Na strategiczny szantaż, którego jest ofiarą. Rosja może odpowiedzieć adekwatnie do skali zagrożeń i posiadanych możliwości. Jak widać, dla Zachodu najważniejsze są dzisiaj pieniądze, są one tak ważne, że Zachód jest w stanie zaryzykować możliwość strategicznego odwrócenia zainteresowania Federacji Rosyjskiej od relacji z Zachodem.
Zachód buduje swoją potęgę na efektywności, jednakże nadal źródłem siły – bazy, tego wszystkiego co decyduje dzisiaj o poziomie życia jest jedna z pozostałości ery imperialnej – możliwość drukowania elektronicznego pieniądza przez najpotężniejsze z zachodnich państw. To na dolarze opiera się cała potęga USA, to na dolarze opiera się amerykańska ekonomia i amerykańska zdolność do regulowania zobowiązań. W zamian za zielone papierki, które amerykański rząd po prostu sobie drukuje (w postaci zapisu elektronicznego), finansuje olbrzymi import wszelkiego rodzaju produktów i surowców. W konsekwencji wielu lat globalizacji doprowadziło to, do nierównowagi globalnej, w której państwa będące kontrahentami USA zgromadziły olbrzymie ilości dolarów, z którymi nie są w stanie nic lepszego zrobić niż kupić papiery wartościowe amerykańskiego rządu. W zakresie możliwości inwestowania w aktywa na amerykańskim rynku istnieją liczne ograniczenia.
Podobną drogę chciała powtórzyć Europa ze swoją wspólną walutą Euro. Jednakże napotkała na wielki opór ze strony USA w znaczeniu zbiorowego zachowania się graczy na tamtym rynku, mocno przestraszonych wizją utraty przez dolara pozycji globalnej waluty nr 1. „Tak się złożyło”, że w 2008 roku świat, w tym Europę dotknął kryzys zapoczątkowany przez po prostu nienormalne zachowanie się amerykańskich bankierów i maklerów, przy pełnej bierności tamtejszych instytucji nadzorczych i jawnym kłamaniu przez instytucje ratingowe (podobno niezależne). Kryzysu subprime nie da się inaczej tłumaczyć niż jako kontrolowaną katastrofę, która miała na celu doprowadzenie do zresetowania globalizacji. Oczywiście nie ma żadnych danych, nie ma żadnych dowodów, ale nie można przejść nad oczywistymi faktami do porządku dziennego, jako po prostu zbiegiem okoliczności wywołanym przez chciwych spekulantów. Nawet jeżeli tak było, to z zasady był to proces zainicjowany i wysterowany przez te amerykańskie czynniki, którym zależało na zresetowaniu układu. To się w znacznej mierze udało, ponieważ w zasadzie wszyscy duzi gracze przyklęknęli na jedno lub dwa kolana!
Jednakże głównym celem była tutaj Europa i jej waluta Euro – konkurent dla dolara. To do czego doprowadzono to zabójcza ekspansja gospodarcza na niespotykaną dotychczas skalę, uczyniona pod płaszczykiem błędu „niezależnych” agencji ratingowych. Hipokryzja i cynizm amerykańskich kłamstw przekroczyły wszystkie granice tolerancji.
W momencie jak Europa zaczęła podnosić głowę, przy pomocy kilku podpalaczy pokoju międzynarodowego i grupy pożytecznych osłów trojańskich w szeregu państw zachodu – wywołano kryzys na Ukrainie, który jako jeden z celów geopolitycznych ma za zadanie spowodować, że racjonalne, tj., oparte na rachunku ekonomicznym i zaufaniu do partnera relacje pomiędzy Unią Europejską a Rosją, będą przez długie lata niemożliwe. W ostateczności bowiem Unia długo będzie się borykać z problemem Ukrainy, zamiast koncentrować się na niezbędnych reformach politycznych i ekonomicznych mających w ostateczności wzmocnić Euro.
