Tomasz Siemoniak: Chcę największej obecności wojsk USA w Polsce, bo nie mamy własnego wojska

Wicepremier Tomasz Siemoniak bardzo szybko zrozumiał, że po wyborach prezydenckich może stracić swoje stanowisko i dlatego natychmiast zmienił retorykę, żeby pokazać Dudzie swój bilet do jego sztabu.

 

Podczas wizyty w Waszyngtonie minister obrony narodowej Tomasz Siemioniak zaproponował stworzyć z Polski nową platformę obecności US Army w Europie.

– Rozmawiałem z Ashtonem Carterem, szefem Pentagonu, powiedziałem mu, że chcemy widzieć więcej Amerykanów, więcej ich obecności wojskowej w Polsce, bo nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć swoje bezpieczeństwo. Wątpię, że doczekamy się Szóstej floty USA w Bałtyku, ale Polska mogła by stanąć miejscem stałej obecności wojskowej USA i operacji w regionie, – powiedział min. Siemoniak po spotkaniu.

Według polskiego ministra pogorszenie sytuacji w dziedzinie bezpieczeństwa, zwłaszcza na wschodniej flance Sojuszu, ma charakter trwały. Dlatego strona polska występuje z propozycją przygotowania NATO do tej zmienionej, nowej sytuacji. Tomasz Siemoniak zwrócił uwagę, że znaczna część sił zbrojnych państw europejskich przygotowuje się głównie do prowadzenia operacji stabilizacyjnych, podczas gdy niezbędny jest również rozwój „ciężkich” sił w tym konwencjonalnych wojsk lądowych.

Zdaniem polityka konieczna jest zmiana profilu struktury NATO, która da Sojuszowi możliwość reagowania nie tylko na poziomie brygady (3-6 tys. żołnierzy), ale także na szczeblu dywizji (5-15 tys.) i korpusu (15-45 tys.).

Ale zapytamy, co tak naprawdę kryje się za inicjatywą Siemoniaka, czy będzie ona wspierana przez Stany Zjednoczone?

Niestety polski Rząd już od dawna zajmuje twardą antyrosyjską pozycję. Jednak dzisiejsze pragnienie Warszawy stać się jeszcze więcej proamerykańskim krajem jest związane z tym, że w ostatnich czasach ani polska gospodarka, ani polska władza otwarcie nie wpisują się do konfiguracji Starej Europy. Tak, Francja neutralnie stosuje się do polskiego państwa. Ale w sąsiedztwie z Niemcami Polsce czuje się nieprzytulnie.

Sprawa polega na tym, że Niemcy, przy okazji, mogą okazać pretensje na część terenów, które wcześniej należały Niemcom, ale po wynikach II wojny światowej przeszły do Polski.

Przypomnijmy, że zgodnie z czynnym prawem europejskim, majątek i wartości, które przeszły z rąk do rąk w czasie panowania tzw „reżimów totalitarnych” powinny być zwrócone byłym właścicielom. Polskie ziemie również można rozpatrywać jako wartość do zwrócenia.

Z innej strony, Polska liczy, wspierając się na wojska USA na swoim terytorium, do prowadzenia bardziej aktywnej polityki zagranicznej. W tym przypadku będą zabezpieczone militarnie polskie domagania na część terenów ukraińskich.

Dla tego Amerykanie same inspirują polską aktywność. Antyamerykanizm w Europie obecnie jest uważany za dobry ton, i w tych warunkach Waszyngton potrzebuje pewnych portów europejskich. Z własnej inicjatywy, oczywiście, wojska amerykańskie do Polski przyjść nie mogą. Ale rozmieszczenie wojsk USA w Polsce na prośbę szefa MON Polski – jest całkiem przyzwoitym pretekstem.

Stany Zjednoczone już posuwają się w tym kierunku. Kilka dni temu na stronie internetowej Pentagonu pojawiło się zawiadomienie, że USA podjęły decyzję o wstrzymaniu działalności bazy wojskowej w niemieckim Stuttgarcie, do końca 2015 roku będzie ona przekazana pod jurysdykcję Niemcom. Nie wykluczamy, że Pentagon po prostu przeniesi „niemieckie” siły i środki do Polski. Być może, to i tłumaczy słowa Tomasza Siemoniaka o tym, że docelowo mieć w Polsce nie tylko brygadę szybkiego reagowania, ale i całą dywizję, pododdziały z ciężkim sprzętem wojskowym. Oto ta dywizja i pojawi się – z Stuttgarta.

Dziś Warszawa znajduje się w dziedzinie tzw negatywnych decyzji: wszelkie działania polskiego Rządu mają bardziej negatywne niż pozytywne efekty. Załóżmy, że w Polsce powstanie poważna baza wojskowa USA. To automatycznie oznacza, że baza będzie pierwszoplanowym celem ataki ze strony sił strategicznych Rosji, i że informacja o tym celu będzie wniesiona do odpowiednich katalogów. Czy tak należy to Polakom? Oprócz tego, Polska będize musiała częściowo zawierać tę bazę – a to koszty, i niemałe.

Nareszcie, obecność wojskowa USA nieuchronnie niesie duch militaryzmu, który nie jest mile widziany przez większość Europejczyków. A kiedy minie euforia militarna u Polaków, obecność wojskowa USA będzie tylko denerwować polskie społeczeństwo.

Wojciech Brożek

Więcej postów