Bezpośredni udział Polski w awanturze ukraińskiej powoli staje się faktem. Już nie tylko szkolenia terrorystów z Majdanu czy jego polityczne wsparcie, tym razem pojawiła się inicjatywa współpracy wojsk.
Czytam właśnie wiadomość MON o planach powołania Polsko – Litewsko – Ukraińskiej brygady wojskowej. Na Neonie niektórzy blogerzy zdążyli już zareagować, w tonie od zachwytu (niezawodny lance(nie)lot) po zdroworozsądkowe ukazanie głupoty i wręcz zdradzieckości takiego działania (Pan Krzysztof Zagozda). Ja chce na to spojrzeć z troszeczkę innej strony.
Nie wiemy nic o tym jaki charakter miałaby mieć owa brygada, prawdopodobnie jakiegoś komponentu sił lekkich, Litwa posiada tylko takie, nie ma jeszcze koncepcji skali ujednolicenia sił narodowych w ramach takiej brygady, ewentualnie są ale pozostają „tajne” (absurdalność tajemnicy wojskowej w naszej „otwartej, demokratycznej armii” ma się dobrze) Głównym inicjatorem i wskrzesicielem pomysłu jest niejaki P. Kowal. O jakiejkolwiek działalności propolskiej tego osobnika nie wiem nic, niegdyś pozostawał kapciowym Prezesa, obecnie zasiada w którejś z mutacji kanapowych PiS. To jednak nie jest istotne. Otóż osobnik ten wprawdzie pracą dla Polski się nie wykazał zanadto, jednak znalazł dla siebie niszę i od pewnego czasu uporczywie walczy o interesy banderowców ukraińskich i jest ich „głosem” w Polsce. Oczywiście MON ustami swojego rzecznika Sońty przychylnie ocenił inicjatywę.
Po co nam owa brygada? Jakie następstwa niesie jej powołanie?
Sens istnienia brygady ma być w rozumieniu polskojęzycznych namiestników oczywisty. Oto trzy narody pokazują jedność i wspólnotę interesów w walce z wrażą Rosją. Zastanawiam się tylko jak będą się czuli polscy żołnierze, niejednokrotnie potomkowie ofiar Wołynia czy Szaulisów litewskich służąc pod jednym sztandarem z ich pogrobowcami? Żołnierzy nikt nie spyta o zdanie, tylko wielu Polaków będzie patrzeć z niesmakiem. Jaki s wspólny interes mamy z banderowskimi mordercami i Litwinami którzy na każdym kroku pielęgnują wrogość do Polski i Polaków?
Może Ukraina wydeleguje do niej część nowego tworu, tzw „Gwardii Narodowej”? Przecież armia ukraińska praktycznie nie istnieje. Szumnie zapowiadana przez „Arszenika” Jaceniuka mobilizacja skończyła się totalną klapą. Tylko ok 3 % pozostających na listach rezerwistów spełniło jakiekolwiek kryteria, ale pojawił się problem braku mundurów, broni a nawet racji żywnościowych dla nich. Ok 70 % pozostających na listach do tej mobilizacji nie zgłosiło się wcale. Jak taka armia ma wystawić jakiekolwiek siły? Jedyne 6 000 żołnierzy pozostające w gotowości operacyjnej jest w tej chwili nad granicą Krymu, ściągano ich z okolic Lwowa, bo to jedyni na jakich reżim banderowski może liczyć. Duch w jednostkach pozostających na wschodzie Ukrainy jaki jest nie muszę mówić.
Banderowcy sięgnęli do jakobińskich tradycji i wzorem rewolucyjnej Francji powołują „Gwardię Narodową”. Jej skład osobowy to bojówki nazistów z „Prawego sektora”, Swobody, UNA-UNSO, a także zwykłe bandziory, potomkowie tych którzy „rezali Lachiw” na Wołyniu. Może wołyński watażka „Saszko Biłyj” zechce swoimi siłami stanowić ukraiński komponent wspólnej Polsko-lit – Ukraińskiej brygady? Tylko pozostaje jeden problem. Jak mają się zachować polscy Żołnierze kiedy rzeczony „Saszko Biłyj” zechce „oczyścić z lackiego pomiotu” Lwów np.? Wprawdzie sporo Polaków tam już nie zostało, ale przez władze Polski kolaborujące z banderowcami zostali zostawieni sami sobie. Rezuny Polaków nienawidzą. Jak mają zachowac się polscy Żołnierze kiedy ukraiński komponent brygady zechce np. włączyć rejony Przemyśla i Chełma do swojej „wielkiej Ukrainy od Sanu do Donu”? Może mają przyklasnąć swoim nowym towarzyszom broni?
Kwestie litewskiej części komponentu na razie przemilczę. Stosunek do Polaków mają Litwini podobny jak banderowcy, jedyna różnica jest taka że są nieco mniejsi liczebnie.
Kolejne pytanie jakie mi się nasuwa, to jaki będzie zakres operacyjny działania takiej brygady? Czy np. w przypadku wojny Ukrainy z Rosją lub z Republiką Krymską ta brygada zostanie skierowana na front? Dlaczego i w imię czyich interesów ma walczyć komponent polski? Jakie to będzie niosło reperkusje? Czy nie przyniesie adekwatnej odpowiedzi Rosji?
Podejrzewam że na moje wątpliwości nigdy nie usłyszę odpowiedzi z MON. W końcu polskojęzyczni namiestnicy do tej wojny prą wszystkimi siłami.