Amerykańska baza wojskowa w Polsce – dywizja pancerna na stałe?

Amerykańska baza wojskowa w Polsce – dywizja pancerna na stałe?

Amerykańska baza wojskowa w Polsce – dywizja pancerna na stałe? Zadeklarowaliśmy inwestycje na poziomie 2 mld USD w infrastrukturę wspierającą? Przełamiemy bycie krajem drugiej kategorii NATO, tj. krajem, w którym nie będą stacjonować zachodnie wojska. Zwiększymy swoje bezpieczeństwo! Lista argumentów jaka przetoczyła się przez media jest imponująca.

W tak ważnej sprawie trzeba zająć od razu stanowisko, żeby ci którzy nas czytają „z intencją” od razu nie wietrzyli sensacji. Tak należy jednoznacznie poprzeć ideę stałej lokalizacji sojuszniczych wojsk w Polsce. Zgadzamy się z tą koncepcją i apelujemy do naszych czytelników, żeby byli dla niej przychylni. Jak ktoś jest w szoku, proszę przebrnąć dalej, wszystko będzie łopatologicznie wyjaśnione.

Po pierwsze amerykańska baza wojskowa już w Polsce jest, jest to obiekt w Redzikowie, oczywiście nadal w trakcie realizacji, jednak już się dzieje. Dodatkowo są jeszcze wojska rotacyjnie demonstrujące sojuszniczą obecność. Z tego powodu sama koncepcja – idea – pomysł na stałą obecność wojsk zachodnich, w tym zwłaszcza amerykański w Polsce nie jest niczym nowym. To oczywiście istotna deklaracja polityczna, mająca właśnie istotniejsze znaczenie polityczne, niż wojskowe i właśnie tak należy ją rozpatrywać.

Po drugie, z punktu widzenia myśli wojskowej pomysł na dywizję pancerną jest wybitnie naiwny, bo tych dywizji nie ma zbyt dużo, aczkolwiek istotnie byłoby to rzeczywiste wzmocnienie naszego potencjału obronnego naszego kraju i całego NATO. Zwłaszcza, że obecność takiej masy wojska oznaczałaby konieczność rozbudowy całej logistyki – z obroną przeciwlotniczą i przeciwrakietową na czele, jak również zagwarantowaniem trwałości rozwiązań transportowych. Obecność wojsk amerykańskich w tej skali w Polsce wymusiłaby silniejszą obecność na Bałtyku oraz silniejsze akcentowanie obecności w Niemczech, gdzie bazuje natowska logistyka. Z naszego punktu widzenia to same sukcesy i rzeczywiste zwiększenie naszego bezpieczeństwa, w tym pomimo niechęci Niemiec!

Po trzecie – co jest właśnie najważniejsze – sama idea amerykańskiego bazowania w Polsce wymusi na Niemczech pokazanie kart, z prawdziwymi intencjami wobec Polski. Stała obecność około 30-40 tyś Amerykanów w Polsce – zabezpieczanych logistycznie z Niemiec i awaryjnie przez Bałtyk i Czechy – to byłaby nowa jakość. Jakby nasz rząd miał dyplomację i spróbował zrobić deal na zasadzie, skoro Niemcy budują Nord Stream 2, to my budujemy amerykańską bazę – to miałoby sens i było realną polityką. Nie zostało jednak przez USA podjęte, powodów może być wiele.

Najważniejszą przesłanką przeciwko stałej obecności wojsk NATO – USA w Polsce jest kwestia strategii doprowadzenia do konfliktu. Atak na Polskę z wojskami USA (o ile nie byłyby bierne), powinien być poprzedzony taktycznym uderzeniem jądrowym na ich instalacje w naszym kraju. Jest oczywistością, że to by wymusiło natychmiast amerykańską odpowiedź. Ponieważ, o ile usmażenie w kuli ognia Radomia, Kielc, czy nawet dużej części Warszawy – po prostu przepchnięto by przez  telewizje pomiędzy opowiadaniem o jedzeniu oliwek z dżemem lub labradorach opiekujących się osieroconymi kaczuszkami. To już widok wypalonych amerykańskich kości w dymiących transporterach, czy raczej tym co z nich zostało – poruszy amerykańską opinię publiczną.

Właśnie taki jest sens baz USA w Polsce i dlatego JESTEŚMY ZA TĄ IDEĄ! Ponieważ, stała obecność znacznych sił USA w Polsce realnie zwiększa stawkę w grze strategicznej, podnosząc ją o szczebelek wyżej. Przestajemy być bowiem wówczas buforem, na którego zgniecenie – jako stratę uboczną, wręcz naturalną i oczywistą w razie konfliktu (proszę patrzeć na mapę), po prostu trzeba sobie pozwolić.

