Sprzeciw oficera: Macierewicz, minister WOJNY z narodem

– Robię tylko to, czego nie mogą zrobić nasi młodsi koledzy w służbie, obrażani i poniżani przez decyzje i wypowiedzi ministra – Adam Mazguła, emerytowany pułkownik Wojska Polskiego w ostrych słowach punktuje w mediach społecznościowych Antoniego Macierewicza, wywołując lawinę komentarzy.

Teraz oficer wychodzi z sieci i apeluje do mundurowych, by wzięli udział w marszu z okazji 11 Listopada, prezentując w ten sposób przywiązanie do wartości demokratycznego państwa prawa.Pisze, że żołnierz nie może kupczyć swoim honorem, że rota przysięgi każe mu honoru bronić – nawet przed “zbyt dobrą zmianą”.

Gdy Bartłomiej Misiewicz otrzymuje Złoty Krzyż za Zasługi dla Obronności Kraju, pułkownik natychmiast reaguje na Twitterze: “Tysiące żołnierzy z ofiarną służbą nie ma nawet brązowego medalu za zasługi, a tu jakiś technik farmaceuta dostaje złoty medal. Skandal”.

Gdy Misiewicz kilka dni później witany jest przy dźwiękach orkiestry wojskowej i zwraca się do żołnierzy: “Czołem żołnierze!”, ci odpowiadają: “Czołem, panie ministrze!”.

Denerwuje mnie zawłaszczanie armii do własnych celów. Macierewicz jeszcze jako wiceszef MON miał oczyścić Wojskowe Służby Informacyjne. Weryfikował kadry, ludzie mu się podlizywali, teraz gra na uzyskanych wtenczas informacjach. Nie było ministra, który nie ciągnąłby wojska w swoją stronę, ale tak daleko idące działania, jak obecnie, nigdy nie miały miejsca. To upodlenie państwa

To forma przywitania jest zarezerwowana regulaminowo tylko dla prezydenta RP, marszałka Sejmu i Senatu, ministra obrony narodowej i premiera.

Mazguła pisze więc: “Apeluję do wszystkich oficerów Wojska Polskiego – nie pozwalajcie robić z siebie błaznów! Honoru wojskowego bronić”.

– Setki, jeśli nie tysiące żołnierzy, funkcjonariuszy, którzy wykonują ciężką pracę nie tylko w kraju, ale także poza jego granicami, nie doczekały się odznaczeń. Nagradzając Misiewicza, Macierewicz po prostu z nich sobie zakpił – mówi “Wyborczej”.

To właśnie wpis dotyczący uhonorowania Misiewicza sprawił, że o emerytowanym pułkowniku zrobiło się głośno. Jeden z internautów pisze do niego: “Od dawna śledzę Pana poczynania i jestem dumny, że byłem Pana żołnierzem”.

Kolejny komentarz: “Cenię takich rezerwistów jak Pan, którzy głośno mówią, że źle dzieje się w Polsce i się tego nie boją”.

Inne: “Szacun”, “Brawo”, “Respekt, panie pułkowniku!”. Wiadomości są setki, pod każdym wpisem pułkownika przybywa ich lawinowo. Prywatnie odzywają się także czynni żołnierze, w tym jeden generał. Który – tego pułkownik nie zdradza.

Honor wymaga własnego zdania

– W wojsku mówi się, że jak ktoś ma swoje zdanie, to i tak wychodzi ze zdaniem przełożonego. Mimo to ja zawsze miałem swoje zdanie, którego nie bałem się wygłosić, np. podczas odpraw. Nie chodziło mi o sprzeciw dla zasady, raczej chciałem, żeby przełożeni poznali moją opinię, wzięli ją pod uwagę. Gdybym nic nie powiedział, tylko z opuszczoną głową wykonywał polecenia, byłoby to po prostu nielojalne względem nich. Skoro się z czymś nie zgadzałem, musiałem to powiedzieć. Nicniemówienie byłoby obłudą, bo przecież akceptacja rozkazu w wojsku to podstawa – tłumaczy.

Pamięta, jak w Ogrodzie Prezydenckim brał udział w uroczystościach z okazji święta 3 Maja i powstania 3. Dywizji Strzelców Karpackich. To były czasy, gdy mówiono, że 22. Brygada Piechoty Górskiej w Nysie zostanie przekształcona w batalion.

