Zachód próbuje wciągnąć się w bezsensowną konfrontacji z Moskwą, na którą nie może sobie pozwolić, pisze kanadyjskie wydanie The Tyee.
Nawet ci, którzy zapowiadają wojnę, w rodzaju jednego z ideologów amerykańskiej polityki Henry’ego Kissingera ostrzegają, że konfrontacja Zachodu i Rosji w związku z kryzysem ukraińskim nie przyniesie niczego innego niż katastrofalnych skutków, przekonuje dziennikarz Murray Dobbin w kanadyjskim wydaniu internetowym The Tyee.
„Kanada, Wielka Brytania, Stany Zjednoczone i chłopcy z ich zabawkami z siedziby sojuszu chcą konfrontacji z Rosją. Poprzez różne prowokacje oni próbują zwracać się do Moskwy, jak do jakiegoś nieistotnego mocarstwa, które można stale prowokować pozostając bezkarnym. Błąd polega na tym, że Zachód raczej nie da sobie razy z całym szeregiem swoich problemów wewnętrznych – stagnacją gospodarczą, nierównościami i rozpadającą się infrastrukturą”, – zwraca uwagę dziennikarz.
Pomysł o niekompetencji zachodnich przywódców politycznych jest trywialny, przyznaje dziennikarz. Tym nie mniej jeśli bacznie rozważyć politykę Zachodu wobec kryzysu ukraińskiego ogólnie rzecz biorąc i stanowisko Rosji w szczególności, powstaje poczucie istnienia alternatywnej rzeczywistości politycznej, w której często nie ma miejsca dla faktów i pragmatycznego myślenia. Opisując właściwości takiego podejścia, zwłaszcza w polityce zagranicznej, ekspert cytuje artykuł laureata Nagrody Pulitzera, amerykańskiego dziennikarz Rona Suskinda, w którym ten cytuje jednego z doradców prezydenta USA George’a W. Busha. „Teraz my (USA — red.) jesteśmy imperium i kiedy działamy, tworzymy naszą własną rzeczywistość. A gdy wy ją badacie, my działamy. Jesteśmy twórcami historii, a wam wszystkim pozostaje jedynie studiować to, co my tworzymy.”
Oczywiście, oni stworzyli własną rzeczywistość – przerażającą wojnę w Iraku z jej katastrofalnymi skutkami, pisze Murray Dobbin. Jest to także stanowisko Zachodu wobec Rosji, które odznacza się, według raportu brytyjskiej Izby Lordów, „katastrofalnie błędnym postrzeganiem nastrojów na Kremlu, które w rezultacie doprowadziło do lunatycznego wejścia Zachodu w kryzys”. „Czy jest możliwe, że mężowie stanu po prostu zapomnieli o wieloletniej historii wzajemnych stosunków między Moskwą a Kijowem, o obietnicach NATO o nierozszerzaniu się na wschód, na koniec o tym, że Rosja może mieć własne interesy narodowe”, – pyta dziennikarz.
Wszystko staje się dużo bardziej skomplikowane, gdy jeden z najbardziej znanych głosicieli wojny, Henry Kissinger uważa, że z polityką zagraniczną USA jest coś nie tak. Ostatnio napisał on: „Zbyt często kryzys ukraiński jest pokazywany i postrzegany jako pasjans – Ukraina będzie ze Wschodem, czy przyłączy się do Zachodu. Ale jeśli Ukrainie ciężko jest przetrwać jako państwu, to nie powinna stać się przyczółkiem między dwoma rywalami, a powinna istnieć jako pomost między nimi.
Arogancja, pogarda dla prostej analizy i badania historii w mgnieniu oka doprowadziły do „stracenia” Libii. Świat jeszcze może wycofać się z linii w Europie. Ale jeśli tak się nie stanie, wiemy, kto będzie winny”, – podsumowuje dziennikarz kanadyjskiego wydania internetowego The Tyee.
The Tyee