To dramatyczne, że Unia i Federacja są w tak prymitywny sposób przeciwko sobie szczute, zmysł strategiczny wielkiego demiurga jest gigantyczny, w funkcjonującym powszechnie zbiorze paradygmatów politycznych, społecznych i ekonomicznych – nie da się tego kłamstwa i manipulacji wykazać, jak również nie da się w sposób efektywny przedstawić celów najwyższego rzędu w grze. Przemysł medialnej pogardy jest zbyt szybki i skoncentrowany na dbaniu o generalny wynik, żeby nie zniszczyć natychmiast tego, kto podniesie głos na zaprogramowany mechanizm kłamstwa i manipulacji. Jak wszyscy byliśmy świadkami w przypadku kryzysu ukraińskiego, w krytycznym momencie, żeby przewartościować kłamstwa w prawdę, przemysł zbrodni i pogardy nie powstrzyma się nawet przed spowodowaniem tragedii humanitarnej lub katastrofy lotniczej, w której giną niewinne ofiary, żeby tylko mieć argument moralny umożliwiający do potwierdzenia swoich wcześniejszych kłamstw. Jakieś szczegóły logiczne jak np. niezamknięcie strefy działań wojennych dla lotów cywilnych przez rząd zaczynający działania zbrojne są w ogóle pomijane. Fakty się nie liczą, fakty się kreuje, liczy się możliwość użycia nieprawdy w ciągłym procesie obciążania drugiej strony.
W ten właśnie sposób skwitowano ostatecznie – powody do nałożenia przez państwa europejskie sankcji na Federację Rosyjską, na trwałe wbijając klin pomiędzy do wczoraj przyjaznymi partnerami i sąsiadami realizującymi wspólne interesy. Dodajmy przede wszystkim w Euro. Co na pewno musiało się nie podobać wielkiemu demiurgowi.
Mamy zatem sytuację, w której Federacja Rosyjska jest strategicznie szantażowana przez państwa zachodnie, w tym Unii Europejskiej i USA. Dodatkowo jeszcze doszło do wzmocnienia pozycji USA, ponieważ udało się na trwałe poróżnić Europejczyków z Rosjanami, przez co w długiej perspektywie straci Euro, a zyska waluta amerykańska, czy też może raczej, nie straci tego, co straciłaby w najbliższym czasie na rzecz globalnej pozycji Euro jako nowej bezpiecznej i realnej waluty umożliwiającej w sposób wiarygodny akumulowanie wartości.
Rosja w tej grze jest jak dotąd tylko rozgrywana i traktowana jako narzędzie przeciwko Europie, dodatkowo zmuszane do upokorzenia się wobec innego cichego gracza – Chin, który już skorzystał poważny kontrakt na jej słabości. W globalnej grze strategicznej nie ma przyjaciół, są bardzo poważne interesy, które mają gigantyczne znaczenie dla przyszłości naszego świata, ponieważ to, co się dzisiaj wydaje jedynie odpryskiem z wielkiego konfliktu, jak również sam konflikt na Ukrainie, jest niczym wobec tego co czeka świat w przypadku konfrontacji o bogactwa Arktyki. Sięgając po Arktykę, Rosja mogła zrównoważyć potęgę zachodu i znaczenie Chin, po prostu mając tyle surowców, że mogłaby globalnie dyktować ceny praktycznie na wszystko, w tym przede wszystkim na surowce energetyczne. Niestety dzisiaj wizja opanowania Arktyki i technologicznego opanowania jej zasobów przez Federację Rosyjską się oddala w czasie. Rosyjskie zasoby będą marnowane na kupowanie brakujących na krajowym rynku towarów, regulowanie płatności rosyjskich firm, wzmacnianie armii. Rosja wpisując się w scenariusz Zachodu, napisany przez wielkiego demiurga – sama się ograniczy i wprowadzi w dryf rozwojowy. Nadal będzie potężna i groźna, może nawet potężniejsza i jeszcze groźniejsza, albowiem planowane inwestycje w armię są imponujące – jednakże nie będzie w stanie „wyjść z ciemnego pokoju”. Nie będzie miała możliwości zrównoważenia zachodniej efektywności wzrostem swoich możliwości pompowania dóbr tak bardzo przez wszystkich pożądanych. UWAGA – MÓWIMY O PERSPEKTYWIE 300 LETNIEJ – O TO TOCZY SIĘ GRA, WŁAŚNIE DLATEGO TAK WYSTRASZONO SIĘ PANA WŁADIMIRA PUTINA, PONIEWAŻ JAKO PIERWSZY CHCIAŁ PO TE ZASOBY SIĘGNĄĆ. Na rozwój technologiczny w Rosji nie ma co liczyć, 24 lata od upadku ZSRR, niestety ten kraj jest nadal cieniem swojej dawnej potęgi. Jak wielu twierdzi skorzystał przede wszystkim Izrael, ale Rosjanie niestety nie pokazali niczego nowego na miarę dokonań swoich wybitnych ojców i dziadków.