– W tej sprawie poszły już rozkazy, informował o tym sam szef sztabu – wspomina. – W uroczystości brał udział ówczesny dowódca Wojsk Lądowych gen. Edward Pietrzyk. Karpatczycy zapytali go, czy pogłoski o planowanych zmianach to prawda. Odpowiedział, że jeśli takie informacje podaje Mazguła, to nie wolno mu wierzyć, bo “skąd on to wziął, co on mi tu bruździ, on kłamie, to jakiś człowiek bez honoru”. Natychmiast odpowiedziałem publicznie i głośno, że człowiekiem bez honoru i kłamcą jest pan generał, a nie ja. Wokół zrobiło się cicho, ludzie rozbiegli się szybko ze strachu. A za pół roku brygady nie było – opowiada.

– Miał coś w sobie z harcerza, to zostało mu do dzisiaj – mówi jeden z oficerów, który służył z nim w jednej jednostce.

Minister wojny z narodem?

Mazguła w ostrych słowach za pomocą mediów społecznościowych krytykuje dzisiejszą władzę, głównie ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, nazywając go ministrem wojny z narodem.

Zarzuca mu m.in. czystki w armii, zatrudnianie niekompetentnych osób na wysokich stanowiskach. “Antoni Macierewicz Patriotą Roku – ale jakiego państwa?” – pyta.

– Denerwuje mnie zawłaszczanie armii do własnych celów. Macierewicz jeszcze jako wiceszef MON miał oczyścić Wojskowe Służby Informacyjne. Weryfikował kadry, ludzie mu się podlizywali, teraz gra na uzyskanych wtenczas informacjach. Nie było ministra, który nie ciągnąłby wojska w swoją stronę, ale tak daleko idące działania, jak obecnie, nigdy nie miały miejsca. To upodlenie państwa – podkreśla.

Pułkownik zaznacza, że Antoni Macierewicz jako szef MON zajmuje się tym, czym nie powinien, czyli np. wyjaśnianiem katastrofy smoleńskiej.

– Poprzez grę na emocjach, przez nienawiść podzielił Polskę. Wszystkie te apele smoleńskie, antykomisje, gloryfikacje gen. Błasika, którego upór i zachowanie w trakcie lotu były niedopuszczalne, to skandal – mówi.

Zauważa też, że minister chce sobie podporządkować obronę terytorialną. – Nie ulega wątpliwości, że tworzenie wojsk obrony terytorialnej, odbywające się pod auspicjami Antoniego Macierewicza, przebiega dziwnie. Nie ma normalnego poboru, ale wojsko ma być katolickie i tylko katolickie, Macierewicz zwraca się także z apelami do środowisk anarchistycznych. Chce podporządkować sobie obronę terytorialną. To jest chore, bo taka formacja może być później wykorzystywana do różnych celów obecnej władzy; gdyby chciał w ten sam sposób wykorzystać jednostki operacyjne, specjalne, te mogłyby mu się postawić – zauważa.

Dodaje, że przecież państwo polskie ma wielu doświadczonych oficerów, misjonarzy z Iraku czy Afganistanu, którzy już są w rezerwie, ale ich umiejętności można by wykorzystać właśnie w ramach budowania obrony terytorialnej.

– Zresztą proszę zauważyć, że same cele OT nie do końca są sprecyzowane, a te, o których mowa, pokrywają się z kompetencjami policji, straży pożarnej, agencji ochrony czy jednostek OSP na każdej wsi… – wylicza.

“11 Listopada prezentujemy swoje mundury jako akt patriotyzmu i zaangażowania w historyczną sztafetę walki o wolność Polski. Niech społeczeństwo demokratycznego państwa prawa jest pewne, że jesteśmy tu, gdzie potrzeba. Szczególnie chodzi o tę prezentację na niezależnych marszach i wiecach Komitetu Obrony Demokracji. Z dala od faszystowskich bojówek, które zawłaszczają prawo do prezentacji symboli narodowych, a siebie przedstawiają jako jedynych patriotów naszej ojczyzny”

“Wojskowa Doda”?

