Pan Jarosław Kaczyński nie musi już robić niczego żeby zdobyć władzę, właśnie otrzymał ją wczoraj dzięki decyzjom niezależnej prokuratury, bohaterstwie jednego redaktora naczelnego, oprogramowaniu firmy Apple i dziennikarzom mainstreamu obficie relacjonującym obronę pewnej redakcji przed służbą bezpieczeństwa obecnego reżimu.
Jeżeli można cokolwiek doradzić panu Kaczyńskiemu, jako już premierowi to, żeby kupił telewizory i abonamenty umożliwiające oglądanie wszystkich telewizji informacyjnych… prokuraturze i nowym służbom bezpieczeństwa, ponieważ prawie na pewno tych siepaczy obecnego reżimu pan Kaczyński wyrzuci na bruk, ponieważ osoby tak nieudolne, żeby przez prawie pięć godzin podkładać się jak na tacy nie mogą tworzyć nowej IV-tej Rzeczpospolitej.
Proszę państwa – Prawo i Sprawiedliwość wygra najbliższe wybory SAMODZIELNIE, jeżeli gdzieś będą jacyś politycy innych partii, to tylko ostaną się w samorządach. Wszyscy inni będą spod znaku Prawa i Sprawiedliwości.
Już pan Kaczyński udowodni nam wszystkim, a zwłaszcza panom i paniom spod znaku Polski Oszołomionej, że Polska nie tylko istnieje i jest na serio, ale ma się na tyle dobrze, że jej prokuratura, sądy i stosowne służby nie tylko nie działają jak dzieci we mgle pozostawiające walizki po wykręcaniu rąk, ale po prostu są skuteczne.
Chyba nie ma już innej alternatywy, tylko rządy Prawa i Sprawiedliwości mogą uzdrowić sytuację w Polsce, ponieważ to, czego byliśmy świadkami świadczy rzeczywiście o fikcyjnej fasadowości naszego państwa. Jeżeli jednak nowa władza miałaby być skuteczna – musi po prostu zlikwidować instytucje dotychczasowego reżimu. Wymienić kadry tak szeroko jak tylko się da, nawet jeżeli miałoby to oznaczać – miesięczne kursy szkoleniowe dla kandydatów na sędziów, jak robiono w Polsce po wojnie. Chyba wszystko jest, bowiem lepsze niż dalsze opieranie państwa na ludziach, którzy nie potrafią skopiować danych z komputera Apple. Chociaż rozsądek mówi, że nie „zatrudnia się lisa do obrony kurnika”.
Czy to się jednak nam podoba czy nie, pan Kaczyński ma otwartą szeroką i równą autostradę przed sobą – prowadzącą wprost do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, nie ma w tej chwili nikogo i niczego, co mogłoby stanąć mu na drodze poza jego własną percepcją rzeczywistości. To znaczy o ile sam sobie nie stworzy sztucznych problemów – to nic mu nie zagrozi i władzę ma na wyciągnięcie ręki, w zasadzie jego głównym problemem nie jest już to, czy będzie rządził samodzielnie – to jest już wielce prawdopodobne. W tej chwili pan Kaczyński może się zastanawiać jak zdobyć tyle szabel w Sejmie, żeby mieć większość konstytucyjną! Następnie powielić drogę Węgier w reformowaniu państwa, czemu nikt nie będzie w stanie się przeciwstawić, ponieważ pan Kaczyński i jego partia zdobędą władzę totalnie demokratycznie i z rzeczywiście autentycznym poparciem społecznym na bardzo wysokim poziomie.
Być może, więc będziemy świadkami takiej koalicji, które nie będzie dawała Prawu i Sprawiedliwości większości w Sejmie, bo 231 głosów pan Kaczyński będzie miał w Sejmie sam z woli wyborców. Koalicjant umożliwi 307 szabel (art. 235 ust.4 Konstytucji mówi: „Ustawę o zmianie Konstytucji uchwala Sejm większością, co najmniej 2/3 głosów w obecności, co najmniej połowy ustawowej liczby posłów oraz Senat bezwzględną większością głosów w obecności, co najmniej połowy ustawowej liczby senatorów.”). Mówimy o 76 głosach pomiędzy progiem 231 głosów a możliwością zmiany Konstytucji. To będzie możliwe, jednakże będzie wymagało konsensusu całej prawicy. W zasadzie, jeżeli panu Kaczyńskiemu udałoby się zjednoczyć całą prawicę przed wyborami parlamentarnymi to taki scenariusz jest bardzo prawdopodobny, a w zasadzie realny.
Ostatnim pytaniem jest, czy Donald Tusk może jeszcze coś próbować zrobić, żeby powstrzymać triumfalny pochód PiS po władzę? Oczywiście, że może, bo może np. pozwolić swojemu super-ministrowi na rozstrzeliwanie opozycji na stadionach. Poza tym nic już go nie uratuje, właśnie mieliśmy możliwość obserwowania człowieka, który skończył swoją karierę polityczną i to w zasadzie bez własnej winy bezpośredniej. Załatwił go system, który sam rozwodnił i którego sam nie był w stanie kontrolować i którym nie był w stanie sterować.
Niestety im szybciej pan Tusk odejdzie od steru władzy (o ile to, co robi w ogóle można nazwać sprawowaniem władzy) tym lepiej, może nie dla niego, ale dla kraju na pewno.
Jeżeli pan Kaczyński zobowiąże się przed wyborami, że po ich wygraniu i zdobyciu władzy – dokładnie prześwietli aferę z nagraniami ministrów Platformy Obywatelskiej – będzie mógł liczyć na takie poparcie, że zdobędzie 307 szabel w Sejmie.