W listopadzie 2012 roku weszła w Rosji w życie ustawa dotycząca organizacji, które zwą się różnie, zależnie od okoliczności: międzynarodowe, pozarządowe (NGO), „non-profit” (czyli nie działające dla zysku) itp.
Ustawa ta nakłada na każdą organizację, która działa politycznie i otrzymuje zza granicy pieniądze na swą działalność, obowiązek rejestracji jako „pełniąca funkcję zagranicznego agenta”.
Za niepodporządkowanie się nowym przepisom takim organizacjom i ich szefom grożą wysokie kary pieniężne, a nawet kary pozbawienia wolności.
Oczywiście wzbudziło to należyte oburzenie i protesty w społeczności międzynarodowej – no bo kto słyszał, żeby zagraniczne agentury rejestrować jako zagraniczne agentury? Zaniepokojenie wyraziły m.in.: Rada Europy, Unia Europejska, Stany Zjednoczone (sic! ), Wielka Brytania, Niemcy i Francja. Rada Europy oceniła, że ustawa o NGO paraliżuje pracę organizacji pozarządowych w Rosji.
Uderza zwłaszcza bezczelność USA – bowiem USA mają bardzo podobną ustawę już od roku 1938, czyli od 76 lat – o czym polskojęzyczne media albo nie wiedzą, albo raczej udają, że nie wiedzą.
Chodzi o tzw. Foreign Agents Registration Act (FARA), czyli Ustawę o Rejestracji Zagranicznych Agentów. Ustawa wymaga, aby organizacje lub osoby reprezentujące interesy obcych mocarstw, działające na polu „politycznym lub quasi-politycznym” ujawniły swoje powiązania z obcymi rządami i udzieliły informacji na temat owych powiązań i sposobu finansowania. Celem jest ułatwienie „oceny wypowiedzi i działań takich osób” przez rząd i naród amerykański.
W roku 1966 ustawa została zmodyfikowana: położono akcent na agentów obcych mocarstw, którzy starali się osiągnąć korzyści polityczne lub materialne wpływając na decyzje rządu Stanów Zjednoczonych.
W 2007 r. Departament Sprawiedliwości poinformował, iż w USA było zarejestrowanych około 1,700 lobbystów reprezentujących ponad 100 krajów przed Kongresem, Białym Domem i Rządem Federalnym.
Więcej na temat FARA można sobie poczytać choćby na ogólnie dostępnej Wikipedii. Ale tego, co widnieje powyżej powinno wystarczyć, aby uświadomić sobie, jakimi kłamstwami i manipulacjami karmią nas media, licząc na naszą nieświadomość.
Oczywiście Najjaśniejsza Rzeczypospolita to prawdziwy raj dla organizacji „pozarządowych”, z osławioną „pozarządową” Fundacją Adenauera, finansowaną niemal w całości przez rząd RFN. Nikt ich o nic nie pyta, w papiery nie zagląda, do finansów się nie miesza.