Pułkownikowi nie podoba się także związek państwa z Kościołem. Bo dla niego symbolem Polski jest orzeł biały, a nie krzyż. Denerwuje się, gdy widzi zdjęcia mundurowych podczas kościelnych uroczystości: “Mundur nie jest oznaką wiary. To znak służby narodowi, jego bezpieczeństwa oraz gwarant konstytucyjnych praw i wolności jego obywateli” – pisze. I dalej jeszcze mocniej: “Polska armia to prywatny interesik z partią i kapelanami w tle”.

Krytykuje także klauzulę sumienia: “Oznakować gabinety lekarskie lekarzy z klauzulą sumienia. Mam prawo wiedzieć, kto się modli o moje zdrowie, a kto o nie zadba”.

Bierze udział w Czarnym Proteście w Opolu, angażuje się w działalność Komitetu Obrony Demokracji.

Nie wszystkim to się podoba. – Żołnierz nie powinien mieszać się tak otwarcie w politykę. Jeśli minister obrony narodowej nie spełnia swojej funkcji, najwyżsi rangą dowódcy powinni się spotkać w tej sprawie z prezydentem RP, który jest zwierzchnikiem Sił Zbrojnych. Problem polega na tym, że tego nie robią – ocenia jeden z oficerów.

– Świetnie, że wprost mówi, co w wojsku dzieje się niedobrego. Źle, że angażuje się w działalność KOD – dodaje kolejny.

Pułkownik nie rozumie oburzenia dotyczącego jego współdziałania z KOD-em. – Ludzie muszą mieć nadzieję, a żadna partia polityczna im jej nie daje. Życie w Polsce zostało zdominowane przez partie tak bardzo, że ludzie buntują się, tworząc ruch społeczny powołany do obrony demokracji. To bunt wobec tego, co dzieje się w Polsce, jak postępuje się z Trybunałem Konstytucyjnym. Kto, jeśli nie ludzie mają stanąć i powiedzieć “dość”? Kto, jeśli nie ruch społeczny? Komitet Obrony Demokracji przypomina mi “Solidarność”. Polska się pojedna, jeśli obywatele odsuną PiS od władzy – tłumaczy.

Generał Roman Polko, były szef GROM, określił pułkownika Mazgułę “wojskową Dodą, bo zależy mu tylko na skandalach”. Sam Mazguła otrzymuje wiadomości, w których wyzywany jest od komunistów, bolszewików, a nawet straszony śmiercią. “Też wam życzę długich lat życia w szczęściu i zdrowiu!” – odpowiada atakującym. “Jak daleko fanatyzm wszedł w nasze życie! Jak bardzo musimy zmienić to, co się obecnie dzieje w naszym kochanym kraju!” – pisze na FB.

Nie mogę siedzieć cicho, nie zacznę się bać

– Najgorsze, co teraz mógłbym zrobić, to zacząć się bać. Społeczeństwo siedzi w domu i się boi, a trzeba działać. Wiem, że w MON trwa szukanie haków na mnie, nic jednak nie mogą znaleźć, bo nic takiego nie ma – podkreśla.

Inwektywami w sieci się nie przejmuje. – Wiadomo nie od dziś, że PiS płaci trollom za takie komentarze. Ja się z tego tylko śmieję. Oczywiście, konsekwencje mojej postawy mogą być różne, może mi się coś przydarzyć, ale wiem, że warto zaryzykować – dodaje.

“Panie pułkowniku, niech pan uważa, zaraz zaczną się interesować pana dziadkiem” – pisze jeden z internautów.

Mazguła na to: – Mój ojciec był w AK, dopiero w 1947 roku zdał broń, był żołnierzem wyklętym. Skorzystał z amnestii, wtedy jedynym ratunkiem było wstąpienie do wojska. Wychowałem się w domu, gdzie duży nacisk kładziono na wartości patriotyczne, katyńskie. Było nas w domu czterech, trójka została żołnierzami. To o czymś świadczy – wspomina.

Pytanie, po co mu to zamieszanie, skoro mógłby wieść spokojne życie wojskowego emeryta, zajmować się harcerstwem [jest komendantem chorągwi opolskiej ZHP – przyp. red.], odbiera jako obraźliwe.

