Andrzej Duda – 100 dni i 100 wyzwań dla nowej głowy państwa

Za dwa dni Andrzej Duda oficjalnie przejmie funkcję Prezydenta RP. Jedni z tej okazji ogłaszają polityczne i moralne zwycięstwo, inni – zgodnie z majowymi deklaracjami – zapewne pakują walizki.

Gdzieś między euforią a rozpaczą zapomina się czasami o chłodnym spojrzeniu na szereg wyzwań, jakie ma przed sobą nowy prezydent. Zarówno w kwestii czysto formalnej (kadrowej), jak i programowej – jest ich całe mnóstwo.

Prezydent „pod lupą”

100 dni – 100 wyzwań nowego prezydenta. Dlaczego aż tyle? W jego prezydenturze każdy dzień stanowić będzie nowe wyzwanie. Trudniejsze niż w przypadku pozostałych prezydentów, bo przeciwieństwie do nich – Andrzeja Dudę jako polityka praktycznie w ogóle nie znamy. Wszyscy będą analizować to, co mówi, jak mówi, kogo zaprasza, z kim rozmawia, a kogo raczej unika. Przy każdej jego czynności spodziewać się można długiej dyskusji, dlaczego zrobił tak, a nie inaczej i doszukiwania tzw. „drugiego dna”.

W dalszej przyszłości, jeśli PiS wygra wybory (a wszystko na to wskazuje), Andrzej Duda nie będzie musiał toczyć sporów o to, kto pojedzie na międzynarodowy szczyt albo kiedy i na jakich uroczystościach będzie przemawiał. Jego prezydentura będzie więc politycznie łatwa, lecz z drugiej strony, ze względu na ogromne społeczne oczekiwania – znacznie trudniejsza.

Z badań CBOS wynika, że prawie co drugi Polak (48 proc.) uważa, że Duda będzie lepszym prezydentem niż Bronisław Komorowski. To z jednej strony mobilizujący kredyt zaufania, lecz z drugiej – ogromna odpowiedzialność.

37 proc. respondentów uważa, że przyszły prezydent przyczyni się do rozwiązania najważniejszych problemów społecznych w kraju, 33 proc. jest zdania, że doprowadzi do poprawy życia politycznego.

Umowa programowa z Polakami

Andrzej Duda nie stronił od składania wyborczych obietnic. Na efektownej konwencji podpisał z Polakami umowę programową i zachęcał, aby na bieżąco go z niej rozliczać, a że obietnice te są dość konkretne (np. 500 zł na każde dziecko), łatwo będzie tego dokonać. Prezydent elekt wielokrotnie wspominał, że priorytetem dla niego jest kwestia obniżenia wieku emerytalnego połączona z dobrowolnością przechodzenia na emeryturę. Dziś zapewnia, że prace nad tym projektem trwają już od dawna, razem z liderami NSZZ Solidarność.

Na pytanie, kiedy projekt zostanie złożony do laski marszałkowskiej, prezydent odpowiada: „W najbliższym czasie”. Nie precyzuje czy będzie to jeszcze przed wyborami parlamentarnymi, czy już po. Tak czy inaczej, w jego interesie (nawet czysto politycznym) leży to, aby nie zwlekać z tym zbyt długo. Jak pamiętamy, na początku maja Andrzej Duda podpisał ze związkowcami konkretną umowę.

Piotr Duda oficjalnie przyznawał wówczas, że „żaden robotnik nie powinien głosować na Komorowskiego”, za co liczy na szybkie zrealizowanie zapowiadanych rozwiązań. Oprócz wieku emerytalnego, także rozwiązania problemów tzw. umów śmieciowych.

Kolejne wyzwanie to – równie często i równie głośno zapowiadana – sprawa podniesienia kwoty wolnej od podatku. – Obiecałem to w kampanii i zamierzam tej obietnicy dotrzymać – mówi Duda w TVP Kraków. Z obecnej sumy – 3091 zł zamierza podnieść ją aż do 8 tys.

Pierwsze wizyta – Berlin i Paryż

Pierwsze 100 dni urzędowania nowego prezydenta to również napięty grafik wizyt zagranicznych. Na plan pierwszy mają pójść stolice najważniejszych europejskich państw – Paryż i Berlin. W przypadku Niemiec – to odpowiedź na depeszę gratulacyjną prezydenta Joachima Gaucka, który takie właśnie posunięcie zaproponował. To ważne, bowiem często prognozuje się, że Duda będzie dążył do ochłodzenia relacji z zachodnim sąsiadem.

Krzysztof Szczerski, zajmujący się w otoczeniu Dudy polityką zagraniczną zapewnia, że nic takiego nie będzie mieć miejsca, pod warunkiem, że Niemcy zrealizują jego warunki. Czyli: przestrzeganie praw Polaków oraz zniesienie blokady na budowę baz NATO w Polsce. Nie bez znaczenia jest dla niego też możliwość utrzymania polskiego węgla, a także – większy nacisk na politykę wschodnią.

