Przez aferę w NCBiR firmy tracą miliony złotych. Mogą pójść do sądów

Niezależny dziennik polityczny

W aferze w NCiBR nie chodzi już tylko o przyznanie milionowych dotacji spółkom powiązanym z politykami. Przez złe i bezprawne decyzje o wstrzymaniu podpisywania umów firmy, które zostały zakwalifikowane do dofinansowania, tracą miliony złotych. Mogą je odzyskać w sądzie. I wszystko wskazuje, że tego obawia się NCBiR oraz nadzorujące je Ministerstwo Funduszu i Rozwoju Regionalnego.

  • Jeżeli NCBiR nie wróci szybko do podpisywania umów z przedsiębiorcami, to nie uda się zrealizować projektów. Te muszą się zakończyć do 30 grudnia 2023 r.
  •  Poszkodowane firmy, niektóre już mają problemy z płynnością finansową, mogą pójść do sądów po odszkodowania
  •  W sumie mogą domagać się co najmniej ok. 633 mln zł. Tyle wydano by na dotacje bez uwzględnienia dwóch kontrowersyjnych projektów
  • Mogą też walczyć o utracone korzyści z powodu braku dofinansowania i niezrealizowania projektu. Te są już wyliczone we wnioskach
  • Wydaje się, że z problemu zdaje sobie sprawę zarówno NCBiR, jak i nadzorujące go Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej

Narodowe Centrum Badań i Rozwoju nie wypłaciło jeszcze żadnych środków na dofinansowanie w konkursie „Szybka Ścieżka – Innowacje Cyfrowe”, choć zdążyło podpisać 34 umowy o dofinansowanie. Tak wynika z odpowiedzi Ministerstwa Funduszy i Rozwoju Regionalnego na pytania Business Insidera.

Pierwszy kontrakt zawarto 30 stycznia br., a ostatni 22 lutego, gdy NIK chciał rozpocząć kontrolę w NCBiR. Kontrolę prowadzi też CBA oraz Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, które nadzoruje NCBiR. Jeszcze 2 marca NCBiR oficjalnie informował firmy, że za kilka dni podpisze z nimi umowy o dotacje. 3 marca wysłał maile z informacją, że nie będzie ich podpisywać do czasu zakończenia kontroli, która może potrwać do 28 kwietnia.

Następnie 8 marca firmy dowiedziały się, że w zależności od ustaleń, NCBiR będzie podejmować kolejne decyzje, które w przypadku braku nieprawidłowości pozwolą powrócić do zawierania umów o dofinansowanie. Ostatnio zaś NCBiR poprosił o informacje, czy przedsiębiorcy realizują projekt, czy nie. Obecnie niemal ze 100 proc. pewnością można ustalić, że nieprawidłowości dotyczą dwóch projektów o wartości 178 mln zł. Pozostałe 115 powinno być realizowane, choć ja mówi nam MIchał Szczerba, poseł PO, ma jeszcze wątpliwości co do kilku.

Co z nimi będzie? Prawnicy nie mają wątpliwości – jeśli szybko nie zostaną podpisane umowy i uruchomione zaliczki, firmy nie zrealizują projektów i mogą pójść do sądu po odszkodowanie. Koszt realizacji projektów wraz z 811 mln zł dofinansowania to 1 mld 147 mln złFirmy będą mogły domagać się co najmniej ok. 633 mln zł. Tyle wyniosłyby dotacje bez uwzględnienia dwóch kontrowersyjnych projektów, ale potencjalne roszczenia mogą być wyższe. Dofinansowanie powinny dostać np. duże Vivid Games, x-kom, Attende i Cryptomage, Ceramika Paradyż, czy niewielka Investment Analytics na opracowanie zautomatyzowanego systemu do diagnozowania nowotworów czerniaka i raka podstawnokomórkowego z wykorzystaniem algorytmów sztucznej inteligencji.

