Bułgaria: Koń trojański Rosji w Unii Europejskiej?

Nastawienie części Polaków do Rosji wynika wprost z naszej historii. Tak samo jest w Bułgarii. Z tym, że Bułgarzy w państwie Putina widzą sojusznika i przyjaciela. Jak to możliwe po tym wszystkim, co stało się na Ukrainie?

 

Rosjanie nie mają dobrych notowań nad Wisłą. W ostatnim sondażu CBOS do zaledwie 25 proc. skurczyła się grupa Polaków, którzy darzą Rosję sympatią. Tymczasem Bułgaria mimo wypadków na Ukrainie trzyma się twardo. Przy Putinie.

49 procent Bułgarów nie aprobuje sankcji nałożonych przez Unię Europejską na Rosję. Tymczasem zaledwie 21 proc. obywateli się z nimi zgadza – donoszą miejscowe media. Do tego aż 35 proc. Bułgarów uznaje aneksję Krymu przez Rosjan.

Nie sposób nie postawić tu kilku pytań. Dlaczego – po wszystkim co stało i dzieje się na Ukrainie – Sofia jest tak przyjaźnie nastawiona do Rosji? Czy to wynika ze wspólnej wiary prawosławnej i podobnej kultury? A może to sprawa czysto gospodarcza?

Jest to miks różnych czynników – opowiada nam Tomasz Dąborowski, główny specjalista Ośrodka Studiów Wschodnich. – Weźmy na przykład czynnik historyczny. Rosjanie byli wyzwolicielami z tego, co sami Bułgarzy określają „jarzmem tureckim”. Charakterystyczne jest, że przed bułgarskim parlamentem stoi pomnik rosyjskiego cara Aleksandra II, którego zwycięstwo w wojnie rosyjsko-tureckiej utorowało drogę do niepodległości Bułgarii. Dla Bułgarów są to sprawy wciąż żywe – mówi nam Dąborowski.

Osłabić Turków

Rosja oczywiście nie robiła tego z odruchu serca. Petersburgowi zależało na wolnej Bułgarii, gdyż osłabiała ona pozycję Imperium Osmańskiego. To z Turkami Rosjanie walczyli o dominację na Morzu Czarnym. Zresztą ten konflikt, który zaczął się kilka wieków temu, do dziś odbija się w regionie czkawką.

Podstawy braterstwa były jednak silniejsze niż geopolityka. Bułgarzy byli tak jak Rosjanie prawosławni i byli Słowianami. Dodamy także, że w dziewiętnastowiecznej Rosji panowało przekonanie, że na świecie zagości pokój, kiedy tylko prawosławie będzie dominowało. Dlatego chodzących do cerkwi i piszących cyrylicą Bułgarów specjalnie do tego punktu widzenia nie trzeba było namawiać.

Kiedy my w każdym wieku ścieraliśmy się z Rosją na polu bitewnym, Bułgaria miała odmienne interesy. Które kazały jej odrzucić przedstawioną przez Hitlera ofertę ataku na Związek Radziecki. Niemcy namawiali ich do udziału w operacji „Barbarossa”, jednak car Bułgarii Borys Sakskoburgocki nie chciał o tym słyszeć, o czym ostatnio przypomniała korespondentka PAP w Sofii Ewgenia Manołowa.

Przede wszystkim gospodarka

– Poza aspektem historyczno-kulturowym przede wszystkim należy podkreślić więzi gospodarcze – mówi nam Dąborowski. – Głównym obszarem współpracy bułgarsko rosyjskiej jest energetyka . 92 proc. konsumowanego gazu w Bułgarii jest sprowadzane z Rosji. Dochodzi do tego pełne uzależnienie jeśli chodzi o dostawy paliwa jądrowego do bułgarskiej elektrowni atomowej w Kozłoduju czy ropy naftowej do rafinerii w Burgas, rafinerii która nawiasem mówiąc jest największa na Bałkanach i w całości należy do Łukoila. Dochodzą do tego różnorodne projekty infrastrukturalne takie jak planowany projekt gazociągu South Stream, którego Bułgaria jest zdecydowanym zwolennikiem. Rozważany jest powrót do budowy drugiej elektrowni atomowej, która przez lata była realizowana wspólnie z Rosatomem (projekt wstrzymano w 2012 r.). Dla Bułgarii Rosja jest też ważna w kontekście turystyki– opowiada Dąborowski.

Do tego dodajmy jeszcze fakt, że ponad 2 tysiące bułgarskich firm współpracuje z Rosją. Można więc zrozumieć, dlaczego kraj ten nie chce za bardzo atakować swojego partnera. Jednak Bułgaria często idzie krok dalej i nie tylko nie atakuje, ale także często broni Rosji przed krytyką.

– Tak, jest silnie uzależniona od Rosji. Działania Sofii takie jak planowane zmiany ustawowefaworyzujące South Stream czy zakaz wydobycia gazu łupkowego sprawiają, że często jest postrzegana jako koń trojański Rosji w Unii Europejskiej. Ja bym jednak nie generalizował – mówi Dąborowski.

Dlaczego to robią? Dąborowski musiał nam nakreślić wygląd bułgarskiej sceny politycznej, by dokładnie zrozumieć o co w tym wszystkim chodzi. – Bułgarska klasa polityczna jest silnie spolaryzowana jeśli chodzi o stosunek do Rosji. Centroprawica jest bardziej krytyczna wobec Rosji, stąd m.in. za jej rządów wstrzymana była budowa ropociągu transkaspijskiego czy elektrowni jądrowej w Belene. Centroprawicowy prezydent Plewnielijew należy też do bardzo ostrych krytyków działań Moskwy na Ukrainie. Natomiast socjaliści zdecydowanie silniej podkreślają znaczenie współpracy z Rosją. Co ważne centrolewicowy rząd Oreszarskiego – który tworzą socjaliści i partia mniejszości tureckiej – jest rządem mniejszościowym, którego przetrwanie zależy od poparcia ksenofobicznej partii Ataka. Ataka grozi, że wycofa poparcie w przypadku ostrzejszych sankcji na Rosję – uważa Dąborowski.

Od razu przypomnijmy, że w całej Europie Rosjanie wspierają partie narodowe. Choć sami wkroczyli na Ukrainę z hasłami obrony kraju przed nazistami, to w reszcie Europy nacjonalistów otwarcie wspierają. Dlatego też nie powinno nas dziwić, że hołubiąca neonazistowskim poglądom Ataka również może liczyć na wsparcie Rosjan.

Nie tylko rusofile

Nasz rozmówca uspokaja, że nie cały kraj jest prorosyjski. – Tu panuje głęboki podział na klasę antyrosyjską i prorosyjską. Starsze pokolenia patrzą sympatycznie na Rosję. Jednak istnieje też silny ruch antyrosyjski, który w tej chwili punktuje obecną koalicję rządzącą. Dlatego ciężko jest generalizować i nazywać Bułgarów rusofilami – kończy Dąborowski.

Nie da się jednak ukryć, że członek Unii Europejskiej i NATO, usiłuje obstawiać i Wschód i Zachód. Czy to jednak aż tak niecodzienne w Europie? Wbrew temu co chcieliby widzieć polscy politycy za naszymi plecami każdy po cichu dogaduje się z Rosją, bądź okazuje Putinowi wsparcie.

Pytanie tylko, po co w takim razie bawić się teatr unijnych sankcji i świętego oburzenia?

Antoni Bohdanowicz

Więcej postów