SKANDAL miłosny w szpitalu- Truł ją rtęcią bo wybrała młodszego?

W inowrocławskim szpitalu zawrzało. Próbowano otruć rtęcią ordynatora oddziału anestezjologii i intesywnej terapii Artura L. oraz pielęgniarkę Katarzynę H. Szkodliwą substancję znaleziono w plecaku lekarza i torebce Katarzyny.

Prokuratura sprawdza, czy to przypadkiem anestezjolog Marek B. – zazdrosny o awans i kobietę – nie postanowił się zemścić. Na razie mężczyzna został dyscyplinarnie zwolniony.

Marek B. w szpitalu w Inowrocławiu pracował od zawsze i był cenionym anestezjologiem. Doktor Artur L. przyszedł zaledwie kilka lat temu. Mimo to właśnie jemu dyrekcja szpitala postanowiła zaproponować stanowisko ordynatora oddziału anestezjologii i intensywnej terapii. Jakby tego było mało, Marek B. podkochiwał się w jednej z pielęgniarek – Katarzynie H. Ta jednak odrzuciła jego zaloty, a łaskawym okiem patrzyła na młodszego lekarza Artura L.Czy to było przyczyną podłożenia ordynatorowi i ślicznej pielęgniarce rtęci w takiej ilości, że opary substancji mogły narazić ich na utratę zdrowia, a nawet życia? Taką wersję wydarzeń bada prokuratura. Dyrektor szpitala tłumaczył nam, że fakty wskazywały na to, że rzeczy lekarza i pielęgniarki zostały specjalnie oblane trucizną przez jednego z lekarzy. Dlatego został on dyscyplinarnie zwolniony. Sam Marek B. jest innego zdania. – To plotki o tej rtęci. Przecież każdego można zwolnić z pracy… – powiedział nam anestezjolog.

Policja, która została wezwana do szpitala, nie udziela informacji w sprawie. Pełniący obowiązki zastępcy prokuratora rejonowego w Inowrocławiu Sławomir Głuszek zaznacza, że do tej pory doktorowi nie zostały w tej sprawie postawione zarzuty. Tłumaczy to powołaniem biegłego mającego ocenić, czy substancja, którą zostały oblane rzeczy personelu szpitala, to na pewno rtęć, i w jakim stopniu trucizna zagrażała życiu lekarza i pielęgniarki.

SE.PL

Więcej postów