Polska jest ostatnim krajem Unii Europejskiej o zróżnicowanym wieku emerytalnym kobiet i mężczyzn (60 vs. 65 lat). W dyskusjach na ten temat najczęściej podnoszona jest okoliczność, że z powodu tej nierówności świadczenia emerytalne Polek są drastycznie niższe od świadczeń Polaków. Faktycznie:
- średnia emerytura z ZUS wyniosła w 2023 r. (po marcowej waloryzacji) 3 312 zł brutto
- w przypadku mężczyzn było to 4 103 zł brutto
- w przypadku kobiet było to 2 793 zł brutto
Bardzo rzadko przywołuje się natomiast dane demograficzne – pokazujące, jak długo faktycznie żyją polscy mężczyźni i ile czasu spędzają na emeryturze. Głównym źródłem DEZINFORMACJI w tym obszarze są publikowane przez GUS tablice średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn. Sformułowanie „kobiet i mężczyzn” jest co najmniej mylące, gdyż inne dane GUS świadczą dobitnie o tym, że nie można wrzucać obu płci do jednej statystyki (tablicy). A właśnie na tej podstawie wyliczana jest wysokość świadczeń.
Wedle aktualnych tablic, kobieta przechodząca na emeryturę w wieku 60 lat w lutym 2024 r. ma przed sobą średnio 254,3 miesiące dalszego trwania życia, a mężczyzna przechodzący na emeryturę w wieku 65 lat w tym samym lutym 2024 r. ma przed sobą 210 miesięcy życia. Tak naprawdę jednak zarówno owo 254,3, jak i 210 jest wartością UŚREDNIONĄ DLA OBU PŁCI. Gdyby GUS tworzył osobne tablice dla kobiet i dla mężczyzn, mogłoby się okazać, że Polka przechodząca na emeryturę w wieku 60 lat ma przed sobą średnio ponad 300 miesięcy życia, a Polak przechodzący na emeryturę w wieku 65 lat ma przed sobą 150 miesięcy życia.
Wartości te są bardzo ważne, bo od nich zależy wysokość emerytury. Nawet jeśli kapitał zgromadzony przez 60-letnią kobietę na koncie emerytalnym w ZUS byłby nominalnie identyczny jak kapitał 65-letniego mężczyzny (co jest rzadkością, bo mężczyźni pracują dłużej i zarabiają generalnie więcej), to trzeba by go podzielić przez 300, gdy kapitał mężczyzny – przez 150. Emerytura kobiety byłaby przez to dwa razy niższa od emerytury mężczyzny.
Dziś różnica wynosi niespełna 50 proc., a nie 100 proc. Wynika to z faktu, że w ogłaszanych przez GUS „tablicach średniego dalszego trwania życia kobiet i mężczyzn” nie bierze się pod uwagę ogromnej różnicy w realnej długości życia kobiet i mężczyzn. Polski system emerytalny całkowicie ignoruje również to, iż w okresie aktywności zawodowej obu płci, czyli między 20 a 60 rokiem życia, umiera w każdym tygodniu, miesiącu i roku średnio TRZY RAZY WIĘCEJ MĘŻCZYZN NIŻ KOBIET.
Polscy mężczyźni umierają młodo
Na podstawie opublikowanych właśnie przez GUS – kompletnych w ponad 99 proc. – statystyk zgonów Polek i Polaków w poszczególnych tygodniach 2023 r. wyliczyliśmy, ile kobiet i ile mężczyzn umarło w poszczególnych przedziałach wiekowych.
Dane mówią właściwie same za siebie.
Chłopców rodzi się co roku nieco więcej niż dziewczynek. W pierwszym przedziale wiekowym – od 0 do 4 lat – GUS odnotował z 2023 r. 538 zgonów dziewczynek i 725 zgonów chłopców, w drugim – od 5 do 9 lat -102 zgony dziewczynek i 86 zgonów chłopców, w trzecim – od 10 do 14 lat – 125 zgonów dziewczynek i 129 zgonów chłopców. Do końca podstawówki panuje tu więc względna równowaga. Wszystko zmienia się w starszych grupach wiekowych. W przedziale 15-19 lat umarło w 2023 r. 231 dziewcząt i aż 425 chłopców. Dalej różnica w śmiertelności się powiększa. Oto dokładne dane w poszczególnych przedziałach wiekowych (wyliczenia własne na podstawie statystyk GUS):
20-24:244 zgony kobiet, 763 zgony mężczyzn;
25-29:340 zgonów kobiet, 1 154 zgony mężczyzn;
30-34:560 zgonów kobiet, 1 867 zgonów mężczyzn;
35-39:1 022 zgony kobiet, 3 205 zgonów mężczyzn;
40-44:1 493 zgony kobiet, 4 577 zgonów mężczyzn;
45-49:2 229 zgonów kobiet, 6 331 zgonów mężczyzn;
50-54:3 216 zgonów kobiet, 8 184 zgony mężczyzn;
55-59:4 807 zgonów kobiet, 11 773 zgony mężczyzn;
W kolejnych przedziałach wiekowych przepaść zaczyna się zmniejszać, ale jest nadal wciąż wyraźna. W przedziale 60-64 lata, w którym 99 proc. kobiet jest już na emeryturze, a większość mężczyzn jeszcze pracuje, GUS odnotował w 2023 r: 9 518 zgonów kobiet i aż 19 612 zgonów mężczyzn. W przedziale 65-69 lat były 16 393 zgony kobiet i 30 707 zgonów mężczyzn. Widać zatem, że między 60 a 70 rokiem życia śmiertelność polskich mężczyzn jest średnio wciąż dwukrotnie wyższa niż polskich kobiet.
