Prezydent Duda bardzo kategorycznie domaga się instalacji baz wojskowych w licznych wypowiedziach publicznych i na łamach polskich i zagranicznych gazet oraz agencji informacyjnych.
A pani premier i minister obrony w jej rządzie walczą wytrwale o pierwszeństwo na tym polu.
Dzisiejsze nagłówki w polskich mediach rażą jak piorun podczas gwałtownej burzy.”Polska nie powinna być heroldem Ukrainy”, „Ukraina odwraca się od Polski”, „Duda zaskoczył Berlin i Warszawę”, „Dwa afronty Petro Poroszenki”.
Zmienię jednak temat, bo zamieszanie wokół tej sprawy dopiero się rozkręca… Poczekajmy…
Ale wszystko jedno o sprawach wokół Dudy.
Nie zdążył na dobre zagospodarować się w prezydenckiej rezydencji, jak zawisł nad nim miecz Temidy. Tabloid „Newsweek” zamieścił artykuł pod tytułem „Niewygodne rachunki”. Okręgowa prokuratura wszczęła postępowanie sprawdzające w kwestii wyjazdów prezydenta z czasów, kiedy był posłem.
Mój interlokutor może mi oponować… No i co? Tak z naszymi prezydentami już bywało…. I przypomni sprawę prezydenta noblisty Lecha Wałęsy vel „Bolka”, lub „haki” na prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego małżonkę. A o prezydencie Bronisławie Komorowskim jego główny oponent podobno powiedział, że prezydentem został przez nieporozumienie.
Ergo… cały ten hałas to tylko jeden z elementów walki między Prawem i Sprawiedliwością a Platformą Obywatelską o mandaty poselskie, czyli o władzę po październikowych wyborach.
A sprawa z przekrętami rozejdzie się po kościach, czyli z czasem zostanie wyciszona.
Ale w przedwyborczych zapasach są jeszcze inne wątki. Jeden, dotyczący Ukrainy, już zasygnalizowałem na wstępie….
A bazy NATO w Polsce?
Na ten temat też są dwa podejścia. I każda z stron wysuwa swoje argumenty do tej delikatnej sprawy. Prezydent Duda bardzo kategorycznie domaga się ich instalacji w licznych wypowiedziach publicznych i na łamach polskich i zagranicznych gazet oraz agencji informacyjnych. A pani premier i minister obrony w jej rządzie walczą wytrwale o pierwszeństwo na tym polu.
Co prawda porozumienia nie osiągnięto nawet na trzygodzinnym spotkaniu w cztery oczy prezydenta i ministra obrony Tomasza Siemoniaka.
Dyskusja o bazach na całe ruszyła i w internecie. Wśród morza wpisów znalazłem jeden opatrzony nie pseudonimem, a imieniem i nazwiskiem, wobec tego pozwolę go sobie zacytować:
„Moim zdaniem, polski naród, polskie społeczeństwo NIE CHCE obcych wojsk na terytorium Polski. Odpowiedź na pytanie w tej sprawie mogą dać tylko badania opinii publicznej. Moim zdaniem, opinia pani Kopacz oraz panów Dudy, Sikorskiego i Tuska w tej kwestii nie pokrywa się z poglądem moich rodaków” – i podpis Stanisław Remuszko. Podany jest też mail i numer komórki.
Więc spieszę zapewnić szanownego pana Stanisława. Nie będzie baz NATO w Polsce. I nie, dlatego że tego nie życzy sobie Putin, a dlatego że tego nie chcą Amerykanie!
Informacja z bardzo wiarygodnego źródła. Przeczytałem w „Rzeczpospolitej” cytuję: „To już niemal pewne: za rok na szczycie Sojuszu nie zapadnie decyzja o budowie stałych baz w Polsce. Wiadomość ta pojawiła się na kilka dni przed zaprzysiężeniem Andrzeja Dudy, który uczynił ze stałego stacjonowania natowskich żołnierzy swój główny cel w polityce zagranicznej, i to nie bacząc na oświadczenie dla „Rzeczpospolitej” Johna Hefferna – zastępcy szefa działu europejskiego w Departamencie Stanu USA, że na szczycie Paktu w lipcu przyszłego roku w Warszawie nie będzie decyzji o budowie stałych baz w Polsce.”
Tyle Amerykanie.
Ale i Niemcy przeciwni są bazom. Mało tego! Berlin wystąpił o wznowienie prac Rady Rosja-NATO, o czym powiadomił ambasador RFN w Radzie Północnoatlantyckiej Martin Erdmann. Zaznaczył przy tym, iż doskonale rozumie opinie tych, którzy uważają, że „Rosja jest niepotrzebnie nadmiernie prowokowana”. Tu nic dodać, nic ująć.
A przecież już w piątek Andrzej Duda udaje się do Berlina. Co prawda, stawia Niemcom cztery warunki partnerstwa. A z czym wróci? Obowiązkowo państwa powiadomimy.
Na dzisiaj to wszystko.
Do usłyszenia.
Leonid Sigan