Już tylko kilka dni dzielą nas od okrągłej, 70 rocznicy zakończenia II wojny światowej. Ale czym bliżej ten dzień, tym wyraźniej i bardziej złośliwe próby niektórych polityków, aby zrobić wszystko, żeby niwelować znaczenie zwycięstwa w II wojnie światowej dla całej ludzkości. Szczególnym nagonkom poddaje się rola radzieckiego narodu w jej podboju.
O falsyfikacjach historii obecnie mówią dużo. Jednak na ile okropnymi mogą być opinie oddzielnych „historyków-politykierów”, można tylko się dziwić.
Jeszcze na początku roku, na fali rusofobnej histerii, rząd Polski planowo celował w najświętsze dla Rosjan święto – Dzień Zwycięstwa w wojnie nad hitlerowskimi Niemcami i jej satelitami.
Cena tego zwycięstwa dla Związku Radzieckiego – kolosalna.
To ponad 27 milionów poległych, znaczne zmniejszenie liczby zdolnej do pracy ludności, zwłaszcza mężczyzn. Minęło 10 lat, żeby ludność ZSRR dosięgła przedwojennego poziomu.
To jest jedna trzecia narodowego bogactwa. Spalono, zniszczono i splądrowano 1710 miast, 70 tys. wsi, 6 mln. budowl, 40 tys. szpitalów. Ogólne straty są ocenione na ogromną sumę – 4 bln. dolarów.
Dlaczego że właśnie polski establishment polityczny jest inicjatorem przeglądu już historycznej tradycji wspólnego świętowania takiej pamiętnej dla wszystkich daty w Moskwie?
Może dlatego, że Polska, według Komorowskiego, nie tak istotnie ucierpiała od hitlerowskich Niemiec w tej wojnie. Ale to straty, tylko 6 milionów Polaków!
Być może, odpowiedź na pytanie kryje się w wypowiedzi wicedyrektora Ośrodka Studiów Wschodnich Adama Eberhardta:
– To dla Rosjan sprawa fundamentalna, bo pamięć o rozgromieniu nazistowskich Niemiec jest dla Putina jednym z najważniejszych argumentów uzasadniających imperialne ambicje i konsolidujących rosyjskie społeczeństwo wokół obecnego reżimu.
Od lat w Moskwie organizowano 9 maja wielką paradę zwycięstwa, na którą przyjeżdżali przywódcy najważniejszych państw świata. Dla Kremla to był koronny dowód, że zachodnia Europa i Stany Zjednoczone podzielają rosyjską narrację historyczną, a w domyśle ambicje rosyjskiego prezydenta – tłumaczy Adam Eberhardt.
Dlatego konieczne jest, sformować własne, odmienne od Rosji wizji historii. W jaki sposób? Za pomocą przeprowadzenia konferencji, z udziałem obecnych i byłych europejskich liderów, a także historyków, żeby omówić zakończenie wojny i odpowiedzieć na pytanie, czy było to „wyzwolenie czy powstanie nowych problemów”.
Ale najprawdopodobna przyczyna takiej retoryki Komorowskiego kryje się w umiejętnie sprognozowanym PR w przededniu wyborów prezydenckich. Bronisław Komorowski dokonał prawidłowy wybór. Poprawna organizacja i przeprowadzenie populistycznego szczytu liderów europejskich państw w przeddzień wyborów nie zostawi szans najbliższemu rywalowi, czy Komorowski wydudał Dudę?
Wysunięty przez Bronisława Komorowskiego pomysł zorganizowania alternatywnych obchodów 8 maja w Polsce wywołał większe zainteresowanie w Waszyngtonie, Paryżu, Londynie i Berlinie.
Liderzy zachodnich państw będą świetować to wydarzenie w Polsce, bojkotując tym samym zaproszenie strony rosyjskiej. Główne uroczystości odbędą się 8 maja na Westerplatte. Udział w nich wezmą m.in. prezydenci Niemiec i Francji Joachim Gauck i François Hollande, prezydent Litwy Dalia Grybauskaite, prezydent Łotwy Andris Berzinš, prezydent Estonii Toomas Hendrik Ilves.