NCBiR nie ma podstaw do niepodpisywania umów

— Niezrozumiałe jest, dlaczego część firm mogła podpisać umowy, a inne nie, skoro wątpliwości są tylko co do dwóch podmiotów — mówi Jakub Bursa, partner w Civitta, firmie pomagającej pozyskiwać dofinansowanie dla przedsiębiorstw na terenie Europy Środkowo-Wschodniej i Skandynawii. — Większość projektów miała bardzo napięte harmonogramy i już przy miesiącu opóźnienia nie ma szansy na ich prawidłową realizację — dodaje.

Zdaniem radcy prawnego Krzysztofa Brysiewicza, wspólnika w kancelarii Brysiewicz, Bokina, Sakławski i Wspólnicy, takie zawieszenie podpisywania umów jest bezprawne i budzi poważne konsekwencje. — Ustawa wdrożeniowa, na której podstawie prowadzony był konkurs, nie przewiduje zawieszenia podpisywania umów, a wielu przedsiębiorców już poniosło wydatki na prowadzone projekty — dodaje.

Łukasz Kościjańczuk, partner w CRIDO, firmie, która też obsługuje beneficjentów konkursu, dodaje, że część wnioskodawców dostarczyła już wymagane dokumenty i nawet dostała drafty wypełnionych oraz uzupełnionych umów. — I powinny je podpisać. Mam nadzieję, że lada chwila ktoś w NCBiR pójdzie po rozum do głowy i doprowadzi do podpisania umów z projektami niebudzącymi kontrowersji. Nie widzę żadnej podstawy prawnej do wstrzymywania procesu zawierania umów z projektami rekomendowanymi, względem których brak jest podejrzeń o brak uczciwości w procesie oceny, a zakładam, że jest to zdecydowana większość podmiotów na liście rekomendowanych do wsparcia — dodaje Kościjańczuk.

Michał Szczerba, poseł PO, który wraz z partyjnym kolegą Dariuszem Jońskim ujawnił nieprawidłowości, podkreśla, że nie można karać uczciwych za zaniedbania władzy, która postanowiła potraktować alokację konkursu jak łup. — Blokowanie tych środków dla wszystkich 115 projektów to granda. Apelujemy z posłem Dariuszem Jońskim o odblokowanie finansowania i podpisywanie umów, by beneficjenci mogli realizować swoje projekty. Ministerstwo Funduszy i NCBiR mają instrumenty, by nadal weryfikować pozostałe projekty — podkreśla Szczerba. Choć zaznacza, że podejrzanych może być więcej. — W odniesieniu do niektórych identyfikujemy rażący konflikt interesów. Tak jest z projektami powiązanymi z byłym prezesem NCBR Invest ASI, jak i obecnym NCBR Idee (dwa projekty, gdzie założona przez niego firma, zarządzana przez jego żonę jest podwykonawcą). Wątpliwości budzi projekt GPW, bo doradca byłego dyrektora NCBR jest wicedyrektor z GPW, to były asystent europosła Adama Bielana — mówi Szczerba.

GPW dostało 15 mln zł na opracowanie innowacyjnej platformy technologicznej do wsparcia obsługi infrastruktury krytycznej rynku kapitałowego organizowanego przez GPW.

Na wypadek nieprawidłowości NCBiR ma jednak zabezpieczenie finansowe w postaci weksli czy gwarancji bankowych lub ubezpieczeniowych.

— Nic nie stoi też na przeszkodzie, aby wnioskodawcy dali dodatkowe zabezpieczenie — dodaje Brysiewicz. Jeśli umowy nie zostaną podpisane, a na konta firm nie pójdą pierwsze przelewy, NCBiR wpadnie w jeszcze większe kłopoty.

Małe firmy tracą płynność finansową, grozi im niezrealizowanie projektów

Do kancelarii mec. Brysiewicza już zgłosiło się kilka firm, które tracą na błędnych decyzjach. Jakie to firmy, nie może mówić. Jednak większość przedsiębiorców otrzymując 22 grudnia ur. informację o przyznaniu dotacji, rozpoczęło swoje projekty badawcze, by wyrobić się z realizacją harmonogramu. Jak potwierdza nam Ministerstwo Funduszy i Rozwoju Generalnego, te muszą zakończyć się do 31 grudnia br. Termin ten wynika z art. 65.2 Rozporządzenia nr 1303/2013 i nie można go przesunąć. Tymczasem to sąogromne przedsięwzięcia organizacyjne, finansowe i technologiczne.