Co więcej, amerykańska obecność wojskowa w Polsce w tak dużej skali powodowałaby, że prawdopodobieństwo użycia przez NATO, a w praktyce USA ich taktycznej broni jądrowej na naszym terytorium lub w jego bezpośrednim pobliżu – istotnie by zmalało! To z kolei jest wartością bezwzględnie przemawiającą za potrzebą bliższego przyjrzenia się tej koncepcji.

Jednak amerykanie nie są idiotami, no wiele można o nich powiedzieć, ale umieją czytać mapy i znają się na prowadzeniu wojny, przecież praktycznie stale jakąś prowadzą. Argumentację przedstawił pan generał Ben Hodges. Bardzo racjonalnie wykazał, że bazowanie wojsk lądowych USA w Polsce to pułapka. Przede wszystkim ich doktryna obronna zakłada – wejście do walki po zaangażowaniu wojsk sojuszniczych i sił lekkich na kontynencie. Chodzi o to, żeby wchodzili w konflikt na zasadzie klasycznej operacji wojskowej, która nie będzie operacją czysto obronną, ponieważ takie są najtrudniejsze, a w dzisiejszych realiach pola walki są najtrudniejsze. Niestety Polska jest w ich koncepcjach buforem, miejscem gdzie mają się przetaczać wojska – mają być prowadzone działania operacyjne. Obrona kraju tak płaskiego, w takim miejscu – przy braku pewności zabezpieczenia logistyki przez terytorium Niemiec jest po prostu niemożliwa. Chyba, że USA zaangażowałyby się na twardo, czyli przychodzimy i zostajemy – ZABIJEMY I ZNISZCZYMY KAŻDEGO KTO BĘDZIE PRÓBOWAŁ NAS RUSZYĆ. I tylko na takich zasadach można wyobrazić sobie ich obecność.

Oczywiście oznacza to, że konieczne byłoby odpowiednie wsparcie lotnicze, w tym jasne deklaracje i zasady użycia taktycznej broni jądrowej – na polskim terytorium – w celach obronnych. Tylko wtedy obrona może mieć sens, bo będzie miała znaczenie przed wszystkimi głównymi historycznymi zagrożeniami dla naszego kraju.

Proszę sobie zadać teraz pytanie, czy te 67% naszych rodaków, które wedle jednego z sondaży popiera obecność wojsk USA na stałe w kraju, również wyraziłoby zgodę na użycie taktycznych ładunków jądrowych na naszym terytorium, przez naszego sojusznika dla naszej obrony? Proszę dobrze zrozumieć o co chodzi – mówimy o obronie. Obrona jest tylko wtedy obroną, kiedy się bronimy a nie atakujemy. Przy przewadze ilościowej i technologicznej potencjalnego nieprzyjaciela, który w swojej doktrynie obronnej jasno i jednoznacznie mówi o użyciu broni jądrowej dla obrony przed zagrożeniem – użycie taktycznej broni jądrowej jako opcja, jest czymś koniecznym. Inaczej nie ma w ogóle mowy o obronie, bez broni jądrowej to pic na wodę i fotomontaż. Jeżeli zaś mielibyśmy się bronić przed inwazją, to bez konsekwencji międzynarodowych możemy się bronić tylko na własnym terytorium. Jeżeli bowiem broń jądrowa NATO, będzie użyta poza terytorium kraju NATO, na terytorium kraju w którym będziemy w konflikcie, to już wówczas my jesteśmy agresorem i należy spodziewać się odpowiedzi. Chodzi o to, kto pierwszy tej broni użyje – jeżeli uczyni to napastnik, jako pierwszy niszcząc taktyczną bronią jądrową instalacje w Polsce, to zmienia postać rzeczy. Wówczas mamy wojnę jądrową o ograniczonym zakresie, ale z fajerwerkami. Jeżeli zaś, damy się sprowokować i ktoż z naszej strony to zrobi – pytanie – na ile na jej użycie będą mieli prawo wpływu polscy politycy? To wówczas TO MY poniesiemy konsekwencje.

Reasumując, sama idea stałej obecności dużych sił amerykańskich w Polsce jest koncepcją wartą popierania i jawnej przychylności. To zmieniłoby sytuację geostrategiczną, w tym także wobec Niemiec. Można taką obecność ustanowić jako przeciwstawienie dla Nord Stream, czyli jakby ktoś nie zrozumiał – próby wyjścia Niemiec z NATO i powrotu do ich klasycznej polityki Mitteleuropy. Jednak, żeby to zrobić trzeba mieć dyplomację i umieć negocjować z Amerykanami, umiejętnie rozgrywając ich wewnętrzne zależności. Dodatkowo trzeba ludziom w Polsce powiedzieć prawdę, że to podnosi stawkę strategiczną, przy czym w ogólnym rozrachunku jesteśmy bezpieczniejsi i zyskujemy. Ponieważ nasza sytuacja obecna jako bufora, który można zgnieść jest tak tragiczna, jak w sierpniu 1939 roku, przy czym wówczas nie było broni jądrowej i proszę o tym pamiętać.

