Spadek księdza Irka. Matka jego dziecka ma wielki problem!

Po kilku latach walki Wiesławie Dargiewicz udało się w końcu uzyskać prawo do spadku po swoim zmarłym partnerze, księdzu Waldemarze Irku. Majątek duchownego ma trafić do ich dziecka, Kubusia. Tak zdecydował sąd, jednak matka i syn mogą tylko zza płotu oglądać dom, który zostawił kapłan.

Wyrok sądu jest prawomocny. Majątek zmarłego księdza należy się jego synowi. Do 18. roku życia Kubusia zarządzać nim będzie mama chłopca. W skład spadku wchodzi okazały dom w podwrocławskiej Oławie, który może być wart około pół miliona złotych. Jednak, choć formalnie budynek należy już do Kuby i jego mamy, w praktyce spadkobiercy nie mogą do niego nawet wejść. – Wciąż nie mam kluczy, rodzina Waldka nie chce mi ich oddać – mówi Wiesława Dargiewicz. Partnerka życiowa duchownego wyznaje, że w domu tym nie była od lat. Nie wie zatem, czy w środku wciąż są gromadzone przez księdza drogocenne przedmioty, np. antyki, które również są częścią spadku. Na dodatek willa wygląda na zdewastowaną. Nie przypomina dawnej, bogatej rezydencji rektora Papieskiego Fakultetu Teologicznego we Wrocławiu. Widać na niej wilgoć, brud, podwórko jest zaniedbane.

Sąsiedzi opowiadają, że kilka tygodni temu do domu weszły dwie kobiety. Z nikim jednak nie chciały rozmawiać. Nie wiadomo, kim były, co robiły w środku i co wyniosły z budynku.

W skład spadku po zmarłym kapłanie wchodzi też m.in. volkswagen passat. Nie wiadomo jednak, gdzie jest samochód. Niewykluczone więc, że sprawa znikającego majątku księdza Waldemara Irka będzie badana przez prokuraturę.

SE.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.