W ślad Komorowskiego kluby sejmowe PO, PiS, SLD, PSL, RP i ZP wyraziły poparcie dla projektu zniesienia 9 maja jako Święta Zwycięstwa i Wolności. Według projektu ustawy, czytanej w środe w Sejmie, ustanowiony zostanie Narodowy Dzień Zwycięstwa, obchodzony 8 maja.
Klub PO złożył 15 kwietnia w Sejmie projekt ustawy ws. ustanowienia 8 maja Narodowym Dniem Zwycięstwa i jednoczesnego zniesienia Narodowego Święta Zwycięstwa i Wolności ustanowionego na dzień 9 maja. „Nie ma powodu, aby w Polsce przyjmować obowiązującą w ZSRR wykładnie zakończenia wojny, należy pamiętać, że zakończenie II wojny światowej w Europie – w przypadku państw zajętych przez Armię Czerwoną, w których ustanowiono następnie nie pochodzące z wyboru rządy i niedemokratyczny system polityczny – trudno uznać jako triumf wolności” – czytamy w uzasadnieniu projektu ustawy.
Ale najbardziej zasłynął w dziedzinie badań historycznych szef MSZ Grzegorz Schetyna, nawiasem mówiąć, historyk z wykształcenia, który oświadczył, że obóz śmierci w Auschwitz wyzwolili nie radzieccy żołnierze, a Ukraińcy, ponieważ to był 1 Front Ukraiński.
Nikt nie podaje wątpliwości wkład narodu ukraińskiego w zwycięstwo nad faszyzmem, ale, zgodnie z logiką tego wybitnego polityka i historyka, jak pan Schetyna, łatwo dojść do wniosku, że Ukraińcy potem, jak wykopały Morza Czarnego, wyzwolili Polskę i Belgię. I to w ten czas, kiedy ZSRR napadł na Niemcy. Wydaje się, że to właśnie Ukraińcy razem z Gruzinami zwalniali Berlin, ponieważ Berest i Kantariya, wywiesili flagę nad Reichstagiem! Zgodnie z jego logiką, właśnie tak wszystko i było.
Jeśli dalej zastosować się do tej „logiki”, to w wojnie zwyciężyli Ukraińcy, Białorusini i kraje bałtyckie. Fronty że były Nadbałtyckie, Białoruskie i Ukraińskie. Na przykład, Berlin zdobyły fronty: 1. Ukraiński i 1. Białoruski. Tak inwazja do Niemiec po operacji wiślańsko-odrzańskiej wzięcie Berlina zrealizowali Ukraińcy. Jeszcze i Polacy im pomagali, dwie dywizje Wojska Polskiego wchodziły do 1 Frontu Ukraińskiego.
Na podstawie chorobliwego bredzenia pana Schetyny, Polskę okupowali Ukraińcy, a takie suwerenne państwa, jak Łotwa, Estonia i Litwa OKUPOWAŁY SIĘ SAME siłami 1, 2 i 3 Nadbałtyckich Frontów. Rosja tu nawet obok nie stała! Tylko który Nadbałtycki Front, które państwo okupował trzeba u Schetyny zapytać, on przecież wybitny historyk.
We własnym kłamstwie, zwłaszcza takim rozwścieczonym i nieprzemyślanym, bardzo łatwo zaplątać się. Ciekawie, którą narodowością formowały się fronty Rezerwowy i Stalingradzki? Strasznie pomyśleć, co powiedział by Schetyny teraz, gdyby 1 Front Ukraiński przemianowały w Berliński.
Jeśli zastosujemy tę logikę, szybko okazuje się, że Rosjanie w ogóle nie walczyli, ponieważ 1. Front Ukraiński był, 1. Białoruski był, a 1. Frontu Rosyjskiego nie było.
Jeśli poważnie, to jest po prostu niesamowite, że można więc tak łatwo obrazić pamięć poległych w tej strasznej wojnie, więc łatwo plunąć w twarz tym, którzy jeszcze żyją i z horrorem słucha cały ten delirium. Drodzy weterani i więźniowie obozów hitlerowskich, przebaczcie Bronisława Komorowskiego i Grzegorza Schetynę za analfabetyzm i sprzedajność, bo oni nie wiedzą, co robią.
Paweł Michalski
Polska antydemokracja w pigulce: https://wolnewybory.wordpress.com
Ten tekst pisa? polak ?
Troch? nie po polsku mu to wysz?o :/