Żeby przeciwdziałać tej zabójczej strategii Rosja ma dwa generalne wyjścia z ciemnego pokoju – po pierwsze może zdecydować się na militaryzację państwa i inwazję jednego lub kilku wrogich jej państw, czym na tyle zmieni porządek międzynarodowy, że inni wielcy gracze w ramach zamieszania mogliby zdecydować się ze względu na strategiczne zajęcie się USA Europą – rozegrać własne partie. Mowa oczywiście o Chinach i umiejętnie konstruowanych przez nie konfliktach. Tutaj możliwe jest wszystko – poczynając od wojny na Morzu Południowo Chińskim, poprzez Tajwan, a na Japonii kończąc. Równolegle w Zatoce Perskiej, Iran mógłby chcieć pokazać południu, że nie można go lekceważyć. Takie wojny, skutecznie spowodowałyby taki chaos i taką zmianę cen surowców na świecie, że zarówno USA, jak i cały Zachód, bardzo szybko prosiłyby Rosję o negocjacje i odtworzenie status quo. Ponieważ nikomu nie opłacałby się wzrost znaczenia Chin i remilitaryzacja Japonii, która bez problemu może sięgnąć po broń jądrową w zasadzie od ręki. Kwestie wojny w Zatoce, to oczywiście natychmiastowy wzrost cen ropy naftowej i to takie, że 100 USD za baryłkę, byśmy wspominali jako wspaniałe czasy gospodarczej stabilizacji.
Po drugie – Rosja może zrobić to samo, ale w znaczeniu ekonomicznym – stawiając na Euro, najlepiej skutecznie namawiając do tego takie państwa jak Chiny, Iran i inne z grupy BRICS. W ten banalny sposób, w ciągu kilku lat doprowadzono by USA do takiej furii, że same zaatakowałyby natychmiast kolejne kraje, oczywiście w ramach niesienia demokracji, wsparcia i poszerzania „przestrzeni wolności.” Wszyscy na świecie wiedzą, że regulowanie przez USA swoich należności w innej walucie niż dolar – jest niemożliwe. Przewalutowanie ich zobowiązań na Euro nie jest możliwe, jednakże zaciąganie nowych zobowiązań – może być skutecznie wymagane tylko w Euro. Skutki byłyby szokujące dla Ameryki, oznaczałyby drastyczny spadek poziomu życia tamtejszych klas średnich i niższych oraz pogorszenia perspektyw klas bogatych. Dla Europy takie przewartościowanie także nie oznaczałoby niczego dobrego, ponieważ byłaby pod niesłychanie silną presją ze strony USA. Pragmatyczny Europejski Bank Centralny, niesłychanie szybko doprowadziłby do dewaluacji zielonego śmiecia, w ten sposób że Euro kosztowałoby być może kilka dolarów. Najbardziej wygrałyby na tym państwa sprzedające towary i surowce w Euro. Sama Rosja nie dałaby rady tego wymusić na Zachodzie, ale razem z Chinami i innymi państwami poszkodowanymi przez globalizację byłoby to możliwe.
Niestety, obca infiltracja lada dzień może rozsadzić Europę – tendencje separatystyczne w najpotężniejszych państwach europejskich nie biorą się znikąd. Tu nie chodzi o nic innego, jak tylko to, żeby Europejczycy zajmowali się problemami, które sami sobie stwarzają, bali się Rosji, kupowali chińskie produkty za dolary i modlili się w stronę gabinetu owalnego. Niestety, dostrzeżenie tych oczywistości wymaga nieco sceptycyzmu, jednakże kogo na niego dzisiaj stać?
Jeżeli Rosja nie będzie w stanie odpowiedzieć na tym samym poziomie odniesienia, na jakim wobec niej rozgrywa się strategiczny szantaż, to automatycznie sama zdeklasuje się do drugiej ligi, gdzie USA chcą ją widzieć jako siłę regionalną, ale niezdolną do projekcji swojej potęgi poza bezpośrednie otoczenie. Czasu robi się coraz mniej, rubel programowo traci na wartości, giełda w Moskwie robi się coraz bardziej nerwowa, władze Federacji Rosyjskiej, jeżeli nie chcą paniki w kraju – powinny podjąć działania uwalniające ich kraj od zachodnich narzędzi wpływu. Nie chodzi tylko o zakazanie emisji jakiejś naiwnej, czy nieobiektywnej telewizji. Powinno się zacząć od zamrożenia giełdy, w tej chwili najgorszego narzędzia do drenażu rosyjskich kapitałów. Ogłosić system cen państwowych na podstawowe produkty, a nawet wprowadzić kartki – umożliwiające każdemu obywatelowi kupienie określonej ilości podstawowych towarów po cenach gwarantowanych przez państwo. To jest wojna im szybciej Rosjanie to zrozumieją tym lepiej, dzisiaj nie jest oblegany Leningrad, ani Moskwa, dzisiaj na celowniku jest cała Rosja, wszystko to co się udało Rosjanom osiągnąć w wyniku uczestniczenia w globalizacji.