W dalszej przyszłości Duda planuje wziąć udział we wrześniowej sesji ONZ w Nowym Jorku , a potem na szczycie przywódców Grupy Wyszechradzkiej, gdzie liczy na poznanie wielu światowych przywódców, w tym samego Baracka Obamę.

Zadania na najbliższe 100 dni? Pierwsze miesiące będą tzw. „okresem zapoznawczym” – z zasadami panującymi na międzynarodowych szczytach i przede wszystkim wspomnianymi głowami innych krajów. W kwestii czysto komunikacyjnej nowy prezydent nie powinien mieć problemów – biegle mówi po angielsku i niemiecku. Konkretne inicjatywy przyjdą dopiero potem.

Podczas kampanii Duda zapewniał, że będzie prowadził bardziej aktywną politykę zagraniczną. Priorytet stanowić ma kwestia wsparcia dla Ukrainy (umiędzynarodowić jej problemy na poziom NATO). – Wierzę w to, że będziemy w stanie wybić się na lokalnego lidera w Europie Środkowo-Wschodniej – mówił. Już pierwsze miesiące pokażą wstępnie, na ile były to deklaracje, na ile realne plany.

Prezydent-PiS

Relacje ze swoją macierzystą partią budzą największe zainteresowanie. Nie brakuje rozważań czy Duda będzie – zgodnie z zapowiedziami z kampanii – przywódcą-inicjatorem dialogu, czy jednak stricte „pisowskim” prezydentem. Pierwsze działania pozostawiają w kwestii niezależności prezydenta elekta wiele do życzenia.

Duda złożył legitymację PiS, lecz zaraz potem uczestniczył w oficjalnym starcie kampanii Beaty Szydło. To nie wyglądało dobrze. Podobnie, jak niezbyt dobrze brzmią słowa Adama Bielana w poniedziałkowym programie „Gość Poranka” na TVP Info. Polityk Zjednoczonej przyznał, że Duda byłby hipokrytą gdyby odciął się od PiS lub Zjednoczonej Prawicy. – To jest obóz, który wyniósł go do tego stanowiska – mówił.

To oczywiste, że przynależności swojej do partii nie da się odciąć „ot tak” i poprzedni prezydenci również tego nie robili, lecz niewątpliwie związek z SLD (w przypadku Kwaśniewskiego) czy PO (Bronisława Komorowskiego) demonstrowali mniej ostentacyjnie i Andrzej Duda również powinien nad tym panować.

Prezydenckie wycieczki

Zadania na najbliższe 100 dni? Pokazać, że jest się prezydentem wszystkich Polaków, a nie tylko tych, którzy są sympatykami Prawa i Sprawiedliwości. Udowodnić, że – wbrew temu co mówi PO – Duda nie jest zależną od prezesa Kaczyńskiego chorągiewką. Najbliższa okazja już w najbliższych tygodniach. W sobotę po zaprzysiężeniu, Andrzej Duda rusza w podróż po Polsce. Po co? Jego otoczenie twierdzi, że chce odwiedzić te powiaty, do których nie dotarł w czasie kampanii.

– O tym jaka jest ta wspólna Polska i o co chodzi dowiemy się tak naprawdę dopiero wtedy, kiedy Andrzej Duda ponownie wsiądzie do autokaru – mówił w piątek w poranku TOK FM red. Tomasz Lis. Prezydenckie podróże mają trwać przez całą kadencję. I choć pomysł sam w sobie jest jako tako zgodny z ideą prezydentury otwartej na dialog, to nie powinien być pro-pisowską agitacją. Dla Andrzeja Dudy kampania bowiem dawno dobiegła do końca.

Prezydent zagadka

Dla każdej nowej władzy pierwsza studniówka odgrywa ważne znaczenie. W przypadku Andrzeja Dudy będzie miała znacznie większe niż dla innych. Do tej pory mieliśmy okazję poznać go przede wszystkim jako kandydata pochłoniętego kampanią. Jako „zwykłego” polityka znamy go wciąż raczej słabo (o kwestiach przywódczych nie wspominając).

Oczekiwania w stosunku do jego urzędowania są ogromne, przez prawicowych publicystów i polityków odpowiednio jeszcze podgrzewane. Wszędzie słyszymy, że prezydentura ma być „aktywna”, „inna”, „otwarta”, „ambitna”… Pozytywne przymiotniki padające z ich ust można by mnożyć w nieskończoność.

Wśród wszystkich „ochów” i „achów” nad nowym prezydentem podobały mi się trzeźwe słowa Pawła Kowala wypowiedziane w niedzielnym programie „Ława Polityków” w TVN24: Prezydent powinien podejmować inicjatywy na poziomie międzynarodowym, które rozpoczynałyby się w Polsce i dotyczyły konkretnych spraw – mówił. Powinien pokazać na zewnątrz, że wewnątrz jesteśmy jednością – mimo wszystko. Powinien zaskoczyć i zjednoczyć.

Więcej postów