Rząd Morawieckiego wykorzystywał zespół do walki z dezinformacją NASK do sprawdzania, co Polacy myślą o PiS przed wyborami

Niezależny dziennik polityczny
Co Polacy mówią w internecie o córce Mateusza Morawieckiego, którą ten wysłał do prywatnej szkoły? Jak reagują na rosnące ceny mieszkań? Co pisze się o wiarygodności PiS? Takimi tematami zajmował się przed wyborami zespół NASK, powołany do walki z dezinformacją – ustaliła Wyborcza biz.

NASK jest państwową instytucją zajmującą się bezpieczeństwem w internecie. W 2022 roku powstał tam Dział Przeciwdziałania Dezinformacji (DPD). Na półtora roku jego działania przeznaczono blisko 19 mln zł. Pomysł był chwalony, bo komórka miała się zajmować dezinformacją m.in. związaną z wojną w Ukrainie, Ukraińcami w Polsce czy pandemią COVID-19.

Janusz Cieszyński, który z ramienia Kancelarii Prezesa Rady Ministrów brał udział w tworzeniu zespołu, mówił, że dezinformacja jest wykorzystywana przez Rosję do tzw. działań hybrydowych, wzbudzania konfliktów i szerzenia podziałów w społeczeństwie, dlatego tak ważne jest jej przeciwdziałanie.

A jakimi tematami zajmowało się DPD w wyborczym 2023 roku? Oto niektóre z nich:

5 WRZEŚNIA. Temat: „Nauka w szkoła prywatnych”. Liczba wzmianek w temacie: 378. Zasięg: ~ 486 tys. Teza: „Premier Mateusz Morawiecki posłał córkę do prywatnej szkoły, gdyż nie ufa edukacji prowadzonej w szkołach publicznych”.

7 WRZEŚNIA. Temat: cudzoziemcy w Polsce. Wzmianki: 747, zasięg: 832 tys. Teza: „Afera łapówkarska w MSZ. Cudzoziemcy płacili za otrzymanie polskiej wizy 4-5 tys. dolarów”.

8 WRZEŚNIA. Temat: ceny mieszkań. Wzmianki: 3086, zasięg: 4 mln, Teza: „Ceny mieszkań wciąż rosną. W największych miastach deweloperzy nie nadążają z budową mieszkań”. 

To fragmenty raportów przygotowywanych codziennie przez DPD dla Kancelarii Premiera. Tezy to podsumowania tego, co użytkownicy mediów społecznościowych mówią o danym temacie.

Kolejne tezy, z innych tematów zlecanych do analizy:

„Partia Prawo i Sprawiedliwość, która opiera swoją kampanię wyborczą na bezpieczeństwie przez zmiany w dowództwie wojska, traci swoją wiarygodność”; „Rządowy kredyt 2 procent nakręca ceny mieszkań do rekordowych poziomów”; „Partia Prawo i Sprawiedliwość nie jest wiarygodna. Polityka podatkowa w czasach rządów PiS w porównaniu z wcześniejszymi obietnicami wyborczymi negatywnie weryfikuje wiarygodność ugrupowania”.

Rząd prosi, DPD sprawdza

Dziennikarze Wyborczej.biz dotarli do raportów opublikowanych w sierpniu, wrześniu i październiku 2023 roku, czyli tuż przed wyborami. Ustalili, że w tym czasie raporty prawie w ogóle nie skupiają się na dezinformacji w polskiej sieci, za to na tematach ważnych dla władzy PiS. Jedynie w nielicznych dokumentach znajdują się tematy, które mogą być wykorzystane do walki z dezinformacją. To na przykład wątek osłabienia polskiej armii przez przekazywanie uzbrojenia Ukrainie, rzekome pomysły przywracające powszechną mobilizację po wyborach czy teorie spiskowe. Są one jednak absolutnymi wyjątkami. 

Co zamiast tego interesowało rząd? Kancelaria premiera Mateusza Morawieckiego była zainteresowana tym, co Polacy myślą o opisywanych w mediach wydarzeniach dotyczących rządu. 

Np. 14 lipca 2023 zespół powołany do spraw dezinformacji dostał do analizy temat „podwyżki dla członków komisji w Ministerstwie Zdrowia”, bo dzień wcześniej Wirtualna Polska opublikowała artykuł „Rząd dba o swoich. Szykują się podwyżki dla członków komisji Ministerstwa Zdrowia”.

20 lipca 2023: „Udziały Polski w instytucjach finansowych kontrolowanych przez Rosję”. Tego samego dnia o 3 rano „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł „237 mln złotych w bankach Władimira Putina. Polskie pieniądze uwięzione w Rosji”.

