Sąd Najwyższy wydaje zaskakujący wyrok frankowy. Taki może być jego wpływ

Niezależny dziennik polityczny

Prawnicy broniący banków twierdzą, że najnowszy wyrok Sądu Najwyższego może zmniejszyć nadmierny ich zdaniem automatyzm w wydawaniu wyroków unieważniających umowy frankowe, bo — jak twierdzą — sądy często nie pochylają się nad specyfiką niektórych zapisów. Frankowi prawnicy przekonują, że SN nie badał ewentualnych naruszeń praw konsumenta, a tylko merytoryczne rozstrzygnięcie sądu drugiej instancji oddalające apelację pozwanego przez bank klienta.

  • Zdaniem bankowych prawników Sąd Najwyższy potwierdził, że okoliczność wystąpienia w umowie kredytu klauzul abuzywnych nie czyni automatycznie całej umowy nieważną
  • Frankowi pełnomocnicy podkreślają, że żaden fragment uzasadnienia wyroku nie sugeruje, aby SN uznał, że umowy kredytów powiązanych z walutami obcymi nie są wadliwe albo nie zawierają niedozwolonych postanowień umownych
  • Mówią nawet, że ocena sprawy, którą zajmował się SN, bez wzięcia pod uwagę ewolucji orzecznictwa z ostatnich lat „ociera się o zaklinanie rzeczywistości”. Ich zdaniem sądy nie wydają automatycznie wyroków, więc decyzja SN niewiele zmienia

Kilka dni temu głośno zrobiło się o wyroku Sądu Najwyższego (sygnatura akt II NSNc 89/23), który stwierdził m.in., że okoliczność wystąpienia w umowie klauzul abuzywnych nie czyni automatycznie nieważną całej umowy kredytu frankowego. Ochrona konsumenta nie ma charakteru nieograniczonego, a sam fakt, że stronie przysługuje status konsumenta, nie oznacza, że w jej sprawie nie może zapaść niekorzystne dla niej rozstrzygnięcie. Konsument w dalszym ciągu pozostaje stroną stosunku prawnego i nie jest zwolniony z obowiązku przestrzegania prawa. Dodano, że wydając rozstrzygnięcie, w której jedną ze stron jest konsument, sąd nie może równocześnie pomijać interesu drugiej strony. Więcej o samym wyroku piszemy tutaj.

Frankowiczka przestała spłacać kredyt

Nie jest to typowy przypadek, w którym to frankowicz pozywa bank. Orzeczenie SN zapadło po rozpoznaniu skargi nadzwyczajnej Prokuratora Generalnego na wyrok Sądu Apelacyjnego w Krakowie z grudnia 2019 r. Sprawa dotyczyła kredytu mieszkaniowego udzielonego kobiecie w wysokości blisko 193 tys. franków szwajcarskich. Klientka przestała spłacać kredyt już w 2015 r. i bank wypowiedział jej umowę. W październiku 2018 r. Sąd Okręgowy w Krakowie uwzględnił powództwo banku w całości. Kancelaria frankowiczki wniosła apelację do Sądu Apelacyjnego w Krakowie (sygnatura I ACa 100/19).

Krakowski Sąd Apelacyjny oddalił w 2019 r. apelację kobiety od niekorzystnego dla niej wyroku sądu I instancji. „W sytuacji, gdy pozwana sama złożyła dyspozycję wypłaty kredytu w złotych, przyjęła samodzielnie na siebie ryzyko kursowe związane z przewalutowaniem” — uznał ten sąd. Zwrócił uwagę, że część zapisów w umowie wprawdzie była nieważna, ale nie mogła mieć wpływu na ustalenie sytuacji pozwanej. Przyczyną wypowiedzenia umowy było bowiem zaprzestanie wpłacania przez nią rat.

Sąd Apelacyjny stwierdził, że przyczyną wypowiedzenia umowy kredytu było zaprzestanie spłat, a klient nie wykazał, że wiązało się to z istnieniem niedozwolonych klauzul w umowie. Przedmiotem sporu pomiędzy bankiem a kredytobiorcą było więc roszczenie o zapłatę kwoty udzielonego i niespłaconego kredytu po wypowiedzeniu tej umowy. Spór de facto nie dotyczył zatem zapisów przeliczeniowych kredyt po kursie franka, a kredytobiorca nie żądał unieważnienia umowy kredytowej.

