Kopalniom grozi nagły upadek. Emisje CO2 to była igraszka

Niezależny dziennik polityczny

Sprawa związana z unijnym rozporządzeniem w sprawie emisji metanu jest bardzo poważna, bowiem ponad 80 proc. wydobywanego w Polsce węgla kamiennego, zarówno energetycznego, jak i koksowego pochodzi właśnie z pokładów metanowych.

  • Projekt rozporządzenia zwanego „dyrektywą metanową” został już zaakceptowany przez Radę Unii Europejskiej.
  • Najpewniej w marcu pochyli się nad nim Parlament Europejski.
  • Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, od 1 stycznia 2025 roku zakazane będzie spalanie metanu w pochodni, a kolejne obostrzenia zaczną obowiązywać od 2027 i 2031 roku.

Parametr, jaki zaplanowała Unia Europejska odnośnie emisji metanu, jest dla polskiego górnictwa nieosiągalny z technicznego punktu widzenia

– Mam świadomość formalnych realiów, które osaczyły sektor wydobycia węgla kamiennego. Parametr, który skutecznie zatrzyma inwestycje w górnictwie, to kwestia emisji metanu – zaznaczył w rozmowie z portalem WNP.PL Jerzy Markowski, były wiceminister gospodarki.

– Teraz wystarczy tak ustalić parametry emisji metanu, aby zamknąć kopalnie. Ten parametr, jaki zaplanowała UE, jest dla górnictwa nieosiągalny z technicznego punktu widzenia. I prędzej czy później staniemy przed dylematem: albo szukać sposobu na to, żeby go ominąć w sposób mniej lub bardziej legalny, albo z udziałem budżetu państwa, co będzie dramatem dla środków publicznych w kraju. Albo po prostu się poddać, co będzie dramatem z perspektywy bilansu energetycznego kraju – podkreślił Jerzy Markowski.

Temat związany z emisją metanu wybrzmiewa ostatnio coraz mocniej. Na początku lutego 2023 roku przewodniczący górniczej Solidarności Bogusław Hutek oraz przewodniczący śląsko-dąbrowskiej Solidarności Dominik Kolorz wskazali, że ten akt prawny w proponowanym kształcie stanowi egzystencjalne zagrożenie dla dalszego funkcjonowania całego polskiego sektora górnictwa węgla energetycznego i koksowego.

Projekt rozporządzenia zwanego „dyrektywą metanową” został już zaakceptowany przez Radę Unii Europejskiej (UE). W marcu lub kwietniu pochyli się nad nim Parlament Europejski.

Jeśli nowe prawo wejdzie w życie, od 1 stycznia 2025 roku zakazane będzie spalanie metanu w pochodni (na przykład ze stacji odmetanowania kopalń). 1 stycznia 2027 roku zacznie obowiązywać zakaz uwalniania metanu do atmosfery w kopalniach emitujących ponad 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla. Identyczne ograniczenia miałyby dotyczyć kopalń emitujących ponad 3 tony metanu na 1000 ton wydobytego węgla, tyle że od 1 stycznia 2031 roku.

Może dojść do utraty nawet kilkuset tysięcy miejsc pracy w polskim górnictwie i jego otoczeniu

Zdaniem Bogusława Hutka i Dominika Kolorza przyjęcie rozporządzenia przez PE spowoduje „błyskawiczną likwidację przedsiębiorstw górniczych oraz dziesiątek firm zajmujących się produkcją sprzętu oraz świadczących wszelkiego rodzaju usługi na rzecz kopalń”, a więc „utratę nawet kilkuset tysięcy miejsc pracy w polskim górnictwie i jego otoczeniu”.

– Eksperci szacują, że dla Polskiej Grupy Górniczej, największej spółki węglowej w Polsce i Europie, przyjęcie projektu rozporządzenia w obecnej formie będzie oznaczało konieczność niemal natychmiastowego zamknięcia 2/3 kopalń. W podobnej lub nawet gorszej sytuacji jest Jastrzębska Spółka Węglowa, producent węgla koksowego, który jest uznawany za jeden z krytycznych surowców dla Unii Europejskiej – wskazali związkowcy, zwracając się na piśmie do przewodniczącego Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności PE (ENVI) Pascala Canfina oraz stojącego na czele Komisji Przemysłu, Badań Naukowych i Energii PE (ITRE) Cristiana Silviu Buşoi.