Inne tematy, którymi interesował się KPRM i które miał śledzić Dział Przeciwdziałania Dezinformacji, nie miały praktycznie żadnego potencjału dezinformacyjnego, nie tylko ze względu na tematykę, ale i na zainteresowanie.

Są to np.: elektroniczne faktury (2 wzmianki, zasięg 77), samorządowe kolegia odwoławcze (2, 6), kryterium przyznawania czternastki (brak danych o wzmiankach i zasięgach), wyjazdy lekarzy z Polski (2, 38) czy rozliczenie CIT (6, 289). W tych przypadkach zespół DPD oceniał, że tematy nie mają potencjału dezinformacyjnego. 

Dezinformacja, czyli co piszą o PiS, rządzie i ministerstwach

Z informacji „Wyborczej” wynika, że przed samymi wyborami DPD otrzymało zadanie sprawdzania, co Polacy sądzą o Prawie i Sprawiedliwości. Nie o polskim rządzie ani nie o rządzie Zjednoczonej Prawicy, ale o parttii Prawo i Sprawiedliwość. Inne ugrupowania nie były monitorowane.

Informację tę potwierdzają raporty DPD, w których znajdujemy temat „wiarygodność Prawa i Sprawiedliwości”. Tezy są wyłącznie negatywne.

  • 20 września: Partia Prawo i Sprawiedliwość traci na swojej wiarygodności.
  • 25 września: Partia Prawo i Sprawiedliwość nie jest wiarygodna.
  • 9 października: Partia Prawo i Sprawiedliwość nie jest wiarygodna. Polityka podatkowa w czasach rządów PiS w porównaniu z wcześniejszymi obietnicami wyborczymi negatywnie weryfikuje wiarygodność ugrupowania.
  • 11 października: Partia Prawo i Sprawiedliwość, która opiera swoją kampanię wyborczą na bezpieczeństwie przez zmiany w dowództwie wojska, traci swoją wiarygodność.

Według naszych informacji każdego dnia od początku 2023 DPD sporządzało raport z przeprowadzonych analiz. W pierwszej części raportów przedstawione były tematy, które były dezinformacją lub miały potencjał do tego, aby były w ten sposób wykorzystane. To tematy, które DPD podejmowało samo z siebie na podstawie ich rosnącej popularności. W dokumentach, do których dotarła Wyborcza.biz, tematy te są w mniejszości, a są dni, że nie pojawiają się w ogóle z adnotacją, że „monitoring nie wykazał nowych wątków o charakterze dezinformacyjnym”.

Zdecydowaną większość raportów stanowią tematy zlecane przez KPRM. Było ich od kilku do kilkunastu dziennie i w większości odnosiły się do bieżących działań rządu i ministerstw.

Jak w partyjnej młodzieżówce

W trakcie weryfikacji raportów dotarliśmy do osoby pracującej w DPD w NASK, która jednoznacznie mówiła o atmosferze stricte politycznej w dziale.

Czułem się jak w partyjnej młodzieżówce. Kilkanaście młodych osób, niektórzy związani z PiS, a tematy, którymi się zajmowali, moim zdaniem nie miały nic wspólnego z dezinformacją. Po kilku miesiącach poprosiłem o przeniesienie.

Spytaliśmy byłego rzecznika rządu Piotra Müllera, dlaczego państwowy urząd wykonywał w trakcie kampanii wyborczej działania mające więcej wspólnego z partią niż działaniem rządu. 

– Robienie zarzutu z faktu, że w monitoringu pojawiają się hasła dotyczące rządu Prawa i Sprawiedliwości, czy konkretnych ministrów jest absurdalne. Pragnę jednoznacznie dodać, że żadne raporty nie były zlecane do bieżących działań partyjnych, lecz wyłącznie do działań administracji publicznej – odpowiedział nam mailowo Müller.

Dodał, że „Działania w sferze walki z dezinformacją obejmują szerokie spektrum tematów, jak te związane z bezpieczeństwem państwa, ale również tematy związane z bieżącą działalnością rządu – tj. dotyczące powstających aktów prawnych, realizowanych i zapowiadanych programów rządowych, bieżącej działalności rządu, kryzysów gospodarczych itd.”

Po co powstało DPD?