Prokurator Generalny wniósł skargę nadzwyczajną w grudniu 2021 r., wnioskując o uchylenie orzeczenia i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu. Argumentował, że umowa kredytu, z której bank wyprowadził żądanie zapłaty, była co najmniej częściowo nieważna i zawierała klauzule niedozwolone, dotyczące przeliczenia kwoty kredytu według kursu franka, co powodowało także błąd w wyliczeniu rzekomego roszczenia.

— Sektor finansowy widzi w tym wyroku pierwszy krok do zmiany linii orzeczniczej w sprawach kredytów, z kolei „frankowicze” obawiają się o los toczących się postępowań i o możliwą przegraną w procesach sądowych. Pełnomocnicy banków już dniu opublikowania informacji o wyroku SN tryumfowali cytując — wybrane i wyrwane z kontekstu — fragmenty uzasadnienia tego wyroku. Podobnie postępowali frankowicze, komentując ten wyrok jako sądową katastrofę, która poważnie wpłynie na ich sytuację – relacjonuje nastroje Radosław Górski, radca prawny, który w sporach sądowych reprezentuje kredytobiorców.

— Obie zwaśnione „strony” w swoich interpretacjach wyroku SN całkowicie się mylą. Wyrok SN nie jest ani nową nadzieją dla banków, ani podstawą do ogłaszania, że w ten oto sposób imperium banków kontraktuje. Oznacza jedynie, że w tej konkretnej sprawie nie występują szczególne przesłanki, które pozwalają na uwzględnienie skargi nadzwyczajnej – dodaje Górski.

Zdaniem pełnomocników sądy powinny wziąć pod uwagę klauzule niedozwolone

Jednak najpierw oddajmy głos prawnikom Kancelarii Skiba Rożek, którzy reprezentowali frankowiczkę. We wpisie na swojej stronie napisali, że SN ograniczył się do samej oceny wpływu klauzul niedozwolonych na zasadność roszczenia banku, przyjmując, że abuzywność waloryzacji nie zawsze musi prowadzić do nieważności całej umowy kredytu. „Z tą tezą można byłoby się w innych okolicznościach zgodzić, o ile SN zastanowiłby się, czy w związku ze stwierdzoną abuzywnością klauzul waloryzacyjnych, roszczenie banku sformułowane na ich podstawie, może przyjmować taką a nie inną wysokość, a przez to, czy rozstrzygnięcie sądów I i II instancji w tej sprawie jest prawidłowe” — napisali adwokaci Beata Skiba i Kacper Rożek.

Stwierdzili, że bank nie mógł się domagać pieniędzy we frankach i nie w takiej wysokości, skoro zapisy waloryzacyjne kredyt kursem franka zostały przez sąd II instancji uznane za abuzywne. „Sądy powinny były obliczyć nadpłatę poniesioną przez kredytobiorcę z wyłączeniem klauzul abuzywnych i ewentualnie zaliczyć ją na poczet spłaty kredytu i w ten sposób pomniejszyć istniejące (o ile rzeczywiście jeszcze istniało) zobowiązanie kredytobiorcy względem banku. Sąd bierze przecież abuzywność klauzul w stosunku do konsumenta pod uwagę z urzędu” — napisali.

„Niestety SN w ogóle nie pochylił się nad tą kwestią, skupiając się tylko na nieważności umowy kredytu. Poza tym, SN w ogóle nie rozważył innych – od skutków stwierdzenia abuzywności klauzul waloryzacyjnych – podstaw bezwzględnej nieważności czynności prawnej, np. sprzeczności z zasadą swobody umów, natury kontraktu, czy zasadami współżycia społecznego” — dodali.

Pełnomocnicy frankowiczki napisali, że rozważają wniesienie skargi do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka. „Tym bardziej, że w stosunku do naszego klienta zostało wszczęte postępowanie egzekucyjne. Jego pokrzywdzenie naszego na tle innych spraw frankowych, w których stroną atakującą są kredytobiorcy frankowi, jest ewidentne i rażące” — napisali.

Jakie znaczenie ma wyrok Sądu Najwyższego?

