Polska nie jest kobietą, a Ewa Kopacz w momencie, kiedy została premierem tego kraju, też już nie jest kobietą. Jest premierem wielkiego, dumnego, godnego szacunku europejskiego państwa i w taki sposób powinna to państwo traktować. Płeć nie jest podstawą ani do wyróżniania, ani do dyskryminacji – mówi Aleksandra Jakubowska w rozmowie z Magdaleną Rubaj
FAKT: Czy premier Ewa Kopacz jest lwicą polityczną?
Aleksandra Jakubowska: Trudno powiedzieć. Na pewno jest w strukturach partyjnych twardą zawodniczką. Osobą, która była szeregowym posłem – jak pamiętam z czasów, gdy byłam w Sejmie – i kryła się w cieniu Elżbiety Radziszewskiej. Obie były lekarkami, obie pracowały w komisji zdrowia, ale osobą wiodącą w tym duecie byłą zdecydowanie Radziszewska. To, że Ewa Kopacz przez te kilka lat potrafiła dojść do takich stanowisk w partii – zostać wiceprzewodniczącą, a następnie zostać namaszczoną na premiera – świadczy o tym, że w grach partyjnych jest osobą silną i zdecydowaną. Z tym, że to są dwie zupełnie różne sprawy mające zupełnie różną specyfikę. Myślę, że dopiero się przekonamy, jakim zwierzęciem politycznym jest pani Ewa Kopacz i czy rzeczywiście jest taką lwicą polityczną potrafiącą walczyć z trudnościami i z przeciwnikami.
Jak pani ocenia start Ewy Kopacz? To w jaki sposób gabinet był formowany i to, jak został zaprezentowany?
Trudno powiedzieć, w jaki sposób ten gabinet był formowany. Byłam tylko obserwatorem z zewnątrz, tak jak wielu dziennikarzy. Natomiast z deklaracji osób, które są znaczącymi figurami w PO bądź z relacji w mediach wynika, że podstawowym celem tworzenia tego rządu była spoistość Platformy. Odszedł silny lider, jakim był Donald Tusk, który praktycznie nie miał konkurencji w partii. Stosując porównania zwierzęce: odszedł Król Lew, a żaden z młodszych lwów nie miał szans zająć jego miejsca w stadzie. Dlatego Ewa Kopacz musiała stworzyć taką spoistą strukturę, która będzie dawała jej bezpieczeństwo. Bo zaplecze partyjne spoiste i bez wewnętrznych frakcyjnych walk jest bardzo ważnym elementem w rządzeniu państwem przez premiera wywodzącego się z takiego układu partyjnego. Pamiętam, że główną przyczyną upadku rządu Leszka Millera – oprócz afery Rywina – było to, że w partii pojawiły się różne ośrodki, które usiłowały przejąć władzę. Wewnętrzne niezadowolenie różnych liderów, których było za dużo w SLD, doprowadziło do tego, że partia się rozpadła. Natomiast tutaj utworzenie rządu, gdzie każdy dostał coś na osłodę, jest jakąś gwarancją, że chociaż z tej partyjnej strony będzie spokój.
Czy nie spodziewa się pani jednak ze strony frakcji w PO walki np. ze strony Grzegorza Schetyny, którego politycznie niemal już pogrzebano?
