Pójdę z dziećmi do więzienia za 100 zł mandatu. A komornik ukradł milion i jest wolny

Co się dzieje w tym kraju, że za 100 zł mandatu matkę wysyła się za kratki?! Ewa Domagalska ze Skoków (woj. wielkopolskie) ma stawić się w więzieniu, bo nie była w stanie zapłacić grzywny. – Wychowuję sześcioro dzieci, w tym jedno niepełnosprawne.

Będę musiała odsiedzieć karę razem z nimi, bo nie zostawię ich samych w domu – mówi załamana kobieta. A jednak Temida bywa łaskawa. Wystarczyło, że Marek O., komornik ze Szczecinka (woj. zachodniopomorskie), który ukradł wierzycielom ponad 1,1 mln zł, przyznał się do winy i pokajał, a sąd pozwolił mu cieszyć się wolnością. W celi nie przesiedział ani jednego dnia!

Problemy pani Ewy rozpoczęły się, gdy kupiła dla rodziny samochód. – Chciałam chociaż trochę poprawić warunki życia moim dzieciom, a tylko nam zaszkodziłam – mówi rozgoryczona. Fiat palio weekend okazał się totalnym wrakiem. – Popsuł się już w drodze do domu, gdy jechaliśmy nim pierwszy raz. Nie opłacało się go naprawiać, więc oddałam go na złom – opisuje pani Ewa.

W gąszczu codziennych spraw matka zapomniała dopełnić potrzebnych formalności. – Nie przerejestrowałam auta przed zezłomowaniem, a powinnam to zrobić – przyznaje kobieta. Na swoje usprawiedliwienie wymienia. imiona i wiek dzieci. Sebastian ma 3 lata, Karolinka – 4, Staś – 6, Kacper – 12, Ola – 15 , a najstarszy 19-letni Dawid jest upośledzony. – Pracy z taką gromadą jest co niemiara, problemów sporo, a utrzymujemy się tylko z niewielkich alimentów – mówi kobieta. W końcu dowiedziała się, że zezłomowała auto z naruszeniem prawa. – Myślałam, że dostanę pouczenie, nikomu przecież nie wyrządziłam żadnej krzywdy – tłumaczy teraz. Jednak wymiar sprawiedliwości nie zważał na sytuację życiową kobiety i stan jej portfela. Wyznaczył grzywnę w wysokości 100 zł. – Za takie pieniądze mamy jedzenia na kilka dni, miałam odebrać dzieciom od ust, żeby zapłacić mandat? – pyta Ewa Domagalska.

Poprosiła o zamianę grzywny na prace społeczne. – Sąd wyznaczył ich termin na luty, a ja wtedy miałam dzieci chore. Chciałam to zrobić w późniejszym czasie – mówi kobieta. Nic z tego. Przyszedł listonosz i wręczył jej wezwanie do odbycia kary w więzieniu. – Co ja zrobię z dziećmi? Chyba zabiorę je ze sobą – Ewa Domagalska ociera łzy. W zakładzie karnym w Lesznie kobieta ma się stawić 28 kwietnia. Ma tam spędzić pięć dni.

Aleksander Brzozowski, rzecznik Sądu Okręgowego w Poznaniu, tłumaczy, że takie po prostu jest prawo. – Ta pani mogła przyjść do sądu, na pewno dowiedziałaby się o możliwości rozłożenia grzywny na raty. Poza tym w każdej chwili może uwolnić się od kary zastępczej aresztu poprzez zapłatę wymierzonej jej wcześniej grzywny w kwocie 100 zł – mówi.

Marek O. przez cztery lata okradał wierzycieli, dla których miał odzyskiwać pieniądze od dłużników. 324 poszkodowanych nie zobaczyło ani grosika z 1 128 139 zł, jakie komornik sądowy cichaczem przelał na swoje konta.

Złodziejski proceder trwałby pewnie nadal, gdyby nie zapowiedziana w całym regionie kontrola kancelarii komorniczych. Marek O.uprzedził kontrolerów i sam o wszystkim powiadomił prokuraturę. Napisał też do ministra sprawiedliwości, by ten odwołał go ze stanowiska komornika. Przyznał się do winy i okazał skruchę, co zapewne będzie miało wpływ na złagodzenie kary.

Jednak na swój proces były już komornik czeka na wolności! Sąd orzekł wobec niego jedynie poręczenie majątkowe, dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju. A wygodne mieszkanie i domowe obiadki nijak się mają do więziennej celi i jadłospisu.

SE.PL

Więcej postów

1 Komentarz

Komentowanie jest wyłączone.