W Puławach powstaje ostatni blok węglowy w Polsce. Inwestycja realizowana dla Grupy Azoty kosztuje już prawie tyle samo, co budowa „dwóch wież” w Ostrołęce. Rozpoczęto ją w momencie, gdy rząd Zjednoczonej Prawicy deklarował, że odchodzi od węglowych inwestycji. Budowy nie skończono do dziś.
Inwestycja w Ostrołęce nazywana jest dziś „węglową porażką PiS”. Budowa, która pochłonęła już blisko 1,35 mld zł, jak wynika z raportu NIK, do dziś nie została dokończona. Obecnie śledztwo w tej sprawie prowadzi CBA.
Za czasów rządu PiS rozpoczęto podobną inwestycję w Puławach, o której dziś niewiele osób pamięta. Mimo że ma ona mniejszą skalę, to jednak ze względu na poniesione ogromne koszty można ją nazwać już „drugą Ostrołęką”.
Dwa lata poślizgu i ciągle powtarzające się awarie
Podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy w 2017 r. ówczesny minister energii Krzysztof Tchórzewski deklarował, że budowa Elektrowni Ostrołęka będzie ostatnią inwestycją węglową w polskie moce wytwórcze. Co ciekawe w tym samym czasie w Puławach rozpoczynano prace projektowe przy budowie węglowego bloku dla Grupy Azoty.
Budowa ostatecznie ruszyła w 2019 r. Pierwotnie blok węglowy miał być gotowy w 2022 r. Jednak z powodu powtarzających się awarii prace uległy wydłużeniu. W efekcie wynagrodzenie dla generalnego wykonawcy, którym jest konsorcjum w składzie: Polimex-Mostostal, Polimex Energetyka oraz SBB Energy, które wcześniej wynosiło 890 mln zł, wzrosło już do co najmniej 1,2 mld zł netto. Dodajmy, że wszystkie próby uruchomienia bloku w Puławach zakończyły się fiaskiem.
– Ta inwestycja miałaby uzasadnienie tylko wówczas, gdyby wszystkie linie technologiczne pracowały pełną parą. Obecnie nasz zakład nie wykorzystuje pełnych mocy produkcyjnych. Wyłączona jest m.in. kluczowa instalacja kaprolaktamu. To przedsięwzięcie przestaje mieć teraz sens – słyszymy od jednego z pracowników puławskich zakładów.
Ta budowa to „Ostrołęka bis”
Marta Wcisło, posłanka Koalicji Obywatelskiej, nie kryje oburzenia. Zaznacza, że zgodnie z przyjętym harmonogramem blok węglowy w Puławach miał być dawno ukończony.
Słychać już zapowiedzi, że oddanie bloku zakończy się pod koniec 2024 r. Jednocześnie generalny wykonawca upomina się o kolejne kwoty. Mamy więc nie tylko ogromne opóźnienie, ale także inwestycję, która pochłonęła już ogromne pieniądze. Mówi się, że ostatecznie będzie to kosztować 1,5 mld zł. Uważam, że ta budowa to „Ostrołęka bis” – mówi w rozmowie z money.pl.
Zapowiada także, że złoży w tej sprawie interpelację poselską i będzie chciała rozmawiać z przedstawicielami rządu na ten temat. – Trzeba się zastanowić, co dalej należy z tym robić. Chodzi przecież o ogromne pieniądze – mówi.
O rezygnacji z poprzedniego projektu zadecydowała polityka
Posłanka Koalicji Obywatelskiej przypomina także o innej ważnej kwestii. Okazuje się, że pierwotnie, w 2014 r., planowano w Puławach budowę bloku gazowego, który miał być przystosowany także do źródeł OZE.
– Po zmianie władzy w 2015 r. wywrócono ten pomysł do góry nogami. Zrezygnowano z budowy gazowego bloku, który miał także zapewnić ogrzewanie miastu Puławy. Głównie z powodów politycznych, bo ten projekt powstał za rządów Koalicji Obywatelskiej – mówi.
„To dodatkowa kula u nogi dla Grupy Azoty”
Zapytaliśmy ekspertów, jakie obecna sytuacja będzie mieć konsekwencje.
Decyzja o budowie bloku węglowego o mocy 100 MWh w Puławach z obecnej perspektywy, związanej przede wszystkim z polityką klimatyczną, jest kompletnie nieracjonalna. Już w momencie jej podejmowania miało to wątpliwe podstawy – komentuje Robert Tomaszewski, szef działu energetycznego w Polityce Insight.
Wyjaśnia, że skala tego projektu, jeżeli chodzi o moc, jest dziesięciokrotnie mniejsza niż inwestycja w Ostrołęce. Jednak wydatki inwestycyjne są porównywalne albo nawet większe.
