Do tej pory – fundamentem naszej umowy społecznej było prawo człowieka do zabezpieczenia emerytalnego (i rentowego), odziedziczyliśmy ten stan po Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej, w której to okresie ta wielka zdobycz socjalna się ugruntowała i rozpowszechniła – stopniowo do końca państwa, obejmując praktycznie całe społeczeństwo, a wcześniej tak przecież nie było.
Obecna władza dobrej zmiany zdaje się wracać do tego modelu, kiedy to wszyscy pracowali, większość zarabiała tylko tyle, żeby mogła przeżyć, a nie wszyscy mieli emerytury. Realizowany obecnie przegląd emerytalny, rzekomo ma prowadzić do nowych rewolucyjnych, czy też jak kto woli – przełomowych wniosków. Otóż, w świetle ujawnionych informacji, emerytury – w jednym z rozpatrywanych wariantów – nie będą powszechne, ponieważ nie obejmą tych osób, które sobie nie odłożyły określonej kwoty pracując poza systemem ubezpieczenia społecznego.
Trzeba przyznać, że jest to jakiś pomysł. Obecnie jak ludzie zaczynają otrzymywać kilku-złotowe emerytury, to można się z tego śmiać, jeżeli dotyczy to gwiazd muzyki POP, które po prostu nie pracowały w wymiarze etatowym. Jednakże to nie będzie śmieszne, jak zacznie dotyczyć osób pracujących w marketach, czy też wykonujących inne prace proste, albo nawet i zatrudnionych na etatach, których pracodawcy oszukiwali dając im mniejszy wymiar etatowy, od wymiaru czasu pracy i np. nie zmienione obowiązki.
Przypomnijmy sobie jaka jest idea? Otóż, emerytura ma być dochodem finansowym człowieka, w okresie kiedy ten, już nie może pracować. Cezurę graniczną definiuje się ustawowo, dostosowując ją do wieku człowieka, z uwzględnieniem tzw. lat składkowych, czyli okresu który musi być przepracowany i w którym muszą być odprowadzane składki przez pracownika. Dochód ten, ma wystarczyć człowiekowi na funkcjonowanie w okresie starszym, tj. na samodzielną egzystencję. Oznacza to, że powinna to być kwota wyższa od minimum socjalnego, ale oczywiście niższa, niż ostatnie zarobki emeryta. Co jednak zrobić, gdy system się nie domyka, a minimum socjalne prawie równa się ostatniej pensji emeryta? To dylemat naszej współczesności, na który nie ma ani łatwej recepty, ani nawet plasterka.
To, że do tej pory nie ma w polskich miastach takich samych slamsów, jakie możemy obserwować np. na Bałkanach lub w Ameryce Południowej, to właśnie zasługa naszego ZUS-u, a ściślej systemu zabezpieczenia społecznego, który przez lata był fundamentem ładu społecznego w kraju. Nie ulega wątpliwości, że zmiana tego status quo, będzie w znacznej mierze podyktowana demografią. Jednakże czy nie byłoby rozsądniej pozostać przy obecnych założeniach systemu? Jeżeli bowiem nawet wypłacimy komuś składki zamiast emerytury, ponieważ nie zdążył sobie naskładać do progu zapadalności, to nie zmienia faktu, że i tak będzie potrzebował z czegoś żyć. Z czego żyć będąc w wieku emerytalnym, nie mając emerytury?
Tutaj dochodzimy do zagadnienia podstawowego dochodu powszechnego, czyli rozdawania pieniędzy ludziom, zamiast bankom. Jest to bardzo ciekawa idea, o której już wiele razy rozważaliśmy. Z pewnością jako idea jest to piękny cel, jednak jeżeli zastanowimy się jak działa taki motywator na nasze konsumpcyjne społeczeństwo, to lepiej żeby z takimi pomysłami, za bardzo nie wychodzić publicznie.
Zwłaszcza jeżeli nie chcemy trwałego utrwalenia, podziałów społecznych, w tym tych, którzy oszukują, jak i tych, których dramatyczna sytuacja wynika z przymusu ekonomicznej i społecznej konieczności, należy jakoś pomieścić w systemie. Lepiej jest bowiem jak do systemu dokłada się więcej użytkowników, niż mniej. Minimum nie jest problemem, jeżeli wszyscy uczestnicy będą mieli świadomość od początku udziału w systemie, że jeżeli nie wypracują odpowiedniego minimum, to zostaną przeliczeni tak, jak wyjdzie średnia arytmetyczna wedle ich wkładu. Jeżeli do tego, powiązalibyśmy tą zasadę z obowiązkiem określonego stażu pracy (i składek), to sytuacja byłaby czysta i klarowna dla każdego. Na pewno nie wszyscy byliby zadowoleni z takiego stanu rzeczy, jednak wszyscy mieliby świadomość, że przy określonym poziomie składek, nie mogą liczyć na więcej niż określony poziom świadczeń.
Na marginesie trzeba zauważyć, że pojawiają się pomysły, żeby wypłacać emerytalne świadczenia mundurowe, dopiero po wejściu określonych uprawnionych w wiek emerytalny, a nie po nabyciu praw wedle podsystemów specjalnych. To bardzo ciekawa propozycja, ale ona nie uwzględnia specyfiki służby wojskowej, policyjnej, czy też innych służb państwowych.
Co ciekawe, delikatnie wspomina się także o rolnikach, pod hasłem – włączenia rolniczych emerytur do systemu powszechnego. To byłaby dopiero rewolucja! Jest to temat na osobny artykuł.
Reasumując – wszyscy będziemy emerytami, ale nie wszyscy będziemy mieli emerytury. To hasło staje się już realne. Zobaczymy jak politycy będą żonglować tym realnym problemem społecznym. Szczególnie ważna jest kwestia wieku emerytalnego i jego krzywdzącego kobiety rozbicia, w sposób systemowo upośledzający prawa kobiet do pracy. Nie można się na to zgodzić, żeby Kobiety były gorzej traktowane od mężczyzn, wiek emerytalny dla obu płci powinien być równy, zwłaszcza że Kobiety dłużej żyją – więc ma to sens. Jeżeli zaś skażemy Kobiety na wcześniejsze emerytury – to trzeba mieć świadomość, że ktoś będzie musiał za nie zapłacić. Dlatego wszyscy będą mieli w konsekwencji jeszcze niższe emerytury. Nie o to chodzi w równouprawnieniu, zobaczymy jak sprawdzą się te wszystkie organizacje broniące praw Kobiet, czy staną na wysokości zadania. Nie może być zgody na nierówne traktowanie Kobiet! Nie może być mowy, żeby Kobiety płaciły niskimi emeryturami za obietnice wyborcze dobrej zmiany!
KRAKAUER