Washington Post: USA odpowiedzialne za powstanie IS

Radykalna redukcja amerykańskich programów wzmocnienia sił bezpieczeństwa Iraku z inicjatywy Białego Domu po wycofaniu wojsk USA z tego kraju przyczyniła się do powstania tzw. Państwa Islamskiego (IS) – podaje wtorkowy „Washington Post”.

Druga wojna w Zatoce Perskiej

Konflikt zbrojny, który rozpoczął się 20 marca 2003 atakiem koalicji sił NATO (głównie USA i Wielkiej Brytanii) na Irak. Po ok. trzech tygodniach walk siły okupacyjne objęły kontrolę nad większością terytorium Iraku, obalając rząd tworzony przez partię Baas, na czele z Saddamem Husajnem, i rozpoczynając okupację tego kraju, trwającą formalnie do 2005 r. Siły okupacyjne liczyły ok. 250 000 żołnierzy amerykańskich, 45 000 brytyjskich, 2000 australijskich, 180 polskich (ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”, grupy GROM i pododdział usuwania skażeń chemicznych z 4 Pułku Chemicznego w Brodnicy).

Konflikt, jakkolwiek do działań przygotowywano się już od kilku miesięcy, rozpoczął się formalnie od odezwy prezydenta USA George’a W. Busha, który domagał się od prezydenta Iraku Saddama Husajna i jego dwóch synów – Udaja i Kusaja, aby opuścili swój kraj w przeciągu 48 godzin. Saddam Husajn kilka godzin później odmówił opuszczenia Iraku.

Następnego dnia Ari Fleischer, rzecznik prasowy prezydenta USA, ogłosił, że Stany Zjednoczone zaatakują Irak niezależnie od tego, czy Saddam Husajn opuści swój kraj, czy też nie.

USA się wycofały. Wojskowi ostrzegali

Po ewakuacji wojsk amerykańskich z Iraku w grudniu 2011 r. administracja prezydenta Baracka Obamy miała przystąpić do realizacji kilkudziesięciu programów pomocy w walce z terroryzmem, m.in. poprzez szkolenie policji irackiej, służb specjalnych i tworzenie sieci placówek wywiadu w głównych miastach.

Programy, na które przeznaczono ponad 1,6 miliarda dolarów z budżetu Departamentu Stanu, mieli realizować cywilni eksperci z militarnym lub policyjnym doświadczeniem. Wkrótce jednak zaczęto obcinać te fundusze, ponieważ doradcy Obamy w Białym Domu i Kongres sceptycznie zapatrywali się na możliwość bezpiecznego działania amerykańskiego personelu bez ochrony wojskowej.

Redukcji programów pomocy, z czasem 90-procentowej, dokonano mimo obiekcji dowódców wojsk USA, którzy ostrzegali, że uniemożliwi to wgląd rządu amerykańskiego w to, co dzieje się w Iraku.

Wśród zlikwidowanych programów był m.in. program pomocy Irakijczykom w rozwiązywaniu konfliktów między sunnitami a szyitami, który poprzednio zaowocował porozumieniami między zwaśnionymi frakcjami i klanami w tym kraju.

„Byli oficerowie, którzy uczestniczyli w realizacji programów, mówią, że cięcia przyczyniły się do stopniowego pogorszenia się irackich sił bezpieczeństwa przed atakiem sił Państwa Islamskiego w 2014 r.” – pisze „Washington Post”.

„WaPo”: Clinton próbowała ratować sytuację

W wyniku ataku na Mosul latem 2014 r. siły IS zdobyły wielkie ilości nowoczesnej broni i sprzętu wojskowego, które Irak otrzymał od USA, i opanowały jedną trzecią terytorium Iraku, a następnie część terenów w północnej Syrii.

Atak poprzedziła rosnąca fala przemocy i samobójczych zamachów bombowych na tle sekciarskiego konfliktu między sunnitami a szyitami, która wezbrała natychmiast po wycofaniu się z Iraku wojsk amerykańskich.

Hillary Clinton, która była wtedy sekretarzem stanu, starała się nie dopuścić do praktycznej eliminacji programów pomocowych, ale nie była w stanie przezwyciężyć oporu ze strony wiceprezydenta Joe Bidena, prezydenckiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Kongresu.

Clinton chciała wcześniej pozostawienia w Iraku po 2011 roku ograniczonego kontyngentu wojsk amerykańskich, jako gwarancji utrzymania stabilizacji. Wycofanie wojsk do końca 2011 roku przewidywała umowa między Irakiem a administracją byłego prezydenta George’a W. Busha, ale potem powszechnie oczekiwano renegocjacji tego porozumienia w celu pozostawienia w Iraku części wojsk.

Nie doszło do tego wskutek załamania się rozmów rządu USA z rządem premiera Nuriego al-Malikiego. Waszyngton żądał w nich, by wojska nie podlegały jurysdykcji irackiej, na co Maliki się nie zgodził.

W obecnej kampanii prezydenckiej republikański kandydat Donald Trump oskarża Obamę i Clinton, że „stworzyli Państwo Islamskie”. W przemówieniu w Youngstown w stanie Ohio w poniedziałek Trump argumentował, że nie należało wycofywać wszystkich wojsk z Iraku, a także ujawniać planowanego terminarza ich ewakuacji.

Obama zapowiadał kiedy wycofa wojska zgodnie z życzeniami lewego, antywojennego skrzydła Partii Demokratycznej. Zdaniem jego republikańskich krytyków mógł także przeforsować pozostawienie ograniczonego kontyngentu – do 10 tysięcy – wojsk w Iraku. Ostro sprzeciwiał się jednak temu parlament iracki, pod którego naciskiem był Maliki.

Powstanie IS, którego bojownicy rekrutują się głównie z sunnitów w dużej części z dawnej armii Saddama Husajna, było możliwe w warunkach nasilającej się wojny domowej sunnitów z szyitami. Kiedy siły IS opanowały Mosul, miejscowi sunnici poparli je, uznając za lepszą alternatywę niż władza szyitów, dominujących w rządzie w Bagdadzie.

Waszyngton obciąża Malikiego odpowiedzialnością za tę sytuację, ponieważ premier prowadził politykę dyskryminacji sunnitów. Po wycofaniu się wojsk USA w 2011 r., zaczął akcję aresztowań sunnickich działaczy.

PAP

Więcej postów