwierciadle w serialu „Ucho prezesa”, ocieplił wizerunek PiS i prezesa.

Dlaczego tak się dzieje? Obecna władza straciła kontakt z rzeczywistością. Zainstalowała się ponad krytyką i dialogiem społecznym. Niekoniecznie wywyższyła się (bo to także), ale przede wszystkim nie ma wśród niej przedstawicieli, którzy potrafiliby się obronić poprzez polemikę, marni są intelektualnie i nie posiadają rzeczywistych argumentów. Mamy monolog tych samych postaci nieprofesjonalnie sprawujących władzę. W takim układzie wszelacy cwani faworyci chcą sięgnąć po władzę nieformalną, nawet większą w tym wypadku niż ma ją Duda. Faworyt Macierewicza powiela gesty swego ministra, bo jest wyjątkowo niedouczony i nieinteligentny. Wie, że nic mu się nie stanie, zostanie urlopowany, schowany pod prześcieradło, aż plama przyschnie.

Misiewicz tak narozrabiał w Białymstoku, iż znowu toczy się jakieś postępowanie w jego sprawie. Guzik prawda, że mają być wyciągnięte konsekwencje, po prostu coś trzeba z Misiewiczem było zrobić, wyjdzie jeszcze z tego silniejszy. Dlaczego tak jest? Proste. Prawda stara jak świat, w stosunkach interpersonalnych rządzą zupełnie inne walory, o czym wiedziała madame Pompadour. Ludwik XV był narzędziem w rękach metresy.

Misiewicz na urlopie zapowiedział, że zdegraduje generała Waldemara Skrzypczaka, skądinąd wybitnego żołnierza. Zestawmy to z inną degradacją, jaką zapowiedział Ludwik XV, pardon: Macierewicz w stosunku do generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Ci nawet nie mogą się bronić, acz nie wykluczam, iż będą protestować jako zombie.

Misiu Macierewicza chce zdegradować żyjącego generała Skrzypczaka, bo ten śmiał upomnieć się o przestrzeganie regulaminu Wojska Polskiego. Generał broni napisał: „Jeżeli żołnierz jest zmuszany do oddawania honoru osobie, która na dobrą sprawę nie ma żadnych uprawnień do tego, żeby być tym, za kogo się podaje, to pomijam, że to łamanie prawa i regulaminów wojskowych, ale jest to pogardzanie żołnierzem i mundurem”.

Chodzi o nadużycia rzecznika Macierewicza, który rozbija się po jednostkach wojskowych limuzyną wartą przeszło milion złotych. Pułkownikom i generałom nakazuje oddawać honory. Misiu na urlopie napiął się i napisał na Facebooku o generale Skrzypczaku, który wg niego ma być skażony genetycznie, co jest nieprawdą i swoistym splunięciem na naszą historię. Mianowicie Skrzypczak ma lepsze geny niż wszyscy pisowcy razem wzięci, jeden dziadek był oficerem WP, kurierem AK, za co siedział w więzieniu w stalinizmie, a drugi zginął w 1939 roku w Twierdzy Modlin.

No i ten język polski w wydaniu Misiewicza, który tak naprawdę jest sowieckim. Misiu napisał: „złożyłem skargę do MON w sprawie pozbawienia stopnia generalskiego Waldemara Skrzypczaka”. Czyli wcześniej generał Skrzypczak został pozbawiony stopnia generała, Misiewicz zaskarży więc tę niesprawiedliwość i będzie domagał się przywrócenia gwiazdek na pagonach Skrzypczaka. Taki niedorobiony ten Misiewicz – oczywiście chodziło mu o to, że wystąpił do MON ze skargą na generała, w której domaga się jego degradacji za to, że ten śmiał przypomnieć regulamin WP, a wg niego żołnierze nie powinni oddawać honoru salutu dyrektorowi gabinetu politycznego MON (bo taka jest oficjalna funkcja Misiewicza).

Guzik mnie obchodzi, czym salutują sobie Macierewicz z Misiewiczem w ciszy gabinetu. Obydwaj uwłaczają publicznie honorowi żołnierzy, a tym samym niszczą ich morale. W dawnej Polsce obydwaj zostaliby wypłazowani. Polska szlachta (ówczesne wojsko), a także ułani, takich gościów jak minister i jego Misiu okładaliby płaską stroną szabel po czterech literach, aż wybiliby im z głowy łamanie dobrych zasad, regulaminu. A możliwe, że doszłoby do krawędziowania, czyli użycia ostrej strony szabel, a tak traktowani byli recydywiści.

Moi przodkowie, a herb w moim rodzie jest hen od Piastów, mają na sumieniu takich Macierewiczów i Misiewiczów, którzy pałętali się w taborach.

WALDEMAR MYSTKOWSKI

Więcej postów