Dział Przeciwdziałania Dezinformacji został utworzony w 2022 roku na podstawie umowy z Kancelarią Prezesa Rady Ministrów. W tym celu z budżetu premiera przekazano też dotację dla NASK w wysokości 18,9 mln zł na lata 2022 (od 1 maja) do końca 2023. W zespole zatrudnienie znalazło około 20 osób. Oprócz analizy treści dezinfomracyjnych dział zajmuje się też edukacją m.in. poprzez profile „Włącz Weryfikacje NASK” na Facebooku i Twitterze.

Dyrektorem DPD był Mateusz Mrozek (nie udało się nam z nim skontaktować). Jak ustaliliśmy, stanowisko stracił na początku lutego po wykryciu nieprawidłowości w wyniku audytu zleconego przez Ministerstwo Cyfryzacji, które nadzoruje NASK.

Mrozek pracował w NASK, gdy jego dyrektorem był Wojciech Pawlak. Ten już pod koniec zeszłego roku został odwołany ze stanowiska.

– Zespół DPD podlegał pod pana dyrektora Adama Marczyńskiego. Proszę jego pytać – stwierdził Pawlak, kiedy do niego zadzwoniliśmy w sprawie DPD. Gdy zaczęliśmy cytować mu fragmenty raportów, stwierdził, że ich nie zna oraz nie chce ich teraz poznawać, nie wiedział też, co zespół robi ani dla kogo. – W NASK pracuje 1200 osób, naprawdę myśli pan, że pilnowałem każdego? – odżegnywał się.

Pytany, czy nie czuje odpowiedzialności za to, co się działo, stwierdził jedynie, że jego funkcja polegała na koordynacji prac. – A działo się dużo i dobrze, jestem dumny z mojej pracy w NASK – dodał. 

Adam Marczyński rozpoczął pracę w NASK dopiero w styczniu 2023, czyli już po powstaniu Działu Przeciwdziałania Dezinformacji. Pracuje w instytucji do dziś. Wiemy jednak, że w powołanie działu zaangażowany był Janusz Cieszyński. 

W rozmowie z Wyborcza.biz były minister cyfryzacji oświadczył, że Dział Przeciwdziałania Dezinformacji powstał przede wszystkim do walki z dezinformacją w obszarze pandemii, wojny i rosyjskiej propagandy. Dodał, że w czasie kampanii wyborczej jako minister cyfryzacji zorganizował współpracę wszystkich komitetów wyborczych w celu walki z dezinformacją. Zastrzegł, że ani sam, ani poprzez Ministerstwo Cyfryzacji nie zlecał do analiz tematów politycznych.

Z naszych informacji wynika, że tematy do analizy zlecał sekretarz stanu w KPRM Stanisław Żaryn, który w latach 2022-23 był pełnomocnikiem rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP. W rozmowie z Wyborcza.biz oświadczył, że jedynie kilkukrotnie prosił dział o analizy i dotyczyły one zagrożeń związanych z rosyjską propagandą, a także przekazu niemieckich mediów w sprawie inwestycji strategicznych w Polsce. Zaprzeczył, aby zlecał do analizy tematy o charakterze politycznym lub partyjnym.

Nieprawidłowości w działaniu działu zostały wykryte w ramach kontroli zarządzonej przez nowe kierownictwo Ministerstwa Cyfryzacji. Jak przekazał nam NASK, w ramach trwającego ciągle audytu ustalono także inne problemy:

  • Gwałtownie pogarszające się wyniki finansowe związane ze znacznym wzrostem zatrudniania.
  • Niecelowe zatrudnianie ludzi bez jasno określonych zadań i kompetencji.
  • Wydłużenie okresu wypowiedzenia wybranej grupie osób w 2023 roku z jednego do sześciu miesięcy.
  • Masowe niewykorzystywanie zaległych urlopów przez pracowników.
  • Brak należytego nadzoru nad majątkiem NASK-PIB.
  • Prowadzenie projektów bez jasno określonych celów i harmonogramu ich wdrożenia.
  • Brak zapewnienia finansowania zadań i środków na pokrycie wynagrodzeń niektórych zespołów.

– W ramach audytów zleconych przez resort cyfryzacji wykryliśmy, że działania, które miały służyć walce z dezinformacją, były wykorzystywane przez rząd PiS do walki wyborczej z ówczesną opozycją – ocenia wicepremier Krzysztof Gawkowski. – To chora sytuacja, gdy system, który ma bronić państwa, wykorzystywany jest do obrony i utrzymania władzy. Osoby, które projektowały takie nielegalnie działania, będą pociągnięte do odpowiedzialności, a system zostanie tak przeprojektowany, aby więcej nikt nie używał go w celach politycznych, ale bronił interesów państwa.

Źródło: wyborcza.biz

Więcej postów