Radosław Tadajewski, biznesmen z Wrocławia, powiązany z rządem PiS, ale także z PZPN. To on – jak twierdzi Onet – ma stać za sukcesem Cezarego Kuleszy w wyborach na prezesa PZPN, a teraz czerpać z tego korzyści, bo spółka Publicon Sport, której jest współwłaścicielem, ma zarabiać krocie na obsłudze kontraktów sponsorskich reprezentacji Polski.
„Najpierw bliski rządowi biznesmen Radosław Tadajewski pomógł Cezaremu Kuleszy wygrać wybory na prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej, potem jedna z jego firm została »wyłącznym partnerem marketingowym« piłkarskiego związku i zarabia krocie na obsłudze kontraktów sponsorskich reprezentacji Polski” – tak zaczyna się tekst Onetu, w którym dziennikarz śledczy Jacek Harłukowicz już na wstępie zaznacza, że umowa PZPN z Publicon Sport – a więc spółką, której współwłaścicielem jest Tadajewski – to jedna z najbardziej strzeżonych tajemnic polskiej piłki.
Tadajewski to biznesmen z Wrocławia. Ma 43 lata, doskonałe wykształcenie (dyplomy prawa Uniwersytetu Wrocławskiego i University of Cambridge, MBA na Europa-Universitat Viadrina Frankfurt), tytuł Honorowego Konsula Republiki Brazylii, zarządza kilkunastoma spółkami, do których w czasach rządów PiS – jak pisze Onet – płyną miliony państwowych dotacji. Spółki Tadajewskiego pomagały w przeszłości w prowadzeniu kampanii wyborczych PiS i prezydenta Andrzeja Dudy, a dziś pracują na rzecz spółek Skarbu Państwa. Publicon Services zajmuje się m.in. obsługą PKN Orlen i PKP Intercity.
PZPN po 25 latach rozstaje się z firmą Sport Five
Ale skupmy się na PZPN i spółce Publicon Sport, która powstaje 13 października 2021 roku, a więc dwa miesiące po tym, jak Kulesza został wybrany na prezesa. 4 sierpnia 2022 r. PZPN publikuje na swojej stronie internetowej komunikat o zawarciu nowej pięcioletniej umowy z Publicon Sport. A jednocześnie informuje o rezygnacji z usług Sport Five. To spółka wpływowego w polskim futbolu Andrzeja Placzyńskiego – zlustrowanego przez media jako byłego współpracownika SB – która przez ostatnie ćwierć wieku odpowiadała za obsługę umów sponsorskich PZPN i piłkarskiej reprezentacji Polski.
„Rezygnacja ze współpracy z mającym nie najlepszą prasę Placzyńskim to jedno. Ale wprowadzenie w miejsce ogromnej międzynarodowej korporacji podmiotu bez poważniejszego doświadczenia w specyficznej branży marketingu sportowego, spółki założonej zaledwie 10 miesięcy wcześniej z kapitałem 5 tys. zł, to zupełnie inna sprawa” – pisze Harłukowicz.
I dodaje, że spółki Tadajewskiego nikt w branży nie kojarzy, nazwa spółki nikomu nic nie mówi, bo Publicon Sport nie był dotychczas obecny w przestrzeni sportowej, a nazwiska jego właścicieli też nie były dotychczas kojarzone ze sportem.
„To bardzo zaimponowało Kuleszy”
Harłukowicz podkreśla, że okoliczności wejścia Publicon Sport do PZPN badał przez kilka ostatnich miesięcy. „Docierałem do przedstawicieli środowiska sportowego marketingu, byłych i obecnych działaczy piłkarskiej centrali, byłych i obecnych współpracowników Cezarego Kuleszy. A nie było to łatwe: wielu w ogóle nie było zainteresowanych rozmową, inni zasłaniali się niewiedzą. Ci, którzy zdecydowali się pomóc rozwikłać mi tę zagadkę, już na wstępie zastrzegali, że nie chcą, by ujawniać ich nazwiska” – pisze dziennikarz.
– Kiedy Kulesza na początku 2021 r. podjął decyzję, że będzie ubiegał się o fotel prezesa PZPN, nie miał wokół siebie ludzi gotowych do tak poważnego boju. Już wtedy w jego otoczeniu zaczęli pojawiać się Radosław Tadajewski i Marcin Śmigielski [były wiceprezes Polskiego Związku Tenisowego ds. marketingu, który teraz jest związany z Publicon Sport]. To oni w rzeczywistości pokierowali całą kampanią, która dała Kuleszy zwycięstwo nad promowanym przez Zbigniewa Bońka Markiem Koźmińskim. Tadajewski już wtedy nie ukrywał, że po wyniesieniu Kuleszy na fotel prezesa byłby zainteresowany wprowadzeniem jednej ze swoich spółek na miejsce SportFive, z którym umowa z PZPN kończyła się w lipcu 2022 r. Deklarowali, że mają kontrolę nad przekazem wielu mediów, w tym „Super Expressu” i gazet Polski Press, w związku z czym są w stanie wyciszyć każdą aferę dotyczącą PZPN. To bardzo zaimponowało Kuleszy” – mówi jeden z informatorów Harłukowicza.
Lakoniczny komunikat PZPN, Tadajewski odpowiada na Twitterze
Według Onetu to właśnie Tadajewski, który nazywany jest „osobą z cienia”, stoi za sukcesem Kuleszy w wyborach PZPN. A teraz czerpie z tego niemałe korzyści, bo związek w 2023 roku koszty z obsługą kontraktów sponsorskich, marketingowych i licencyjnych – a więc to, za co odpowiada Publicon Sport – wyliczył na 13,5 mln zł.
„Czy właśnie tyle ma wynieść wynagrodzenie dla spółki Radosława Tadajewskiego? Nie wiadomo” – pisze jednak Harłukowicz
Dziennikarz dodaje, że Kulesza oraz kierowany przez niego PZPN nie odpowiedzieli na pytania Onetu w sprawie tajemniczej współpracy z Publiconem, bo z biura prasowego związku dostał jedynie niepodpisany przez nikogo komunikat o tym, że „przy wyborze kontrahentów PZPN stosuje najwyższe standardy konkurencyjności. Równocześnie PZPN nie udziela informacji o umowach objętych klauzulami poufności oraz polityce kadrowej”.
Do sprawy odniósł się sam Tadajewski. Na Twitterze, gdzie do Harłukowicza napisał tak: „Wiesz Jacku, że Twój tekst zachwiał moją wiarą w brak SB-ckich wpływów w Polsce AD 2023? Ciekawe, czy w sądzie też to zadziała, bo tym razem będziemy musieli tam o tym porozmawiać” – napisał Tadajewski. Po czym dodał: „Dobrze jest wysłać choć jedno pytanie do bohatera tekstu przed jego publikacją”.
Harłukowicz mu odpowiedział: „Pytania 19.02 zostały wysłane do spółki Publicon Sport. A Pan przecież ponoć jest na Borneo”. Na co Tadajewski odpisał, że to „słaba wymówka”, bo trzy dni wcześniej Harłukowicz dostał wyczerpującą odpowiedź w sprawie organizacji antywojennej rządowej kampanii StopRussiaNow, za którą odpowiadała inna spółka Tadajewskiego.
Źródło: sport.pl
Podobno ta strona jest zablokowana w Polsce ale piszę z Polski.