W przedziale 70-74 GUS odnotował 22 931 zgonów kobiet i 32 560 zgonów mężczyzn, w przedziale 75-79 – 23 777 zgonów kobiet i 26 334 zgony mężczyzn. Większość Polek wykrusza się dopiero po 80-tce. W przedziale 80-84 w statystykach GUS figuruje 29 031 zgonów kobiet i 22 952 zgony mężczyzn, w przedziale 85-99: 38 126 zgonów kobiet i 21 413 zgonów mężczyzn. Powyżej 90 lat zmarło w 2023 r. 44 478 kobiet i 15 939 mężczyzn – po prostu w tej grupie wiekowej mężczyźni są garstką niedobitków.
Wśród polskich stulatków kobiety stanowią 90 procent.
Polscy mężczyźni giną w pracy
Olbrzymia przepaść w liczbie zgonów kobiet i mężczyzn w przedziałach wiekowych powyżej 20 roku życia wynika m.in. z faktu, że mężczyźni częściej podejmują się zajęć bardziej niebezpiecznych, w tym prac i zawodów narażonych na większe ryzyko wypadku przy pracy. W pierwszych trzech kwartałach 2023 r. (kompletnych danych za cały rok jeszcze nie ma) GUS odnotował największy wskaźnik wypadków – blisko 11 na 1000 zatrudnionych – w górnictwie, a drugi (prawie 9 na 1000) w firmach wodno-kanalizacyjnych i gospodarki odpadami. Trzecie miejsce na czarnym podium zajęła opieka zdrowotna i społeczna (5,3 wypadków na tysiąc pracowników), czwarte – przetwórstwo przemysłowe, a piąte transport i gospodarka magazynowa (4,3 wypadków na 1000 zatrudnionych). Wszystkie te sekcje gospodarki – z wyjątkiem opieki zdrowotnej i społecznej – są zdominowane przez mężczyzn, natomiast w samej opiece wypadkom ulegają najczęściej pracownicy pogotowia i ratownicy medyczni, czyli – znów – przeważnie mężczyźni. Co istotne, do wypadków przy pracy ze skutkiem śmiertelnym dochodzi niemal wyłącznie w branżach i specjalnościach „męskich”.
W chwili wejścia Polski do Unii Polska miała iście trzecioświatowy poziom bezpieczeństwa w pracy: wskaźniki wypadków śmiertelnych i ciężkich były kilka razy wyższe od średniej we wspólnocie. Od tego czasu skokowo się jednak poprawiły, zwłaszcza w przypadku mężczyzn – bo w przypadku kobiet od kilku lat się pogarszają; wynika to z faktu, że Polki coraz częściej pracują w ryzykownych zawodach zdominowanych dotąd przez mężczyzn – zwłaszcza w przemyśle i transporcie.
Z kompleksowego zestawienia Eurostatu zrobionego tuż przed pandemią (za cały rok 2019) wynika, że mieliśmy jeden z najniższych w Europie wskaźników śmiertelnych wypadków na 100 tys. zatrudnionych: zajęliśmy 6. miejsce w rankingu najbezpieczniejszych krajów (po Holandii, Szwecji, Wielkiej Brytanii, Niemczech i Grecji, a przed Finlandią, Danią, Norwegią i Szwajcarią). W monitorowanych krajach wskaźnik śmiertelnych wypadków kobiet wynosił w 2019 r. od 0,1 do 0,7 na 100 000 zatrudnionych, przy średniej unijnej 0,2. W tym samym czasie wskaźnik u mężczyzn kształtował się w przedziale od 0,9 do 6,7, przy średniej dla UE-27 na poziomie 3,1.