– Mam siedzieć cicho, gdy w moim kraju tak źle się dzieje? Jestem patriotą. To, że jestem na wojskowej emeryturze nie oznacza, że los mojej Ojczyzny mnie nie obchodzi. To, co się dzieje, to wyraźne odcinanie się od Unii Europejskiej, dzielenie społeczeństwa na sorty, katolików, niekatolików… Podobną sytuację obserwowałem w Iraku, gdzie teraz jest chaos i rządzi państwo islamskie. Nikt tego nie widzi, ale my powoli zmierzamy w tym samym kierunku – mówi. Podkreśla, że nie jest politykiem, nie szuka rozgłosu, nie czyha na stanowiska: – Po prostu nie godzę się na niszczenie kraju.

Na Święto Niepodległości w mundurach

Ostatni wpis pułkownika na FB dotyczy święta 11 Listopada. Mazguła apeluje do żołnierzy (także rezerwistów i przebywających w stanie spoczynku), policjantów, strażaków, funkcjonariuszy Służby Więziennej i Straży Granicznej, harcerzy i członków umundurowanych organizacji patriotycznych, aby “w mundurach zaprezentowali swoje przywiązanie do wartości demokratycznego państwa prawa”. Bo “obywatele muszą być strażnikami demokracji, jeśli jej mechanizmy zawiodą”.

“11 Listopada prezentujemy swoje mundury jako akt patriotyzmu i zaangażowania w historyczną sztafetę walki o wolność Polski. Niech społeczeństwo demokratycznego państwa prawa jest pewne, że jesteśmy tu, gdzie potrzeba. Szczególnie chodzi o tę prezentację na niezależnych marszach i wiecach Komitetu Obrony Demokracji. Z dala od faszystowskich bojówek, które zawłaszczają prawo do prezentacji symboli narodowych, a siebie przedstawiają jako jedynych patriotów naszej ojczyzny” – pisze na FB i Twitterze.

– Przyznam nieskromnie, że spodziewałem się dużego odzewu – uśmiecha się pułkownik.

Miał rację. Na jego apel w 24 godziny zareagowało mnóstwo osób. Ponad 1,8 tysiąca polubiło post na FB, w ponad 200 komentarzach w większości chwalono postawę pułkownika, w setkach można liczyć dalsze udostępnienia.

– Część żołnierzy na pewno będzie bała się przyjść. W pragmatyce oficerskiej jest tak, że nie można brać udziału w demonstracjach, a tak właśnie marsz przeze mnie propagowany przedstawia PiS. Wszystko jest zwykle rejestrowane, więc bez problemu będzie można sprawdzić, kto na takim marszu był. A w wojsku wystarczy pretekst, by zwolnić kogoś ze służby. Żołnierze nie chcą więc narażać ani siebie, ani swojej rodziny – konstatuje pułkownik.

– Wiem, że będzie trochę osób w mundurach, przyjdą też w czapkach, beretach – tak jak prosiłem, przyjdą też w ubraniach cywilnych. Ktokolwiek przyjdzie, pokaże żołnierzom, że można. Ci co nie przyjdą, za kilka miesięcy będą się wstydzić – podkreśla.

Ryszard Wilczyński, poseł Platformy Obywatelskiej, jest pełen podziwu dla inicjatywy pułkownika.

– To, co robi pokazuje, że służby mundurowe nie godzą się na politykę Antoniego Macierewicza, który ośmiesza nasz kraj na arenie międzynarodowej. Warto, żeby mundurowi powiedzieli “Dość” – podkreśla.

Patryk Jaki, wiceminister sprawiedliwości, nie odniósł się do zarzutów oficera, mówiąc “Wyborczej”, że nie będzie komentował czyichś wpisów na portalach społecznościowych.

Dr Kamil Minkner, politolog z Uniwersytetu Opolskiego, komentuje: – Radykalne i irracjonalne formy polityczne powodują równie radykalne i irracjonalne formy protestów i komentarzy. To, czy emerytowanemu żołnierzowi wypada komentować rzeczywistość polityczną jest rzeczą wtórną. Dla mnie cała ta sprawa to produkt obecnej sytuacji. Kiedy minister Macierewicz proponuje urojone i spiskologiczne twierdzenia, których nie sposób zweryfikować, to zamyka jakąkolwiek racjonalną debatę. A szkoda, bo by się przydała – dodaje.

Sam pułkownik zapowiada, że nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. – W walce o mój kraj jeszcze was zaskoczę. I to dosyć mocno – podkreśla.

ANNA PAWLAK

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.