Wałęsa wyszedł z pogrzebu „Inki” i „Zagończyka”. Winny… Andrzej Duda!

Lech Wałęsa uczestniczył w niedzielnych uroczystościach związanych z pochówkiem Danuty Siedzikówny ps. „Inka” oraz Feliksa Selmanowicza ps. „Zagończyk”. Oprócz faktu, że dużo kontrowersji wzbudził swoim strojem, to zwrócono ponadto uwagę na fakt, że wyszedł w trakcie ceremonii. Stało się tak chwilę po tym, jak swoje przemówienie rozpoczął Andrzej Duda. W rozmowie z Wirtualną Polską Wałęsa wytłumaczył, co skłoniło go do wyjścia. Winnym okazał się… prezydent.

Kontrowersje względem swojego ubioru Wałęsa skwitował krótko: – Jestem wolnym człowiekiem i robię to, co uważam za stosowne. Dotyczy to także mojego stroju. Niech każdy patrzy na swój ubiór, a ja będę się ubierał tak jak mam na to ochotę i lubię.

Jak powiedział Wałęsa: – Byłem obecny na mszy świętej. Uczestniczyłem w modlitwie, a gdy włączono do tego przemówienie prezydenta Andrzeja Dudy, to doszedłem do wniosku, że nie mam ochoty słuchać jego bajdurzenia i wyszedłem. Nie słyszałem, co ten człowiek mówił i nie chcę słyszeć. Dla mnie są to tylko i wyłącznie puste słowa.

Były prezydent zapowiedział również, że nie weźmie udziału w uroczystości z okazji 36. rocznicy podpisania Porozumień Sierpniowych w Gdańsku, jeśli będą na niej oficjele. Jak tłumaczył: – Nie mam zamiaru spotykać się z tymi ludźmi. Oni łamią konstytucję i niszczą zwycięstwo „Solidarności”, a ja z takimi osobami nie trzymam. Mogę natomiast pojawić się nieoficjalnie i usiąść np. w ostatnim rzędzie. To jest możliwe.

SE.PL

Więcej postów