– Podobnie jak w przypadku Ostrołęki, decyzja ws. budowy bloku w Puławach miała podłoże polityczne. Dodatkową korzyścią w tym wypadku miało być zapewnienie zbytu dla węgla dostarczanego do Grupy Azoty z kopalni Bogdanka. Natomiast w perspektywie standardów emisyjnych, jakie ta elektrownia będzie musiała spełniać i obciążeń związanych z zakupem praw do emisji CO2, można uznać to za dodatkową kulę u nogi dla Grupy Azoty – podkreśla. Dodaje, że będzie to kolejny problem na liście obecnych kłopotów przedsiębiorstwa.
„Nieodpowiedzialni politycy”
Janusz Steinhoff, były wicepremier i minister gospodarki nie ma w tej kwestii żadnych wątpliwości. – Nikt odpowiedzialny nie planuje dzisiaj budowy nowych bloków energetycznych opartych na węglu. Mogą to proponować tylko nieodpowiedzialni politycy albo populiści – podkreśla.
Przypomina także, że już za czasów rządów Platformy Obywatelskiej w latach 2008-2015 odchodzono od budowy bloków węglowych.
Zwracano uwagę, że prognozy dotyczące wzrostu cen emisji CO2 rujnują finansowo węglowe projekty. Z tym większym zdziwieniem przyjąłem decyzję rządu Zjednoczonej Prawicy, gdy podjęto się budowy bloku węglowego w Ostrołęce – mówi.
Ekspert przypomina, że do inwestycji w Ostrołęce przymierzano się znacznie wcześniej. Jednak uznano wtedy, że w związku ze wzrostem cen uprawnień do emisji CO2 nowe bloki węglowe są nieopłacalne. Jego zdaniem budowa nowych bloków węglowych jest więc nie tylko nieuzasadniona ekonomicznie, ale stoi w sprzeczności z polityką klimatyczną i energetyczną UE.
– Polskę w tej kwestii wiąże dokument, którym jest „Polityka Energetyczna Państwa do roku 2040”. Nie przewidziano w nim wzrostu mocy węglowych, tylko ich znaczną redukcję. Zaplanowano także wzrost mocy gazowych, rozwój energetyki jądrowej i dalszy rozwój odnawialnych źródeł energii. Pierwszą kwestią, którą teraz musi zrobić rząd Donalda Tuska, jest aktualizacja tej polityki – podkreśla.
Opóźnienie z powodu COVID-19 i wojny w Ukrainie
Zapytaliśmy Grupę Azoty, jaka jest przyczyna opóźnienia inwestycji w Puławach. Chcieliśmy się także dowiedzieć, na jakiej podstawie generalny wykonawca występuje o dodatkowe płatności.
Monika Darnobyt, rzeczniczka prasowa Grupy Azoty poinformowała, że „w związku z pandemią, a następnie agresją Rosji na Ukrainę, Polimex Mostostal występował o podwyższenie wynagrodzenia o kwotę 227 mln zł oraz wydłużenie terminu realizacji projektu o 223 dni”.
Wyjaśniła też, że pierwszy wniosek w tej sprawie wpłynął w listopadzie 2021 r. „W wyniku przeprowadzonych mediacji w połowie 2023 r. został podpisany aneks, zgodnie z którym termin zakończenia inwestycji uległ przesunięciu o 223 dni, tj. 3 czerwca 2023 r., a wynagrodzenie przysługujące wykonawcy zostało zwiększone nie o 227 mln zł, jak wnioskował generalny wykonawca, a o 35 mln zł, do kwoty blisko 1,2 mld zł” – napisała rzeczniczka.
Dodała także, że „awaria turbiny parowej oraz problemy techniczne podczas rozruchu spowodowały kolejne przesunięcie terminu oddania instalacji”. W związku z tym w grudniu 2023 r. wykonawca poinformował o kolejnym przedłużeniu inwestycji. „Zgodnie z harmonogramem przekazanym w styczniu bieżącego roku przez Polimex Mostostal, generalny wykonawca zakończy inwestycję w październiku 2024 r” – wyjaśniła Monika Darnobyt.
Firma Polimex Mostostal, do której także wysłaliśmy pytania, nie udzieliła nam odpowiedzi.
Przypomnijmy, że straty kontrolowanej przez Skarb Państwa Grupy Azoty liczone są obecnie w setkach milionów złotych. Tylko w trzecim kwartale 2023 r. koncern zaliczył ponad 740 mln zł straty netto. Z kolei dług spółki zbliża się do 10 mld zł.
Źródło: money.pl