Sprawa jest bardzo poważna, bowiem ponad 80 proc. wydobywanego w Polsce węgla kamiennego, zarówno energetycznego, jak i koksowego, pochodzi z pokładów metanowych.

Związkowcy wskazują, że szczególne zastrzeżenia budzi nierówne traktowanie w projekcie rozporządzenia spółek górniczych działających na terenie państw unijnych oraz podmiotów spoza UE, a także eksporterów węgla.

– Projekt nie nakłada kar za import węgla lub jego produkcję poza granicami UE w sposób adekwatny do obciążeń przewidzianych dla unijnych producentów, radykalnie naruszając tym samym elementarne reguły wolnej i sprawiedliwej konkurencji – zauważają związkowi liderzy.

Żadnej polskiej kopalni nie będzie stać na to, żeby zapłacić kary

– Jeżeli nic się nie zmieni, to dyrektywa wprowadzi normę emisji metanu w wysokości 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla. A więc zdecydowana większość kopalni w Polsce nie będzie spełniała tych kryteriów, bo one emitują metan w wielkości od 8 do 14 ton na 1000 ton wydobytego węgla – podkreślił Bogusław Hutek, szef górniczej Solidarności, w wywiadzie dla „Naszego Dziennika” z 6 lutego 2023 roku.

– Doprowadzi to do tego, że będą na nie nakładane olbrzymie kary. Przy tym system EU ETS to może być igraszka. Wiele wskazuje na to, że żadnej polskiej kopalni nie będzie stać na to, żeby zapłacić kary – zaznaczył Bogusław Hutek.

Wskazał przy tym, że to wyrzuca z rynku polskie kopalnie. Ta dyrektywa ma wejść w życie już w 2027 roku. A w 2031 roku ma też objąć kopalnie węgla koksowego.

Bogusław Hutek odniósł się też między innymi do kwestii umowy społecznej dla górnictwa.

– Uważamy, że tę umowę, która została zawarta 28 maja 2021 roku, trzeba w końcu notyfikować w UE – ocenił Bogusław Hutek we wspomnianym wywiadzie.

– Jeżeli się okaże, że nie ma możliwości zablokowania dyrektywy metanowej, to będę wiedział, dlaczego od dwóch lat nie notyfikowano tego dokumentu. Robiono teatr, prowadzono z nami rozmowy, a ktoś wiedział, że i tak kopalnie będą musiały być zamknięte, i to już w 2027 roku – dodał.

Bogusław Hutek zaznaczył, że dyrektywa metanowa jest teraz największym zagrożeniem dla polskiej gospodarki i naszej suwerenności.

– Obawiamy się, że rząd się na to zgodził, ponieważ premierowi Mateuszowi Morawieckiemu zależy na pieniądzach z Krajowego Planu Odbudowy – podkreślił Bogusław Hutek.

– I my się boimy tego, że za pieniądze, które są przecież stosunkowo niskie w skali całego kraju, wyrażono zgodę na pewne elementy tej dyrektywy. Czy doszło do przehandlowania polskiego górnictwa w zamian za środki z KPO? Tego nie wiemy, ale chcemy się dowiedzieć. I o to zapytamy przedstawicieli rządu. Jeżeli usłyszymy, że wszystko zostało już ustalone i zmian nie będzie, to wtedy idziemy w permanentną akcję protestacyjną – zaznaczył rozmówca „Naszego Dziennika”.

Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa od dawna zwraca uwagę na niebezpieczeństwa wiążące się z unijnym rozporządzeniem w sprawie redukcji emisji metanu

Zagrożenie dotyczące emisji metanu jest dawno zidentyfikowane. Przykładowo Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa (GIPH) od dawna bije na alarm i zwraca uwagę na niebezpieczeństwa wiążące się z unijnym rozporządzeniem w sprawie redukcji emisji metanu w sektorze energetycznym. W obliczu groźnych dla polskich przedsiębiorców górniczych doniesień dotyczących projektowanych regulacji, które uzyskano wcześniej z Europejskiego Stowarzyszenia Węgla Kamiennego i Brunatnego Euracoal, Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa jeszcze w listopadzie 2021 roku powołała zespół roboczy dla zajęcia się tym tematem.

