Po fali grypy i COVID rośnie liczba zakażeń paciorkowcami. Do tego brakuje antybiotyków stosowanych w leczeniu tego typu infekcji. – Musimy stosować leczenie zastępcze, a to może być jedna z przyczyn, dlaczego dochodzi do ciężkiego przebiegu tych zakażeń – mówi dr Lidia Stopyra, specjalistka chorób zakaźnych.
1. Dr Durajski: Gabinety są przepełnione
Lekarze alarmują, że w ostatnich tygodniach wyraźnie rośnie liczba zakażeń paciorkowcami w Polsce.
– Gabinety są przepełnione. Widzimy, że ta liczba pacjentów rośnie. Po fali grypy widzimy teraz rosnącą liczbę pacjentów z infekcjami bakteryjnymi, tym bardziej że przechorowanie grypy, czy COVID zwiększa ryzyko zakażenia paciorkowcami – to są wirusy, które w dużym uproszczeniu, otwierają nasze organizmy bakteriom – mówi dr Łukasz Durajski, pediatria, ekspert medycyny podróży.
– Mamy szybkie testy paciorkowcowe, które pozwalają potwierdzić infekcję, ale nie ma wątpliwości, że dane dotyczące liczby zachorowań są niedoszacowane, bo nie wszystkie choroby są zgłaszane – dodaje lekarz.
Z raportu Zakładu Epidemiologii Chorób Zakaźnych i Nadzoru NIZP PZH – PIB wynika, że od 1 stycznia do 15 marca odnotowano w Polsce 9557 przypadków szkarlatyny, którą wywołują paciorkowce. Dla porównania w analogicznym okresie 2022 r. było ich 1044.
Od początku roku było trzykrotnie więcej przypadków inwazyjnej choroby wywołanej przez Streptococcus pyogenes – paciorkowca typu A, który wywołuje m.in. różę i zespół wstrząsu toksycznego. W pierwszym kwartale 2023 r. potwierdzono też 749 zakażeń Streptococcus pneumoniae – pneumokokami – to ponad dwukrotnie więcej niż rok wcześniej.
– Paciorkowce to bardzo szeroka gama patogenów, najbardziej kojarzymy je z anginą, ale mogą wywoływać bardzo wiele schorzeń. Objawy przy zakażeniu paciorkowcowym mogą być bardzo różne – bóle brzucha, nudności, wymioty, wysoka gorączka, silny ból i obrzęk gardła, trudności z połykaniem, powiększone węzły chłonne. Mamy różne grupy paciorkowców – wyjaśnia dr Durajski.
– Paciorkowce z grupy A odpowiadają przede wszystkim za zapalenie ropne gardła, gorączkę reumatyczną, szkarlatynę, infekcje układu moczowego, sepsę, zapalenie wsierdzia, zapalenie ucha środkowego, liszajec, ale również kłębuszkowe zapalenie nerek. Z kolei paciorkowce z grupy B mogą wywoływać sepsę, zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych, zapalenie płuc z zaburzeniami oddychania, zakażenie układu moczowego – dodaje ekspert.
Charakterystyczną cechą paciorkowców jest duża inwazyjność, ponieważ wytwarzają hialuronidazy, które ułatwiają inwazję drobnoustrojów w głąb skóry i tkanki łącznej. Patogen może też doprowadzić do rozwoju bardzo groźnego paciorkowcowego zespołu wstrząsu toksycznego.
2. Brakuje leków gwarantujących skuteczne leczenie
Specjalistka chorób zakaźnych, pediatra i ordynator Oddziału Chorób Infekcyjnych i Pediatrii Szpitala im. Żeromskiego w Krakowie dr Lidia Stopyra podkreśla, że kluczem jest właściwe rozpoznanie choroby i szybkie podanie leków pacjentom.
– Mamy wyraźny wzrost zakażeń paciorkowcowych, które wymagają leczenia antybiotykami. Ważne jest wczesne włączenie leczenia – w przeciwnym razie może dojść do szybkiego postępu choroby i do zagrożenia życia – wyjaśnia lekarka.
