HORROR w Ropczycach! Zabił szwagierkę, bo zrobił jej dziecko!

Pół roku przeleżała Jolanta Ś. w leśnym grobie nieopodal Ropczyc (woj. podkarpackie), zanim odnalazła ją policja. Miejsce wskazał Grzegorz G., zabójca dziewczyny. Była jego szwagierką. Zamordował ją, bo zaszła z nim w ciążę, a on przestraszył się konsekwencji. Właściwie zamordował dwoje, bo gdy Jola umierała, była w siódmym miesiącu ciąży.

Lubzina – wioska położona przy autostradzie A4 pomiędzy Dębicą a Ropczycami. To tu rozegrał się miłosny dramat zwieńczony zbrodnią. Rozpoczął się kilkanaście miesięcy temu, gdy Grzegorz G. zaczął flirtować ze swoją szwagierką. Jola była ładniejsza od jego żony i młodsza od niej o pięć lat. I nie miała żadnych skrupułów w wodzeniu na pokuszenie męża rodzonej siostry. Szybko zostali kochankami, ale równie szybko gorący romans skomplikowała ciąża.

Rzucić żonę, poślubić szwagierkę? Dla ojca dwójki dzieci to nie było dobre rozwiązanie. Rodzina i lokalna społeczność wyklęłyby ich oboje. Uradzili więc, że Jola zejdzie bliskim z oczu. Jak? Wyprowadzi się do mieszkania, które on wynajmie dla niej w Dębicy. Plan wcielili w życie na początku tego roku.

Jola o ciąży powiedziała jedynie matce, ale zataiła, kto jest ojcem. Z Dębicy wysyłała jej krótkie SMS-y, że żyje, ma się dobrze i niczego jej nie potrzeba. Tak było do końca maja, kiedy korespondencja się urwała. Co prawda w sierpniu przyszedł jeszcze jeden SMS, że sprzedała dziecko i nie chce żadnego kontaktu z bliskimi, ale jak później ustaliła policja – napisał go Grzegorz G., gdy Jola już dawno nie żyła.

O zniknięciu dziewczyny policję zawiadomiła rodzina. Grzegorz G. od razu wydał się śledczym podejrzany, ale żadnych dowodów przeciw niemu nie mieli. Aż do października, gdy mężczyzna nie wytrzymał napięcia i postanowił czmychnąć za granicę. A żeby zdobyć pieniądze na wyjazd – okradł pracodawcę. Schwytany i przyciśnięty do muru, wyznał, gdzie ukrył ciało Joli.

– Do zabójstwa się nie przyznaje. Stwierdził, że kobieta spadła z nasypu. Ukrycie zwłok tłumaczył tym, że spanikował, bo w momencie wypadku nie udzielił jej pomocy – mówi Łukasz Harupla z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie.

Grzegorz G. trafił do aresztu. Grozi mu dożywocie.

SE.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.