W jego skład weszli przedstawiciele spółek węglowych, Spółki Restrukturyzacji Kopalń oraz Głównego Instytutu Górnictwa. Po analizie danych dotyczących polskich kopalń węgla kamiennego zauważono, że prawie żadna z nich nie spełnia proponowanych przez Komisję Europejską wymogów.

Uwzględniając to, że przyjęcie rozporządzenia w przedstawionej przez Komisję Europejską formie spowodowałoby natychmiastową całkowitą likwidację polskiego górnictwa węgla kamiennego, Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa podjęła intensywne działania, zarówno na gruncie krajowym, jak i unijnym w celu nagłośnienia problemu oraz niedopuszczenia do niekorzystnych zmian.

W styczniu 2022 roku Górnicza Izba Przemysłowo-Handlowa zwróciła się do premiera Mateusza Morawieckiego o podjęcie przez rząd szybkich i zdecydowanych działań mających na celu niedopuszczenie do wprowadzenia w życie niektórych przepisów projektowanego rozporządzenia.

W piśmie do premiera zwrócono uwagę, że przedmiotowy projekt zakłada wprowadzenie zakazu odprowadzania ze stacji odmetanowania metanu do atmosfery i jego spalania od 1 stycznia 2025 roku, a także poprzez szyby wentylacyjne od 1 stycznia 2027 roku. Co prawda ten drugi zakaz nie dotyczy węgla koksowego, jednak w ciągu trzech lat od daty wejścia w życie rozporządzenia przewiduje się wprowadzenie rygorów również dla tej części górnictwa.

Poinformowano także premiera o tym, że na 21 kopalń prowadzących w Polce wydobycie, 16 to kopalnie metanowe, z których żadna nie spełnia wymogów przewidzianych w rozporządzeniu.

Wskazano również, że eksploatacja węgla w takich kopalniach jest możliwa wyłącznie w sytuacji, gdy pozostają utrzymane dopuszczalne stężenia tego gazu w wyrobiskach górniczych. Można to osiągnąć poprzez odprowadzanie metanu szybami wentylacyjnymi lub rurociągami wchodzącymi w skład systemów odmetanowania.

Zwrócono uwagę, że w 2020 roku 63 proc. metanu, który wydzielił się w kopalniach, odprowadzone było metodą wentylacyjną, reszta została wychwycona rurociągami, a jedynie 23 proc. zostało zużyte w kotłach lub silnikach gazowych. Podkreślono też, że technicznie nie jest możliwe wykorzystanie w 100 proc. metanu ujmowanego przez odmetanowanie, dlatego jego część musi być spalana lub wypuszczana do atmosfery, a wprowadzenie nowych sposobów jego zagospodarowania wymaga odpowiedniego czasu oraz olbrzymich inwestycji, na które brak jest w okresie transformacji źródeł finansowania.

– Planowane zapisy związane z emisją metanu oznaczają dla polskich kopalń szybszą likwidację. Polskie kopalnie emitują do 14 ton metanu na tysiąc ton wydobytego węgla. Nowe przepisy mają ograniczyć limit do 5 ton i nakładać kary za przekroczenie. Nie będą natomiast nakładać żadnych obowiązków na węgiel importowany. To daje dużo do myślenia – zaznacza europoseł Grzegorz Tobiszowski.

– Takie przepisy doprowadzą do szybkiej nierentowności i likwidacji kopalń. Dyrektywa metanowa to działanie wbrew wynegocjowanej umowie społecznej, w której przyjęto harmonogram restrukturyzacji naszego sektora wydobywczego. Pojawia się kolejne pytanie, jak to się ma do planowanej transformacji województwa śląskiego – podkreśla Grzegorz Tobiszowski.

Źródło: wnp.pl

Więcej postów