– Potencjalny agresor, który szykuje operację zaczepną, musi mieć świadomość, że jej koszty będą przewyższały zyski – mówi w rozmowie z WNP PL prof. Marek Wrzosek z Akademii Sztuki Wojennej.
- Prof. dr hab. Marek Wrzosek, wykładowca wydziału wojskowego Akademii Sztuki Wojennej, wyjaśnia zasady tworzenia skutecznego systemu odstraszania potencjalnego agresora. Tłumaczy, co to takiego „długa ręka” i jak powinno być na możliwość ataku przygotowane całe społeczeństwo.
- Ukraina wszechstronnie dba o swoich żołnierzy na polu bitwy – to przykład zmiany w podejściu do działań wojskowych.
- – Obronne przygotowanie społeczeństwa to element, który decyduje, czy też determinuje, ocenę potencjalnego agresora o ataku – uważa prof. Wrzosek.
Co o sztuce wojennej mówi nam wojna tocząca się za naszą wschodnią granicą?
– Ta wojna pokazuje, w jaki sposób zmieniają się działania militarne, a będą się zmieniały co najmniej tak długo, jak długo będzie trwała wojna na Ukrainie. Sztukę wojenną zmieniają ludzie, co widać w koncepcjach prowadzonych przez obie strony działań, zarówno rosyjską, jak i ukraińską. Kolejnym elementem jest fakt, że sztukę wojenną zmienia technologia.
To z kolei widać chociażby w sposobie wykorzystania czołgów, ale również środków bezzałogowych – systemów rozpoznania i tego, co potocznie nazywa się rozminowywaniem pola walki, czyli odkrywaniem zapór minowych przeciwnika.
Następny element to fakt, że sztuka wojenna zmienia ludzką mentalność. Uwidacznia się to w sposobie zachowania, który zmienił się w czasie tej wojny.
Dla zachodnich społeczeństw konflikt zbrojny do czasu wojny w Ukrainie rozgrywał się zawsze „gdzieś daleko” – w bezpiecznej odległości od granic. Nagle okazało się, że skutki wojny – bez względu na to, w którym zakątku świata się ona toczy – wcześniej czy później dotykają społeczeństwo, któremu do tej pory wydawało się, że jest poza zasięgiem jej oddziaływania.
Wojna trwa i bardzo wiele rozwiązań, chociażby z zakresu organizacji kontrofensywy ukraińskiej, jest odmiennych od tego, co przewidywały dotychczasowe koncepcje. Pojawiają się również komentarze odnośnie nowych sposobów wykorzystania środków walki w czasie wojny.
Sztukę wojenną zmieniają ludzie, ale kogo konkretnie ma pan na myśli?
– To nie kwestia osobowości konkretnego dowódcy, ale sposobu, w jaki ludzie postrzegają wojnę i w jaki sposób żołnierze na tej wojnie są „zaopiekowani”, a więc objęci logistycznym i medycznym zabezpieczeniem. Ukraina bardzo mocno współpracowała od kilku lat z państwami NATO. W związku z tym na przykład procedury ewakuacji medycznej są diametralnie odmienne od rozwiązań stosowanych w armii rosyjskiej.
Ukraińska armia dba o swoich żołnierzy, Rosjanie – wręcz przeciwnie
To przede wszystkim wszechstronne dbanie o żołnierza, który podejmuje różne działania i decyzje na polu walki. Diametralnie odmienne są rozwiązania armii rosyjskiej, gdzie żołnierz jest traktowany jako element systemu wojny, jak część wojennej maszyny, który w każdej chwili można zastąpić. To przekłada się na zaangażowanie w walkę. Ukraińcy walczą do ostatniego naboju, podczas gdy żołnierze rosyjscy bardzo często przechodzą na stronę ukraińską, poddając swoje pozycje.
Co z tych zmian wynika dla polskiego wojska?
– To bardzo szerokie pytanie, więc skupię się na jednym elemencie, który jest od dłuższego czasu traktowany priorytetowo. Chodzi o zdolność państwa do militarnego odstraszania. Potencjalny agresor, który szykuje operację zaczepną, musi mieć świadomość, że jej koszty będą przewyższały zyski.
Wojska Obrony Terytorialnej nie są takim złym pomysłem, jak twierdzą krytycy. To także element systemu odstraszania
Budowanie tego systemu odstraszania w postaci chociażby Wojsk Obrony Terytorialnej jest bardzo ważne. Można o WOT różne rzeczy mówić, niektórzy używają nawet takiego określenia, że to wojska drugiej kategorii przeznaczone do działań nieoperacyjnych, co jest oczywiście błędem.
Technicznie to jednak obojętne, czy w terenie działa drużyna Wojsk Obrony Terytorialnej czy zwarty pododdział, bo potencjalny przeciwnik musi tę jednostkę zlokalizować, okrążyć, zmusić do poddania, a to oznacza, że wykorzysta siły operacyjne, które mógłby przeznaczyć do działań na innym kierunku. W ten sposób utraci swój potencjał bojowy przeznaczony do realizacji zadań operacyjnych.
Drugim element w systemie odstraszania jest zdolność do wykonania uderzenia głęboko na zaplecze agresora. Wojna na Ukrainie pokazuje wyraźnie, że gdyby nie ograniczenia, jakie nałożyły państwa zachodnie na sposób wykorzystania środków dalekiego rażenia, czyli ograniczenie ich użycia tylko i wyłącznie do obszaru Ukrainy, to być może ta wojna skończyłaby się znacznie wcześniej.
Rakiety o większym zasięgu – groźna odpowiedź na każdą agresję
Dzisiejsze rozwiązania, które stosują Ukraińcy, sprawiają, że swoimi środkami rażenia, często „domowej roboty” bądź w postaci kilku egzemplarzy testowych, są w stanie oddziaływać daleko poza linię frontu, a nawet zagrozić obiektom infrastruktury administracyjnej w Moskwie. To kolejny element pokazujący, że system odstraszania w postaci posiadania tzw. długiej ręki, zdolnej do oddziaływania na całą głębokość obszaru przeciwnika, jest bardzo przydatny.
Kolejnym elementem nie do przecenienia w systemie odstraszania jest obronne przygotowanie społeczeństwa. Podejmowane teraz działania pokazują, że nie tylko młodzi ludzie bardzo chętnie idą do wojska i w ogóle do służb mundurowych. Często po to, żeby uzyskać podstawowe przeszkolenie: co zrobić w przypadku, kiedy zaistnieje sytuacja kryzysowa? Dla wielu jest to wybór nowej życiowej drogi.
Przygotowanie społeczeństwa determinuje ocenę potencjalnego agresora: skoro będzie miał przekonanie o tym, że społeczeństwo zaatakowanego kraju wie, jak się zachować, jak psychologicznie się do tego przygotować, jak przeciwdziałać dezinformacji i propagandzie, to uwzględni też, że nie będzie podatne na wrogie działania tak jak oczekiwałby tego przeciwnik. Cały system odstraszania sprzyja więc temu, żeby zniwelować element zaskoczenia i przewagi agresora.
Źródło: wnp.pl