Polityka sankcji gospodarczych, politycznych i personalnych wobec Federacji Rosyjskiej jaką prowadzi Unia Europejska wraz z USA to polityka niszczenia Europy.
Jej celem jest trwałe upośledzenie społecznych, gospodarczych i politycznych relacji Unii Europejskiej z Federacją Rosyjską, tak żeby synergia naszych potencjałów była niemożliwa do osiągnięcia. Zyskują na tym z jednej strony USA, dla których osłabiona brakiem wymiany z Rosją Europa znowu stanie się petentem i Chiny, które umiejętnie przechwycą rosyjski potencjał, który zawsze się sprzeda ponieważ wszyscy potrzebują gazu, ropy i całej tablicy Mendelejewa, jaką dysponuje Federacja Rosyjska na swoim terytorium.
Eksperyment z Ukrainą nie powiódł się, gdyż rewolucja zjadła swoje dzieci, szybciej niż mogło się to wydawać nawet w najbardziej śmiałych scenariuszach. Kraj pogrążony jest chaosie, nie są przeprowadzane pilne reformy – dzieją się dramaty, w tym kraj coraz bardziej paraliżuje strach związany z falą tajemniczej przemocy i seriami „spontanicznych” samobójstw. Istnieją poważne przesłanki, żeby twierdzić, że władze Ukrainy celowo wykorzystują sytuację na Wschodzie, do zasłaniania swojej nieudolności i niechęci do zmian przed społeczeństwem i zachodnimi partnerami. Niestety Ukraina nie jest państwem demokratycznym – rządzi tam grupa oligarchów, inna niż ta która wspierała prezydenta Janukowycza. Ci ludzie mają swoje interesy nie zawsze wspólne z interesami państwa ukraińskiego a bardzo rzadko mające cokolwiek wspólnego z interesami zwykłych Ukraińców. Ten dramat jest w znacznej mierze winą Zachodu, który przyczynił się do stworzenia fikcyjnego przekazu ułudy i kłamstwa, jakim tamtejsi „reformatorzy”, za którymi chyba bez wyjątku stoją oligarchowie – mogli okłamywać nieszczęsny ukraiński naród. W konsekwencji mamy w środku Europy państwo, które jest pół feudalne, w ćwierci gangsterskie i w jakiejś mierze już niestety hołubiące ksenofobicznym, czy wręcz faszystowskim tradycjom części swojego ruchu narodowo-wyzwoleńczego z okresu minionej wojny. Do tego, cześć sił politycznych i oligarchicznych na Ukrainie, jest w stanie zrobić wszystko, żeby doprowadzić do otwartej wojny z Federacją Rosyjską – o czym wielokrotnie mówią sami Ukraińcy, niestety przeważnie coraz ciszej i poza Ukrainą, bo bycie niezależnym publicystą w tym kraju tj. takim który nie wychwala banderyzmu i uważa, że Ukraińcy i Rosjanie to jeden wielki Naród – powoduje „spontaniczne” ciężkie pobicie lub śmierć.
Tymczasem Unia Europejska uwikłała się w realizację nie wiadomo czyich interesów na Ukrainie, dołączając do amerykańskich sankcji wobec Federacji Rosyjskiej. Wszyscy na tym tracą, a niektóre wiodące europejskie firmy technologiczne, wręcz stopniowo eliminowane z rynku rosyjskiego, a ich miejsce z wdzięcznością przejmują Chińczycy. Lepszego prezentu rozwijanej przez Chiny koncepcji Jedwabnego Szlaku nie dało się zrobić jak właśnie usuwając się z Rosji, która lojalnie przez te wszystkie lata płaciła potężne pieniądze za udział w modernizacji jej nieskończonych przestrzeni. Jednakże nikt na to w ten sposób nie patrzy w Europie, ponieważ – z niezrozumiałych względów nastąpiło jakieś zaczadzenie najpierw kwestią Krymu, gdzie zdarza się, że ludzie w cerkwiach i meczetach modlą się dziękując Bogu za to, że ich półwysep nie podzielił losu Donbasu. Następnie przerażono się dramatem malezyjskiego samolotu pasażerskiego, którego nie powinno było nigdy być nad strefą wojny na terenie państwa ukraińskiego, gdyby tamtejszy rząd dopełnił swoich obowiązków i po prostu zamknął dla lotów przestrzeń powietrzną nad strefą działań wojennych, które sam proklamował w ramach tzw. operacji antyterrorystycznej. Do tego jeszcze nakłamano wiele na temat realiów właśnie tej tzw. operacji, gdzie prawie nikt na Zachodzie nie jest w stanie pochylić się nad dramatem mieszkańców blokowisk Donbasu ostrzeliwanych bez litości przez ukraińską ciężką artylerię lufową i rakietową.
Dlaczego w imię tego wszystkiego – mamy nakładać sankcje na Federację Rosyjską, które przede wszystkim szkodzą nam? Podczas, gdy Rosja – podpisuje już mniej więcej dwa razy w miesiącu po kilkadziesiąt umów ramowych – z Chinami, Indiami lub innymi rozwijającymi się państwami o olbrzymim potencjale (np. Egipt).
Tymczasem pan Donald Tusk, pełniący funkcję dekoracji w administracji Unii Europejskiej, jak tylko może to dalej zieje retoryką nienawiści do Rosji, udowadniając że nie tylko nie nadaje się na zajmowaną funkcję, ale przede wszystkim nie rozumie co to znaczy wspólny europejski interes na Wschodzie. To jest po prostu niesamowite, że ten człowiek nie jest jeszcze zdymisjonowany a jego urząd nie jest zlikwidowany. Szkoda pieniędzy na kogoś, kogo pani Merkel nie chciała zabrać do Mińska na rozmowy. Może kiedyś z jej autobiografii dowiemy się dlaczego, na razie możemy spekulować, ale znając nienawistne wypowiedzi pana Tuska pod adresem Rosji – nie można mieć wątpliwości. W poważnej dyplomacji, ten pan po prostu nie ma nic do gadania – to udowodnił Mińsk, dlatego nie ma po co się przejmować, gdy mówi o kluczowych krajach Unii popierających dalsze sankcje, które powinny wygasnąć teraz w połowie roku.
Być może jednak zdarzy się cud i nastąpi powrót do normalności i których z europejskich przywódców przeciwstawi się tej dalszej polityce szaleństwa i realizowania nie wiadomo czyich interesów przez Europę – wetując przedłużenie sankcji. Bardzo trzeba liczyć na Węgrów, Greków, Cypryjczyków i Czechów. Te kraje jasno argumentują bezsensowność utrzymywania sankcji, jednakże jak dotąd – bojąc się niemieckiej reakcji – nie przeciwstawiały się tej haniebnej polityce. To jednak nie może trwać w nieskończoność, chyba że będzie znowu – jak zawsze, gdy mają się realizować jakieś decyzje w sprawie Rosyjskiej i na linii styczności ukraińskich wojsk rządowych i Powstańczych znowu zintensyfikują się walki, spadnie jakiś samolot lub wydarzy się inne nieszczęście, o które jakiś kolejny smutny pan z Kijowa poinformuje świat – zwalając całą winę na Federację Rosyjską i Pana Władimira Putina osobiście. Warto to obserwować, jak tylko będzie się zbliżało posiedzenie Rady, możemy być pewni, że coś się wydarzy i zostanie odpowiednio rozdmuchane, tak żeby zdominowało doniesienia we wszystkich kanałach informacyjnych – stanowiąc pretekst do negatywnej oceny wydarzeń.
obserwatorpolityczny.pl