Problem w tym, że od kilku miesięcy dostęp do antybiotyków z grupy penicylin jest utrudniony.
– W szpitalu mamy dostępne leki dożylne. Natomiast jest ogromny problem z dziećmi, które przychodzą do przychodni i które nie dostają właściwego antybiotyku, bo brakuje odpowiednich leków – alarmuje dr Stopyra.
– Był okres, kiedy doustne leki przeciw paciorkowcom nie były w ogóle dostępne w aptekach, w tej chwili jest lepiej, co nie znaczy, że jest dobrze. Jak rodzic przeszuka dwa województwa, to może znajdzie lek. Nie ma dokładnego zamiennika tego antybiotyku, w związku z tym stosowane są inne leki. To może być jedna z przyczyn, dlaczego dochodzi do ciężkiego przebiegu tych zakażeń – dodaje.
O identycznych problemach mówi dr Łukasz Durajski, który pracuje w POZ i w placówce telemedycznej, gdzie przyjmuje pacjentów z całej Polski.
– Te braki leków są nieprawdopodobne, ale widzę znaczne różnice w dostępie różnych leków w zależności od rejonu Polski. Często musimy leczyć pacjentów nie według podstawowej ścieżki działania, tylko dostosowując się do tego, co jest dostępne w aptekach w danym rejonie – tłumaczy lekarz.
3. Leku od marca praktycznie nie ma w aptekach
Brakuje zwłaszcza leków zawierających fenoksymetylopenicylinę – jest to lek pierwszego wyboru w leczeniu anginy.
– W Polsce zarejestrowany jest jeden lek z tą substancją w formie zawiesiny dla dzieci – Ospen 750, którego od początku marca praktycznie nie ma w aptekach – potwierdza Angelika Talar-Śpionek, farmaceutka współpracująca z serwisem GdziePoLek.pl.
– Zarejestrowane są również dwa leki w tabletkach dla dorosłych, których również brakuje – Ospen w dawce 1000 mg jest już praktycznie niedostępny – dostępność deklaruje ok. 4 proc. aptek połączonych z GdziePoLek, Ospen 1500 mg posiada na stanie ok. 12 proc. aptek – dodaje.
Potwierdzają to również analizy portalu KtoMaLek.pl..
– Jeszcze w grudniu 2022 r. sprzedaż opakowań antybiotyków zawierających fenoxymethylpenicylinę sięgnęła ponad 51 tys. opakowań, a magazyn apteczny oscylował na poziomie niemal 45 tys. opakowań, ale w lutym stany magazynowe spadły do poziomu 9,7 tys. opakowań – wyjaśnia dr Jarosław Frąckowiak, prezes PEX PharmaSequence.
Jakie są przyczyny? – Jako jedną z przyczyn producent podaje brak dostępu do substancji czynnej – fenoksymetylopenicyliny. Przez problemy na poziomie produkcji producent nie jest w stanie określić, kiedy sytuacja się unormuje i kiedy leki z tą substancją będą ponownie dostępne w aptekach – wyjaśnia Talar-Śpionek.
Farmaceutka zwraca uwagę też na utrudniony dostęp do innych leków. W serwisie GdziePoLek wielu pacjentów w ostatnim okresie szuka antybiotyków z amoksycyliną i kwasem klawulanowym.
– Jeśli chodzi o amoksycylinę, brakuje dawek pediatrycznych, np. augmentinu ES stosowanego m.in. w infekcjach górnych dróg oddechowych czy ostrym zapaleniu ucha środkowego u dzieci. Na szczęście lekarze mają do dyspozycji szereg zamienników jeśli chodzi o kombinację amoksycyliny z kwasem klawulanowym. Niemniej jednak nadal przewija się wątek braku dostępu do substancji czynnej z Chin i Indii oraz zwiększone zapotrzebowanie na te leki w okresie wzrostu infekcji – tłumaczy ekspertka.
Źródło: abczdrowie.pl