U polskich mężczyzn wskaźnik ten wynosił 1,9, a wśród polskich kobiet – 0,1, a więc 19 razy mniej. Prawdopodobieństwo, że polski mężczyzna zginie w wypadku podczas pracy, było aż dziewiętnaście większe od zgonu w pracy polskiej kobiety. Najnowsze dane GUS dowodzą, że nic się tutaj specjalnie nie zmieniło. W 2022 r. wypadkom śmiertelnym najczęściej ulegały osoby w wieku 30-39 lat – ok. 95 proc. z nich to mężczyźni.
Polscy mężczyźni giną (i zabijają) na drogach
Dane Biura Ruchu Drogowego Komendy Głównej Policji świadczą o tym, że mężczyźni powodują prawie trzy czwarte wszystkich wypadków na polskich drogach (kobiety ok. 23 proc.), w tym przytłaczającą większość tragicznych. W 2022 r. panie były sprawczyniami 11 proc. wypadków śmiertelnych.
- w 4 511 wypadkach spowodowanych przez kobiety zginęło 181 osób, a rannych zostało 5 395.
- W 14 111 wypadkach spowodowanych przez mężczyzn zginęły 1433 osoby, a 16 615 zostało rannych.
- jako piesze kobiety spowodowały 349 wypadków, w których zginęło 35 osób, a 322 zostało rannych
- jako piesi mężczyźni spowodowali 716 wypadków, w których zginęło 166 osób, a 563 zostało rannych
Większość ofiar mężczyzn na drogach stanowią oni sami lub inni mężczyźni.
Polscy mężczyźni giną od depresji
Od dekad w gronie osób odbierających sobie życie w Polsce mężczyźni stanowią ok. 80 proc. To od 3 do ponad 5 tys. osób rocznie (w przypadku kobiet od 700 do 1000). Wedle danych policji, w ostatnich latach liczba samobójstw wśród mężczyzn utrzymuje się w przedziale 4,2–4,5 tys. (przy 700–850 wśród kobiet). Wiktymolodzy uważają, że mogą to być liczby niedoszacowane, przede wszystkim z uwagi na ukrywanie przez bliskich okoliczności zgonu.
Najcięższe kryzysy psychiczne dopadają osoby około 40. oraz około 60. roku życia. W wychodzeniu z nich mężczyznom nie pomaga kodowane od młodych lat i wciąż utrwalane w społeczeństwie przekonanie, że „facet nie powinien okazywać słabości, ani tym bardziej użalać się nad sobą” oraz że „prawdziwy mężczyzna musi sam sobie radzić ze swoimi problemami”. Jest ono skrajnie niebezpieczne – i szkodliwe.
Z tego powodu mocno niedoszacowane mogą być zwłaszcza przypadki wystąpienia depresji wśród mężczyzn – a więc również nieleczenia tej choroby. Podobnie jest z innymi problemami o podłożu psychicznym – polscy mężczyźni generalnie nie leczą się, nie sięgają po porady specjalistów. Jednocześnie – o wiele rzadziej niż kobiety mogą się komuś zwierzyć i liczyć na konstruktywną poradę; nie ma ich zatem kto zmotywować do szukania pomocy.
Wedle raportu NFZ, „w 2018 r. świadczenia z rozpoznaniem depresji udzielono 631,6 tys. osób (…) W populacji pacjentów dominowały kobiety (73 proc.)”. Eksperci przypuszczają, że prawdziwa liczba mężczyzn zmagających się z depresją i wymagających pomocy może być podobna lub nawet większa od liczby kobiet – rzędu 450 tys. – 500 tys. (a nie 170 tys., jak wynika z oficjalnych danych). Z powodów kulturowych pozostaje ona jednak liczbą ciemną.
Telefony zaufania dla osób w kryzysie psychicznym
Osoby znajdujące się w kryzysie psychicznym mogą uzyskać bezpłatną poradę psychologiczną pod numerem telefonu 116 123 (telefon zaufania dla osób dorosłych w kryzysie emocjonalnym uruchomiony przez Instytut Psychologii Zdrowia Polskiego Towarzystwa Psychologicznego we współpracy z Urzędem Komunikacji Elektronicznej oraz Netia S.A.) lub 116 111 (Telefon Zaufania dla Dzieci i Młodzieży).
800 70 2222 – Linia wsparcia dla osób w stanie kryzysu psychicznego – jest linią całodobową i bezpłatną dla osób dzwoniących. Pod telefonem, mailem i czatem dyżurują psycholodzy Fundacji ITAKA udzielający porad i kierujący dzwoniące osoby do odpowiedniej placówki pomocowej w ich regionie
Źródło: forsal.pl