Ostatnio nasz kraj zupełnie nie ma szczęścia, ani w Brukseli, ani w innych stolicach. Gdy tylko w Polsce urodzi się jakaś wspaniała kandydatura na stosowne jej talentowi stanowisko, nie towarzyszy temu pełny światowy entuzjazm i niestety, narodowy także.
Znów doczekaliśmy się następnej katastrofy dążeń i oczekiwań, nasze Słońce, szanowny Pan Minister Sikorski został usunięty. Wszyscy woleli Norwega, a Sikorski teraz ma zdeptane ambicje. Z tego wychodzi, że trzeba zawsze mieć mocną kandydaturę. Gdyby na szefa NATO zgłoszono osobę niejakiego Kowalskiego, losy Sojuszu Atlantyckiego mogłyby potoczyć się znacznie korzystniejszym torem. Ale zamiast tego, został zgłoszony bardzo znany i ambitny, zwolennik radykalnego punktu widzenia Radek Sikorski.
Wystarczyło tylko przypomnieć wszelkie osiągnięcia Sikorskiego podczas przewodniczenia sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Podobno tylko raz zasnął podczas posiedzenia, ale w trakcie obrad zawsze miał trafne i najkorzystniejsze dla państwa oceny. Nigdy nie widział wrogów Polski gdzieś tam, za jedną, czy drugą granicą. Niejaki bezlitośnie i bezbłędnie wskazywał największych bluźnierców politycznych. I zawsze wychodziło na to samo – Kaczyński ante portas. Radek potrafiłby z pewnością to hasło wypowiedzieć jeszcze donośniej z mównicy Sojuszu Atlantyckiego.
Na najmniejsze skinienie Tuska Radek potrafiłby obrzucić błotem każdego. Bez chwili namysłu. Takie słowa, jak podły, ohydny, barbarzyńca, skończony łobuz, sprzedawczyk, polityczna łajza, szumowina leciałyby niczym napalm w Wietnamie. Czy to zła rekomendacja związana z NATO? A Sikorski powinien zostać głównym specjalistą UE od telewizyjnych anten na hotelowych dachach. Bo tu się sprawdził i odniósł życiowy sukces.
Adam Kamiński