Na marginesie można się jednak zapytać, czy 2 mld USD to około 8-9 mld zł, jakie deklarujemy na infrastrukturę, to nie są środki, które pozwoliłyby nam na istotne wzmocnienie posiadanego potencjału na tyle, żebyśmy po prostu sami byli bezpieczniejsi? Oczywiście w takim scenariuszu nie ma korzyści geopolitycznych, jednak też i unikamy pewnych ryzyk, które chyba są dla każdego oczywiste po przeczytaniu powyższego tekstu.

Czy nasi politycy będą w ogóle w stanie przedstawić społeczeństwu o co toczy się gra i dlaczego już ją spartaczyli? Przecież ponieśliśmy olbrzymią dyplomatyczną porażkę, Amerykanie wyraźnie pokazali, że nie jesteśmy państwem ze szczególnymi stosunkami z USA, co więcej pokazali jak traktują całe NATO, a w tym zwłaszcza jego flankę wschodnią.

Proszę się teraz zastanowić nad jeszcze jednym rozwiązaniem. Co byście państwo powiedzieli na to, że to wszystko co obserwowaliśmy w mediach to wydmuszka? Co, jeżeli tak na prawdę nie chodzi o bazę w Polsce. Ponieważ bazę w Polsce można zrobić w każdej chwili i jeszcze za to nas rząd zapłaci. Co jeśli w praktyce chodzi o stworzenie infrastruktury do stałej amerykańskiej obecności wojskowej na Ukrainie? Nawet symboliczna byłaby wyzwaniem, prawdziwą obelgą rzuconą Rosji…

Gdybyśmy ustalali pryncypia amerykańskiej strategii powstrzymywania na starym kontynencie, to właśnie taki powinien być cel średnioterminowy. Cel długoterminowy jest taki sam jak rycerzy zakonnych, polskich hetmanów, królów Szwecji, Napoleona i pewnego nieszczęsnego Kanclerza… Zawsze chodziło o zawładnięcie Rosją.

Z naszej perspektywy – czysta pragmatyka realiów i relacji w jakich jesteśmy przemawia, za działaniem na rzecz stałej amerykańskiej obecności wojskowej w Polsce. Jeden warunek – ona musi być na poważnie, a nie na zasadzie – udawania. Tylko wówczas można będzie mówić o realnej zmianie uwarunkowań geostrategicznych, w tym wojskowych i politycznych.

Musimy być przygotowani na różne scenariusze. Proszę pamiętać, że Rosją może przestać rządzić rozsądny, miłujący pokój i w istocie liberalny przywódca. Co więcej, proszę mieć na uwadze, że w Niemczech może pojawić się nowy establishment, dla którego nazistowska przeszłość to mała plama ptasich odchodów, na wspaniałej historii i dorobku ich Ojczyzny. Musimy być przygotowani na każdą ewentualność. Także i taką, że ewentualna baza wojsk w Polsce, może być wykorzystana do inwazji na inny kraj. Co wówczas?

OBSERWATORPOLITYCZNY.PL

Więcej postów

2 Komentarze

  1. Oby nie na nasz koszt takie ryzyko czemu wszystkim innym dają a nam nie Ukrainie wszystko co chcą , Izraelowi to już masakra , Japonii itd. tylko my nic nie dostajemy i jeszcze sami mamy dawać a to im zależy aby tu być nasz kraj leży na geopolitycznej decydującej pozycji pod względem gospodarczym jak i militarnym bez nas USA w Europie nie istnieje jak byśmy np. zdecydowali że przyłączymy się do sojuszu z Rosją .Czy my zawsze musimy iść pod prąd po co nam to uczmy się z historii zobaczmy jak oni nas traktują jak do nas podchodzą teraz kiedy jesteśmy im potrzebni a co by było jak by pokonali Rosję i nie byli byśmy potrzebni graniczyli byśmy z kim Chinami , Wielką Banderowską Ukrainą , a może panował by tam chaos który przedostawał by się do nas z arsenałem Rosji to bardzo niebezpieczne .Nie mówiąc już o tym że to są siły bardziej symboliczne USA nie ma wojsk lądowych zdolnych do pomocy nam Rosja jest krajem lądowym a silnej nowoczesnej armii z wieloma sojusznikami zdolna do zniszczenia całych krajów jednym pociskiem .Czy oni tego nie wiedzą wiedzą ale nie ryzykują własnym terytorium tylko naszym naszymi życiami pomyślcie o tym zanim ich poprzecie czy nie jest czasem tak że sankcjonują roszczenia żydowskie które sprawiają że stają się stopniowo właścicielami Polski dają im masowo nasze obywatelstwa co będzie jak wybuchnie wojna i my zginiemy oni tu przyjdą i powiedzą że to ich kraj podpiszą pokój z Rosją i obwinią ich winą mimo że to oni ich prowokują.

Komentowanie jest wyłączone.