Część przedsiębiorstw zaciągnęło już znaczące zobowiązania finansowe, m.in. wynajmują laboratoria, zakupiły sprzęt badawczy, zleciły specjalistyczne usługi. Ponadto wymogiem NCBiR było udokumentowanie podpisanych promes zatrudnienia kadry badawczej, z których nie mogą się wywiązać. W sumie beneficjenci zatrudnili setki osób, nawet ok. tysiąca.

I jak wskazuje Jakub Bursa, są już firmy, które odczuwają skutki decyzji NCBiR. — Wielu naszych klientów, którym przyznano dotacje, znalazło się w bardzo trudnej sytuacji. Zarządy zastanawiają się, czy nie zwolnić części osób. Dużo firm zakładało, że przy wypłacie pensji będzie się wspomagać dotacją. Wstrzymanie podpisywania umów skutkuje brakiem możliwości wnioskowania o zaliczki na poczet poniesionych wydatków, co już w krótkiej perspektywie może oznaczać utratę płynności finansowej lub upadłość w przypadku małych przedsiębiorców — mówi Bursa.

Nawet jakby NCBiR przywrócił podpisywanie umów, część nie zostanie zrealizowanych — kto poniesie za to odpowiedzialność?

Będą się sądzić o odszkodowania

— Opóźnienie w podpisywaniu umów może spowodować, że nie uda się zrealizować projektów, a NCBiR czekają roszczenia o odszkodowania – uważa Krzysztof Brysiewicz.

Zgadza się z nim Łukasz Kościjańczuk. — Obawiam się, że część firm może ostatecznie zdecydować się na postępowania sądowe — brak zawarcia umów, a nawet przeciąganie w czasie tego procesu, może powodować realne szkody finansowe i zagrażać realizacji zobowiązań niejednokrotnie podjętych po decyzji z grudnia o rekomendacji do wsparcia. Może to również spowodować brak możliwości zrealizowania prac projektowych w zakładanych, bardzo krótkich i sztywnych terminach, co z kolei może spowodować brak możliwości utrzymania dofinansowania publicznego – mówi Łukasz Kościjańczuk.

Dotyczy to wszystkich, zarówno tych, co już podpisali umowy, jak i tych, którzy nie zdążyli. – Przedsiębiorcy bez umowy będą jednak w gorszej sytuacji, bo muszą jeszcze udowodnić, że doszłoby do jej zawarcia, co jednak nie będzie aż tak skomplikowane, bo byli na liście zakwalifikowanych. Dodatkowo przedsiębiorcy, którzy umowy podpisali i realizują projekt, mają prostszą drogę, bo mogą dochodzić nie odszkodowania, ale zapłaty na podstawie umowy i nie muszą wykazywać szkody. Tym którzy umów nie podpisali, zostają roszczenia odszkodowawcze – wyjaśnia mec. Brysiewicz.

Dodatkowe co najmniej 660 mln zł

Polska więc może nie tylko stracić 800 mln zł unijnych dotacji, ale NCBiR będzie zapewne potrzebował co najmniej tyle na roszczenia firm. Przedsiębiorcy mogą bowiem dochodzić kwoty odpowiadającej równowartość dofinansowania, ale nie tylko.

— Scenariuszy jest kilka w zależności od rozwoju sytuacji. Co do zasady można dochodzić pokrycia strat tj. wydatków na przygotowanie projektu, np. na doradców, zatrudnienie personelu, zakupione pod projekt środki trwałe itp., środki na pokrycie kosztów finansowania komercyjnego. Obok tego można formułować roszczenia o utracone korzyści w wysokości kwoty utraconej dotacji lub potencjalnie utraconych zysków z projektu — mówi mec. Brysiewicz.

W ramach konkursu eksperci NCBiR oceniali m.in. opłacalność wdrożenia i sukces ekonomiczny projektu. Skoro ci przedsiębiorcy dostali dofinansowanie, to ktoś ocenił te kwestie pozytywnie.

