Jak dowiedziała się „Rzeczpospolita”, na początku lutego do Jacka Cichockiego, szefa Kancelarii Premiera, napisał wiceminister infrastruktury i rozwoju regionalnego Paweł Orłowski.
Zaalarmował o konieczności niezwłocznego przyjęcia przez Stały Komitet Rady Ministrów projektu założeń do projektu ustawy o Zintegrowanym Systemie Kwalifikacji, bo opóźnienia będą stanowiły poważne zagrożenie we wdrażaniu funduszy unijnych w Polsce.
Kształcenie ustawiczne
Chodzi o ryzyko utraty pieniędzy z dwóch programów unijnych, z których zgodnie z założeniami w latach 2014–2020 do Polski ma trafić 422 mln euro na rozwój systemu kształcenia się przez całe życie – 143 mln euro do budżetu centralnego, 279 mln euro do budżetów regionalnych.
Polska otrzymała te środki pod warunkiem stworzenia i wprowadzenia w życie systemu, który zachęcałby Polaków do ciągłego rozwijania swoich kompetencji zawodowych. Obecnie w tym obszarze jesteśmy na szarym końcu pośród państw UE. W 2013 r. dokształcało się 4,3 proc. dorosłych Polaków, średnia unijna to ponad 10 proc. Polska zobowiązała się też do uregulowania prawnego oraz wprowadzenia w życie jednolitego systemu kwalifikacji.
Obecnie obok siebie funkcjonuje system kwalifikacji nadawanych przez szkoły i uczelnie oraz tych nadawanych przez działające na rynku firmy szkoleniowe czy instytucje branżowe.
Minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska 31 grudnia ubiegłego roku wysłała do Komisji Europejskiej potwierdzenie, że podstawa prawna do wprowadzenia tych zmian zostanie przygotowana do końca 2015 r., a do końca 2016 r. opisany w niej system zacznie w pełni funkcjonować. Problem w tym, że rząd nie przyjął nawet projektu założeń do tej ustawy, a zastrzeżenia zgłaszane przez kolegów z rządu Kluzik-Rostkowskiej są bardzo poważne.
Nasz informator przekonuje, że aby spełnić obietnicę daną Komisji Europejskiej, projekt ustawy powinien trafić do Sejmu najpóźniej w maju. – To oznacza, że rząd powinien przyjąć założenia jeszcze w tym tygodniu – mówi nasz rozmówca. – Potem zostaje miesiąc na pisanie ustawy i miesiąc na jej konsultacje – dodaje. Wczytując się jednak w opinie poszczególnych ministerstw, trudno uznać taki scenariusz za realny.
Reforma zaproponowana przez MEN w dużym uproszczeniu ma polegać na tym, by połączyć systemy kwalifikacji nadawanych przez instytucje oświatowe z tymi wydawanymi przez instytucje rynkowe w formułę rejestru. Byłyby one zdefiniowane, certyfikowane, a instytucje je nadające kontrolowane, za co odpowiadaliby ministrowie zajmujący się tymi obszarami gospodarki, których kwalifikacje by dotyczyły. Oni też podejmowaliby decyzję o dopisywaniu do listy kolejnych kwalifikacji na wniosek instytucji kształcących.
Krytyka z wewnątrz
Tak tę koncepcję oceniła wiceminister nauki i szkolnictwa wyższego Daria Nałęcz-Lipińska: „jest rozbudowana, nieczytelna, a dodatkowo niezwykle kosztowna. Tworzony jest nowy system, który stanowi jedynie nadbudowę już funkcjonujących”. W jej ocenie te zmiany nie dość, że nie zwiększą liczby osób dokształcających się, to dodatkowo doprowadzą do sytuacji, w której kwalifikacje rynkowe zostaną objęte prawem, co będzie skutkowało regulacjami wykonywania kolejnych zawodów, a to jest sprzeczne z polityką państwa, które chce deregulować ten obszar.
Ministerstwo Finansów zwraca uwagę, że MEN nakłada na ministrów kolejne obowiązki, a nie przewidział na ten cel dodatkowych środków. Wiceszef tego resortu Janusz Cichoń wskazuje, że proponowany przez MEN system stworzy presję na zdobywanie certyfikatów, nie przyczyniając się do zwiększania pożądanych przez rynek pracy kompetencji, i jedynym jego beneficjentem będą firmy szkoleniowe. Krytykuje także rozwiązanie, zgodnie z którym instytucje certyfikujące kwalifikacje same wyznaczałyby podmioty oceniające jakość ich pracy. W jego ocenie może to prowadzić do działań o charakterze korupcyjnym.
Recenzenci projektu są zgodni jeszcze w jednej kwestii – propozycje przygotowane przez MEN nie rozwiązują podstawowego problemu, czyli spopularyzowania i uatrakcyjnienia wśród Polaków opcji kształcenia się przez całe życie.
– MEN w tej sprawie jest w stałym kontakcie z innymi resortami. Trwają uzgodnienia nad ostateczną formą założeń. Liczymy, że trafią na posiedzenie rządu w przyszłym tygodniu – mówi „Rzeczpospolitej” rzecznik MEN Joanna Dębek.
Artur Grabek