Dr Zapałowski: poza niektórymi politykami w Polsce społeczeństwo nie chce UMIERAĆ ZA UKRAINĘ

„Wszystkie pieniądze, które wpompowaliśmy w Ukrainę, wydają się inwestycją straconą. (…) Dlatego naszym celem powinno być doprowadzenie – wraz ze społecznością międzynarodową – do bezwzględnego zakończenia konfliktu w Donbasie” – powiedział ekspert ds. bezpieczeństwa, dr Andrzej Zapałowski.

 

Komentując w rozmowie z Mariuszem Kamienieckim z „Naszego Dziennika” obecną sytuację społeczno-polityczna na Ukrainie, dr Andrzej Zapałowski stwierdził, że obecny katastrofalny stan finansów tego państwa oraz płynące z Zachodu sygnału o braku perspektyw na integrację z UE powodują narastającą frustrację społeczną.

„Obecna próba ich pacyfikacji poprzez zmianę rządu wydaje się jedyną szansą na odsunięcie w czasie wybuchu społecznego. Drugi wariant, a mianowicie nowe wybory parlamentarne, są dla obecnej ekipy niebezpieczne z uwagi na drastycznie malejące poparcie dla obecnego obozu władzy, w tym samego prezydenta Petro Poroszenki. Jednocześnie wzrastają sondaże dla partii nacjonalistycznych i Bloku Opozycyjnego kojarzonego z prorosyjskością. W takim parlamencie trudno byłoby o stabilną większość” – zauważa dr Zapałowski.

Zdaniem eksperta, porozumienia mińskie były jedynie „pretekstem do czasowego zamrożenia konfliktu”. „Wydaje się, iż żadna ze stron nie zamierzała zapisów tych porozumień wprowadzać w życie. W ciągu roku tak naprawdę nic w tym zakresie realnie nie zrobiono” – powiedział dodają, że obie strony od miesięcy prowokują naruszanie rozejmu, wzajemnie oskarżając się o eskalowanie napięcia. „Należy podkreślić, iż w ostatnich wyborach parlamentarnych i samorządowych w sąsiednich obwodach, w których toczą się walki, faktycznie zwyciężyli kandydaci prorosyjscy. Przykładem jest tu Mariupol, gdzie kandydaci prorosyjscy uzyskali ok. 65-procentowe poparcie” – zauważa dr Zapałowski. Jego zdaniem społeczeństwo ukraińskie na wschodzie i południu kraju jest już zmęczone konfliktem i chce pokoju.

Dr Zapałowski uważa, że „poza niektórymi politykami w Polsce społeczeństwo także nie chce umierać za Ukrainę”:

„Wszystkie pieniądze, które wpompowaliśmy w Ukrainę, wydają się inwestycją straconą. Nie widać też korzyści gospodarczych z takich działań. Dlatego naszym celem powinno być doprowadzenie – wraz ze społecznością międzynarodową – do bezwzględnego zakończenia konfliktu w Donbasie. Być może referendum byłoby tu pewnym rozwiązaniem”.

Odnosząc się do informacji o zlikwidowaniu na Ukrainie możliwości zdawania przez Polaków matury z przedmiotu „język ojczysty” stwierdził, że polskie władze od lat zgadzają się na „politykę asymetrii” w odniesieniu do mniejszości narodowych prowadzonej na Litwie i na Ukrainie.

„Kuriozalne jest tu to, że zarówno Litwa, jak i Ukraina tylko przez Polskę mogą realnie uzyskiwać gwarancje polityczne swojej niezależności państwowej. Litwa z punktu widzenia militarnego jest nie do obrony. Zresztą państwo to się wyludnia. Co do Ukrainy, to przy problemach z imigrantami w Szwecji Polska została jedynym liczącym się państwem w Unii, które jeszcze walczy o interesy Kijowa. Ale poparcie dla takiej polityki będzie w naszym kraju malało, zwłaszcza po takich sygnałach płynących z Ukrainy jak umniejszanie pozycji społecznej Polaków tam mieszkających” – powiedział ekspert.

NASZDZIENNIK.PL

Więcej postów