Jak to działa i jakie to jest cyniczne i sprytne, wystarczy prześledzić na przykładzie już przysłowiowych „polskich jabłek”. Rosja sama nakładając embargo na wybrane produkty żywnościowe z Europy i innych krajów, sama się skazała na konieczność angażowania większych zasobów – w celu pozyskania substytutów dóbr, które dotychczas importowała. Za niewielkie pieniądze Rosja importowała z Polski i innych krajów Europy – bardzo dużo, bardzo dobrej jakości i względnie taniej żywności. Ona miała swoje miejsce na tamtejszym rynku w zamian za określoną ilość pieniędzy, które żeby zdobyć, trzeba było wypompować z Syberii określoną ilość czarnego złota. Dzisiaj, ponieważ Rosja uniosła się honorem i nie chce współpracować z krajami, które nałożyły na nią sankcje, sama się dodatkowo ukarała, ponieważ do sumy pieniędzy, jakie musiała wydać na żywność z Unii Europejskiej dojdą dodatkowe kwoty, wynikające z konieczności poszukiwania nowych substytutów. W konsekwencji, trzeba będzie wypompować jeszcze więcej ropy z Syberii, a w istocie jeszcze dodatkowo więcej, ponieważ w wyniku gry zachodu ropa tanieje. Kto zatem zyskuje, a kto traci na polityce sankcji i embarga?
Owszem można nie jeść przysłowiowych „polskich jabłek”, można nie jeść francuskiego sera, można kupić samochody w Korei lub Chinach. Nie ma z tym problemu jak się ma czarne złoto na Syberii. Jednakże to po pierwsze musi trwać, a po drugie jakość i związana z nią użyteczność uzyskanych substytutów, wcale nie musi odpowiadać skali preferencji. Do pewnego stopnia odcięcie się od zewnętrznych dostawców produktów prostych opłaca się każdej gospodarce, jednakże co w momencie, jak Europejczycy znajdą innych dostawców czarnego złota i gazu? Ewentualnie w długiej perspektywie w ogóle ograniczą zapotrzebowanie ze względu na wybrane eko-kierunki rozwoju gospodarczego? Bo to jest naturalny kierunek odpowiedzi strategicznej dla Europy, gdzie rozwiązania pro-ekologiczne są wyjątkowo premiowane przez system i pożądane przez Wspólnotę.
Zachodni demiurg, geniusz zła – doskonale wiedział, że Rosja na szantaż odpowie dumnie i godnie, unosząc głowę i prostując postawę – nie pozwoli się poniżyć. Niestety tylko o to chodziło, żeby emocje wzięły górę na Kremlu, chociaż na chwilę, żeby przeważyło poczucie dumy nad zdrowym rozsądkiem i spokojnym osądem sytuacji. Teraz demiurgowi nie pozostało nic, jak tylko spokojnie kontynuować ostrzał informacyjny rosyjskiego społeczeństwa, ogłaszanie kolejnych sankcji i czekanie, aż Rosjanie zaczną się buntować przeciwko systemowi. Stanie się to wówczas, jak ludzie poczują się zawiedzeni i że nie spełniono obietnic. Nie trzeba wiele, wystarczą zakłócenia w wypłacie emerytur, na nic wówczas uczucia patriotyczne, aczkolwiek tutaj możemy się mylić w ocenie i oby tak było, albowiem NIKT, NIGDY JESZCZE NIE ZŁAMAŁ ROSYJSKIEGO DUCHA!
Piłka jest w grze, nie jest powiedziane, że Rosja ma przegrać tą rywalizację, póki co ma wielkie szanse ją jeszcze, co najmniej zremisować i to na swoich warunkach, a to już byłby sukces.
obserwatorpolityczny.pl