Płatny seks w więzieniu we Wrocławiu. Skazany mógł „kupić” więźniarkę?

Co działo się w zakładzie karnym przy ul. Kleczkowskiej we Wrocławiu? Czy skazany mógł „kupić” seks z więźniarką? Niepokojące wiadomości potwierdza akt oskarżenia przeciwko jednemu z funkcjonariuszy Służby Więziennej, Arturowi K. Mężczyźnie zarzucono m.in. wzięcie pieniędzy od jednego ze skazanych za umożliwienie odbycia stosunku płciowego ze skazanymi z oddziału kobiecego.

O całej sprawie informuje portal gazetawroclawska.pl. Funkcjonariusz Artur K. jest oskarżony o to, że wziął od jednego z więźniów 50 zł i 100 zł za umożliwienie seksu z więźniarkami z oddziału kobiecego. Z uzasadnienia aktu oskarżenia wynika, że prokuratura miała też relacje o innych funkcjonariuszach, którzy zajmowali się podobnym procederem. Oskarżenie jednak objęło tylko jednego z nich i dotyczy dwóch zdarzeń. Ponadto Artur K. w 2012 roku miał zlecić pobicie więźnia. Chodziło o mężczyznę, który wcześniej znęcał się nad kolegą z celi i został za to skazany. Z prokuratorskich ustaleń wynika, że strażnik zaplanował lincz. Prokuratura sugeruje, że zrobił to dlatego, iż ów więzień miał pisać na niego skargi. W listopadzie 2012 roku Artur K. przeniósł więźnia do innej celi i uzgodnił ze skazanymi, którzy tam przebywali, że pobiją nowego „kolegę”. Zapewnił ich, że nikt się o tym nie dowie i nie zostaną ukarani. Pokrzywdzony Łukasz K. był bity i kopany w nocy przez siedem godzin po głowie, brzuchu oraz metalową rurką po stopach, w końcu stracił przytomność. Następnego dnia rano został zaprowadzony do lekarza. Najpierw mówił, że go pobito, ale potem się wycofał i opowiedział, że miał atak padaczki. Artur K. nie przyznaje się do winy. Zdaniem funkcjonariusza seks z więźniarkami był niemożliwy, a o sprawie pobicia więźnia tylko słyszał i nic więcej o tym zdarzeniu nie wie. Jednak dwaj więźniowie, którzy mieli uczestniczyć w pobiciu, przyznali się do tego czynu.

Akt oskarżenia dotyczący „nieoficjalnego życia” zakładu karnego na Kleczkowskiej obejmuje czterech strażników i trzech więźniów. W sumie postawiono im 28 zarzutów, m.in. paserstwa. Jest też mowa o łapówce – 15 tys. zł – za pozytywną opinię potrzebną do przedterminowego zwolnienia. Więźniowie dostawać mieli też narkotyki, telefony komórkowe, alkohol, a nawet kino domowe, które dotarło pod celę z pominięciem procedury. Za branie łapówek grozi do 8 lat więzienia, za znęcanie się nad pozbawionym wolności 5 lat, za pobicie oraz za przekroczenie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego 3 lata więzienia.

FAKT.PL

Więcej postów