— Najistotniejszym elementem tego wyroku jest potwierdzenie przez SN, że okoliczność wystąpienia w umowie kredytu klauzul abuzywnych nie czyni automatycznie nieważną całej umowy. Wyrok ten dotyczył wprawdzie konkretnego stanu faktycznego, czyli sprawy z powództwa banku w związku z wypowiedzeniem umowy kredytu z uwagi na zaprzestanie płatności rat przez kredytobiorcę. Jednak dokonana przez SN wykładnia art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13 oraz art. 3851 § 1 k.c. ma charakter uniwersalny. Dotyczy również innych spraw związanych z tzw. kredytami frankowymi – uważa Andrzej Pałys, partner Kochański & Partners, która reprezentuje banki w sporach z frankowiczami. Ocenia, że stanowiska przedstawionego przez SN nie należy wiązać jedynie ze sprawami w których kredytobiorca zaprzestaje spłaty rat.

Jego zdaniem SN wskazał, że sąd badający daną sprawę jest zobowiązany do zweryfikowania, czy w związku z wyeliminowaniem postanowień abuzywnych z treści umowy możliwe jest dalsze jej wykonywanie. — Inaczej mówiąc: sąd w każdej sprawie powinien podejść do indywidualnej oceny wpływu postanowienia abuzywnego na dalsze trwanie umowy kredytu i możliwość związania stron w pozostałym zakresie. Te twierdzenia, choć pozornie wydają się oczywiste, to wcale takie nie są, gdyż w sądach mamy do czynienia z nadmiernym automatyzmem w wydawaniu wyroków, gdzie często sądy nie pochylają się nad specyfiką niektórych umów – przekonuje Andrzej Pałys.

Co w praktyce może oznaczać stwierdzenie, że „abuzywność waloryzacji nie zawsze musi prowadzić do nieważności całej umowy kredytu”? — Tezy przedstawione przez SN były już wielokrotnie sygnalizowane w orzecznictwie i stanowią one odejście od forsowanej obecnie, w szczególności przez kancelarie i parakancelarie reprezentujące kredytobiorców wykładni art. 6 ust. 1 Dyrektywy 93/13, polegającej na „unieważnieniu umowy na życzenie”. Sąd Najwyższy w omawianym orzeczeniu przypomniał, że „Wydając rozstrzygnięcie, w której jedną ze stron jest konsument, sąd nie może równocześnie pomijać interesu drugiej strony”. Niektóre składy sędziowskie często już same przyznają, że do czynienia mamy z „Wyrokami Wielkich Liczb” i sądy coraz częściej starają się rozpatrywać sprawy „hurtowo”, interpretując przepisy postępowania cywilnego w sposób „życzliwy” dla konsumentów. Rzetelny proces odbywa się jednak w indywidualnej sprawie, w ramach określonego stanu faktycznego — mówi mecenas Pałys. Dodaje, że w tym zakresie stanowisko przedstawione przez SN jest wskazaniem bardzo istotnego kierunku, przypomnieniem roli i wagi indywidualnego rozpatrzenia każdej sprawy przez sąd.

Sceptycznie co do potencjalnego wpływu omawianego wyroku SN na orzecznictwo wypowiada się radca prawny Wojciech Bochenek, który reprezentuje frankowiczów. — Nie będzie on miał przełożenia i wpływu na wyroki sądów powszechnych w sprawach frankowych. Proszę zwrócić uwagę, że wyrok w pierwotnej sprawie w sądzie apelacyjnym zapadł w 2019 r. Wtedy sądy oswajały się z orzeczeniem TSUE w sprawie państwa Dziubaków i kształtowały kierunek przyszłego orzecznictwa. Głównie w przedmiocie spraw kredytów indeksowanych, a z czasem umów denominowanych do franka szwajcarskiego. Oceniając dziś wyrok SN bez patrzenia przez pryzmat ostatnich lat oraz tego, ile zagadnień wykrystalizowało się w sprawach frankowych, jest niedorzeczne i ociera się o zaklinanie rzeczywistości – mówi stanowczo Wojciech Bochenek.

Dodaje, że sam SN kilkukrotnie stanowczo wypowiadał się o upadku umowy kredytu frankowego w sytuacji, kiedy po usunięciu klauzuli przeliczeniowej nie może być ona dalej wykonywana. Przypomina, że kierunek ten został także potwierdzony w uchwale z maja 2021 r., gdzie został rozstrzygnięty sposób rozliczenia nieważnej umowy kredytowej między stronami.

