Pod obrady Rady Najwyższej Ukrainy zgłoszono projekt uchwały uznającej za zbrodnię ludobójstwa działania państwa polskiego w stosunku do Ukraińców w latach 1919-1951. Ale na tym nie kończą się nacjonalistyczne wypady pod adresem Polaków ze strony apolegetów OUN-UPA.
O tym mowa w wywiadzie z publicystą i historykiem z Krakowa Bohdanem Piętką.
— Ukraiński Instytut Pamięci Narodowej promuje ekspedycję na etniczne ziemie ukraińskie w Polsce. Niedawno pan Wiatrowycz spreparował dowód mający świadczyć o symetryczności zbrodni Polaków i Ukraińców. Już w sierpniu ze Lwowa do Polski ma wyruszyć ta ekspedycja. Co to znaczy w ogóle dla Polaków i dla Pana jako historyka i politologa?
— Dowód, o którym Pani wspomniała, został podważony przez poważnych historyków zajmujących się historią nacjonalizmu ukraińskiego, mam na myśli tutaj Johna Paula Himka, Pera Andersa i innych badaczy. W żadnym wypadku ten dowód nie świadczy o symetryczności, wręcz przeciwnie, świadczy o asymetryczności polskiego odwetu, polskiej reakcji wobec ludobójstwa, jakiego dopuściła się Ukraińska Armia Powstańcza.
Sama akcja, którą planuje Wiatrowycz, ma, mówiąc otwarcie, charakter chucpy. To jest działanie bezczelne i oczywiście antypolskie. Natomiast to, co najbardziej bulwersuje, to brak reakcji polskich władz na to, co proponuje Wiatrowycz. Przypomina się rok 2009 i sprawa tzw. rajdu rowerowego śladami Stepana Bandery, kiedy epigoni nacjonalizmu ukraińskiego planowali zorganizować rajd rowerowy z Kijowa do Monachium, wiodący m.in. przez państwowe muzeum Auschwitz-Birkenau. I wówczas również nie było na to właściwej negatywnej reakcji polskich władz. Dopiero nacisk społeczeństwa polskiego spowodował, że ten rajd został zablokowany na granicy polsko-ukraińskiej.
Myślę, że jeśli teraz dojdzie do zablokowania tej inicjatywy, którą proponuje Wiatrowycz, to również nastąpi to na skutek nacisku społecznego, nacisku środowisk kresowych, patriotycznych na władze polskie. Władze polskie, przypuszczam, same z siebie negatywnej reakcji nie przejawią.
Już samo stwierdzenie, że to ma być wyprawa na etniczne ziemie ukraińskie, pokazuje, jak niebezpieczne jest odrodzenie nacjonalizmu ukraińskiego na pomajdanowej Ukrainie. Za etniczne ziemie ukraińskie uważane są tereny całego województwa podkarpackiego i znaczne tereny małopolskiego oraz lubelskiego. Jeżeli władze polskie nie widzą zagrożenia ze strony nacjonalizmu ukraińskiego, to należy zadać sobie poważne pytanie, czy te władze rzeczywiście reprezentują polską rację stanu i działają na rzecz interesu narodu polskiego, do czego są konstytucyjnie zobowiązane.
— Pani Ewa Siemaszko na łamach „Naszego Dziennika” napisała: „Państwo ukraińskie dąży do rozszerzenia kultu OUN-UPA na całe społeczeństwo ukraińskie”. Do czego, zdaniem Pana, może doprowadzić taka polityka?
— Do niczego dobrego to doprowadzić nie może. Trzeba uświadomić sobie, co by było, gdyby współcześnie Niemcy dążyły do budowania świadomości narodowej narodu niemieckiego na ideologii hitlerowskiej. Przecież nacjonalizm ukraiński był ukraińskim odpowiednikiem ideologii hitlerowskiej. To była ideologia nazistowska. Jak byłoby to odebrane na świecie, jeśliby Niemcy, na przykład, stwierdziły, że będą budować świadomość narodu na ideologii Hitlera, albo Włochy na ideologii Mussoliniego? Jest rzeczą naprawdę dziwną, że Europa Zachodnia nie reaguje na to w sposób taki, jak zareagowałaby, gdyby to się stało w Niemczech albo we Włoszech. Dużą winę ponosi za to Polska, która jest adwokatem współczesnej pomajdanowej Ukrainy i usprawiedliwia jej działania. Budowanie świadomości narodowej na ideologii zbrodniczej, nazistowskiej do niczego dobrego nie doprowadzi. Powiedzmy otwarcie: Ukraina pomajdanowa będzie wrzodem na ciele Europy.