— Kwoty potencjalnych zysków zostały wskazane we wnioskach o dofinansowanie – mówi Brysiewicz. I dodaje, że przedsiębiorcy objęci „domniemaniem oszustwa” nie powinni czekać na rozwój sytuacji.

– Firmy, które podpisały umowy, ale ze względu na brak płatności nie widzą szansy na realizację harmonogramu projektu, powinny o tym poinformować NCBiR. Niezrealizowanie harmonogramu powoduje bowiem utratę dotacji. Jeśli zaś przedsiębiorca dostanie do podpisania umowę w maju i uzna, że nie jest w stanie zrealizować w siedem miesięcy harmonogramu rozpisanego na dziewięć miesięcy, musi oszacować, czy podpisuje umowę, czy sam zrealizuje projekt, czy odpuszcza – dodaje Brysiewicz.

To ważna decyzja, bo walka o rekompensatę jest łatwiejsza, gdy projekt jest wykonany. Choć są i takie sądy, które mówią, że nie trzeba kończyć projektu z własnych środków, by otrzymać odszkodowanie. – Jest wiele argumentów za takim podejściem i warto też powalczyć – ocenia Brysiewicz.

Może się jednak zdarzyć, że NCBiR unieważni konkurs lub oceny tych ekspertów, którzy przyznali kontrowersyjne dotacje. — Wówczas przedsiębiorcy też mogą dochodzić odszkodowania. Jego wartość będzie uzależniona od tego, czy skończyli projekt – mówi Brysiewicz.

NCBiR i ministerstwo wie o ryzyku sporów sądowych

Premier Mateusz Morawiecki podkreśla, że pierwsza rzecz, którą warto powiedzieć, to, że na szczęście ani złotówka nie poszła do żadnej z instytucji czy firm, które próbowały te pieniądze pozyskać z NCBiR. Według Morawieckiego właśnie dzięki działaniom prezesa Partii Republikańskiej Adama Bielana doszło do tego, że procedury w NCBiR zadziałały i „ani jedna złotówka nie została tu stracona”. Szymon Szynkowski vel Sęk, minister do spraw Unii Europejskiej, zapewnia z kolei, że pieniądze nie przepadną.

Z maili, jakie otrzymują beneficjenci, wynika jednak, że NCBiR stara się szacować konsekwencje błędnych decyzji, w tym wstrzymania podpisywania umów. Bo pieniędzy nie dostali zarówno nieuczciwi, jak i uczciwi.

W mailu zatytułowanym: Analiza aktualnej sytuacji w związku z kontrolą SS IC, pyta przedsiębiorców, czy:

a) rozpoczęli Państwo realizację projektu i realizują go w pierwotnym zakresie,

b) rozpoczęli Państwo realizację projektu, ale ograniczyli Państwo lub zawiesili działania w projekcie,

c) nie rozpoczęli Państwo realizacji projektu i czekają na zawarcie umowy o dofinansowanie,

d) rozważają scenariusz odstąpienia od realizacji projektu w sytuacji niepodpisania umowy.

— Moim zdaniem NCBiR rozważa różne opcje i szacuje ryzyko. Jednak mając na uwadze wieloletnią owocną współpracę przedsiębiorstw i NCBIR, mamy nadzieję, że sytuacja zostanie bardzo szybko pozytywnie rozwiązania. Jeszcze raz chciałbym podkreślić, że obecnie kluczowy jest czas procedowania, bo każdy tydzień zwłoki może powodować wielomilionowe straty po stronie przedsiębiorstw i zwiększa ryzyko niezrealizowania coraz większej liczby projektów badawczych – mówi Bursa.

Z kolei MFiPR na pytanie Business Insidera, jakie mogą być konsekwencje opóźnień w podpisywaniu umów, odpowiedziało tak:

Dokładamy wszelkich starań, by działania kontrolne przebiegały rzetelnie i sprawnie i zakończyły się w przewidzianym terminie i by wynikające z tego faktu opóźnienia nie miały wpływu na realizację projektów, które będą kwalifikowały się do realizacji.

Źródło: businessinsider.com.pl

Więcej postów