Banderowcy UPA rządzą na Ukrainie

Wśród nowych ministrów ukraińskich znalazło się kilku czcicieli UPA.

 

Pierwszy z nich to Arsenij Jaceniuk, premier. Jako prezes Fundacji Open Ukraine realizował on program „Wspólna historia – wspólna przyszłość”, w ramach którego we wschodniej Ukrainie promował UPA. Drugi z nich to Ołeksander Sycz, wicepremier, rodem z Wołynia. Jako historyk zajmuje się badaniami nad życiem Stepana Łenkawskiego, głównego ideologa Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, autora „Dekalogu ukraińskiego nacjonalisty”. W 2011 r. uczestniczył w hucznych obchodach 102. rocznicy urodzin Bandery. Jak pisał Eugeniusz Tuzow-Lubański, nazwał on wówczas region karpacki „banderowską krainą”, a radnych samorządów regionu wzywał do stania się „duchowymi i urzędowymi banderowcami. 

Osobną sprawą jest wprowadzenie do rządu ludzi z skrajnego Prawego Sektora, naśladującego UPA. Przyznanie nacjonalistom ważnych stanowisk państwowych niczego Ukrainie dobrego nie wróży. Poza tym, będą oni bardziej zajmować się stawianiem kolejnych pomników UPA i SS Galizien niż ratowaniem upadających fabryk.

W tej sprawie takie pytanie zadaje wielu Polaków – dlaczego banderowski, szowinistyczny rząd Ukrainy nie wywołał oburzenia i protestów demokratycznego świata zachodniego? Dlaczego rząd w którym są czciciele ludobójców i morderców polaków ale nie tylko nie jest torpedowany przez wpływowe, umocowane w świecie polityki a przede wszystkim finansów UE? Dlaczego nigdy nie potępiły mordów na polaków, zaboru ich majątków ruchomych nieruchomych przez OUN-UPA?

Politycy, którzy boją się prawdy, zamykają oczy na przestępstwa ukraińskich nacjonalistów.

Jakub Moźniak

Więcej postów