Grzegorz Schetyna nie okazał się jednak, aż tak osłabionym zawodnikiem, jak się mówiło, bo aby go zneutralizować, dostał stanowisko ministra spraw zagranicznych. Stanowisko wymagające spędzania masy czasu za granicą: a to na szczytach unijnych, a to na dwustronnych spotkaniach. Dlatego zajęcie Grzegorza Schetyny problematyką zagraniczną odsuwa niebezpieczeństwo jego aktywności na arenie polityki wewnętrznej, partyjnej. Ta nominacja świadczy o tym, że i Ewa Kopacz i Donald Tusk doszli do wniosku, że Grzegorz Schetyna w Platformie aż tak bardzo osamotnionym zawodnikiem nie jest i istnieje niebezpieczeństwo, że w przypadku jego dalszej marginalizacji jego zwolennicy okażą się bardziej liczni, niż niektórzy sądzą. Czy sam Schetyna ma ambicje, aby zastąpić Ewę Kopacz? Prawdopodobnie takie ambicje posiada. Mnie się wydaje jednak, że Grzegorz Schetyna do wyborów parlamentarnych nie wykona żadnego gestu Brutusa, nie wbije Ewie Kopacz noża w plecy, będzie starał się z panią premier współpracować, ale jednocześnie będzie budował w partii mocną pozycję swoją i swoich zwolenników. Bojem, który będzie chciał Schetyna wygrać, będzie układanie list wyborczych i rozliczenie się z ludźmi, którzy doprowadzili do jego upadku na Dolnym Śląsku.
Jak pani ocenia powszechnie krytykowaną prezentację rządu?
Porównuję ten start z przedstawieniem samorządu szkolnego na apelu w podstawówce. Przewodnicząca samorządu – pani premier – wyszła i ogłosiła: „A to jest Krzyś, który będzie w samorządzie, bo mnie nigdy nie ciągnął za warkocz. A to jest Krysia, lubi zwierzątka i jest bardzo dobrym człowiekiem, a to Jacuś, który po nocach nie śpi i liczy nasze składki uczniowskie, myśląc, jak je pomnożyć”. To było infantylne. Z pewnością każda z prezentowanych osób, a szczególnie piątka nowych ministrów, ma w swoim życiorysie coś, co warto było przedstawić. Na to powinna zwrócić uwagę. I nie mówić, że pani Teresa Piotrowska jest twarda kobietą, ale że pani Piotrowska pełniła wysoką funkcję w administracji rządowej. Podobnie z Cezarym Grabarczykiem, o którym pani premier powiedziała tylko, że jest jej przyjacielem. To było bardzo źle przygotowane.
Z czego to wynika?
Widocznie Ewa Kopacz nie ma jeszcze w swoim otoczeniu ludzi, którzy by zadbali o jej wizerunek publiczny w taki sposób, w jaki powinien prezentować się szef rządu. Funkcja marszałka Sejmu, a funkcja szefa rządu to są zupełnie różne sprawy. Marszałek praktycznie poza regulamin Sejmu nie wychodzi, marszałkowie mówią o legislacji, o ustawach itp. Premier to zupełnie co innego. Prezentacja rządu Ewy Kopacz nie była przygotowana, pozwolono zadawać pytania, co jest karygodnym błędem, bo Ewa Kopacz nie jest jeszcze na to przygotowana i potrzebuje trochę czasu, aby zorientować się w najważniejszych zagadnieniach. No i mocno obciążająca te prezentacje sprawa: kwestia płci.
Tego, że pani premier podkreślała, że jest kobietą?
Tak. Bo Polska nie jest kobietą, a Ewa Kopacz w momencie, kiedy została premierem tego kraju, też już nie jest kobietą. Jest premierem wielkiego, dumnego, godnego szacunku europejskiego państwa i w taki sposób powinna to państwo traktować. Płeć nie jest podstawą ani do wyróżniania, ani do dyskryminacji.
Jak Ewa Kopacz może sobie poradzić z fatalnym startem?
Pokazać profesjonalizm. Odejść od płciowych klasyfikacji różnych rzeczy, otoczyć się grupą profesjonalnych doradców, podjąć 2–3 ważne społecznie decyzje i utrzymać jedność w partii.
Rozmawiała: Magdalena Rubaj
ta, ja te? zauwa?y?em, ?e jej w?sy uros?y
Jedna,, lepsza ”od drugiej…
Racja jak by sie spotkaly to do rekoczynow by doszlo -dwie madrale i karierowiczki