— Wspomniany przez SN brak automatyzmu stwierdzenia nieważności umowy kredytowej wskazuje jedynie, że ocena skutku stwierdzenia abuzywności klauzuli przeliczeniowej należy do sądu rozstrzygającego sprawę. W tym zakresie nie ma automatyzmu, gdyż sąd rozstrzygając sprawę musi w oparciu o przepisy prawa krajowego, wykładnię orzecznictwa TSUE i treść Dyrektywy 93/13 ocenić, czy umowa może trwać dalej z pominięciem nieuczciwych zapisów umownych, czy upada w całości – mówi prawnik z kancelarii Bochenek i Wspólnicy. Ten ostatni rodzaj rozstrzygnięcia zdominował orzecznictwo w sprawach frankowych.

Czego Sąd Najwyższy nie stwierdził

Zdaniem Radosława Górskiego skarga nadzwyczajna jest – jak sama nazwa wskazuje — nadzwyczajnym środkiem zaskarżenia. Może być wniesiona tylko w szczególnych przypadkach. — Na przykład wtedy, gdy orzeczenie w sposób rażący narusza prawo przez błędną jego wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie i gdy równocześnie jest to konieczne dla zapewnienia zgodności z zasadą demokratycznego państwa prawnego, urzeczywistniającego zasady sprawiedliwości społecznej. Nie każdy prawomocny wyrok sądu powszechnego, który obiektywnie jest sprzeczny z aktualną linią orzeczniczą, równocześnie narusza prawo w sposób rażący. Z uzasadnienia wyroku SN wynika więc, że sąd w tym składzie po prostu uznał, że te szczególne przesłanki w niniejszej sprawie nie występują – wskazuje Radosław Górski.

Odnosi się także do tego, czego SN nie powiedział, a to jego zdaniem istotna rzecz. — Żaden fragment uzasadnienia wyroku nie wskazuje na to, że SN uznaje na przykład, że umowy kredytów powiązanych z walutami obcymi nie są wadliwe albo nie zawierają niedozwolonych postanowień umownych. W uzasadnieniu wyroku podkreślił natomiast, że autor skargi nadzwyczajnej nie wykazał występowania w tej sprawie rażącego naruszenia prawa materialnego. Istotnym jest również, że SN w komunikacie dotyczącym tego wyroku wskazał, że odmiennie od dotychczas rozpoznawanych skarg nadzwyczajnych, dotyczących umów kredytu frankowego, SN nie badał ewentualnych naruszeń praw konsumenta, a tylko merytoryczne rozstrzygnięcie sądu drugiej instancji oddalające apelację pozwanej – wskazuje mecenas Górski.

Dodaje, że wyrok SN w tej sprawie nie ma rangi uchwały Sądu Najwyższego (do tego potrzebne jest orzeczenie co najmniej siedmiu sędziów lub całej izby) ani też w żaden sposób nie może wpływać na wyroki TSUE w sprawach frankowych, które w zakresie wykładni prawa UE są przecież wiążące dla wszystkich sądów w Polsce.

Zapytaliśmy prawników, jak do tego orzeczenia SN ma się kwestia bezwzględnej nieważności umowy. Stwierdził bowiem, że skutkiem zastosowania art. 3851 § 1 k.c. (dotyczy niedozwolonych postanowień umownych) nie jest, a na pewno nie musi być w każdym przypadku, bezwzględna nieważność czynności prawnej na podstawie art. 58 § 1 k.c. Bezwzględna nieważność byłaby dla banków dużym problemem, bo jeszcze bardziej ułatwiłaby kredytobiorcom uzyskiwanie korzystnych dla nich wyroków.

— W przedmiotowym wyroku SN tylko w niewielkim zakresie odnosił się do kwestii bezwzględnej nieważności umowy kredytu. Również przytoczone stanowisko było już wielokrotnie sygnalizowane przez SN. Istotne jest jednak, że żaden z sądów, w tym SN, rozpoznających przedmiotową sprawę nie dopatrzył się bezwzględnej nieważności umowy kredytu – mówi radca prawny Piotr Szymański, starszy prawnik z kancelarii Kochański & Partners.

Źródło: businessinsider.com.pl

Więcej postów