Ukraina żyje nie tylko wojną. Wiele kontrowersji wzbudziły także ostatnie dymisje wysokich urzędników państwowych czy wręcz ministrów.
- Unieważniono miliardowy kontrakt na wyżywienie ukraińskiej armii. Afera czy prowokacja?
- 400 tysięcy dolarów do prywatnej kieszeni – awantura na szczeblu ministerialnym.
- Dymisje za nieudolność – ich apogeum nastąpi na najbliższym posiedzeniu ukraińskiego parlamentu.
- Czy zatem szklanka jest do połowy pusta, czy też pełna? Korupcji w Ukrainie (jeszcze?) nie wypleniono, ale winni często nie są bezkarni i ponoszą jednak konsekwencje…
Prokurator generalny, Andrij Kostin odwołał niedawno szefów pięciu prokuratur obwodowych – w Zaporożu, Połtawie, Sumach, Czernihowie i Kirowohradzie. Zarzut? Enigmatyczny: brak wyników. Zauważmy: wszyscy zdymisjonowani byli mianowani jeszcze za czasów poprzednich ekip rządzących. Przy czym faktem jest też, że było na nich dużo skarg o pasywność nieprzystającą do czasu wojny.
Do dymisji podał się Wiaczesław Szapowałow, wiceminister obrony Ukrainy. W jego przypadku powodem są oskarżenia o zakupy żywności dla wojska po zawyżonych cenach.
Część dymisji związana była ze złą atmosferą pracy, a nie tylko kwestiami korupcyjnymi
Wiaczesław Szapowałow, odpowiedzialny za logistykę Sił Zbrojnych Ukrainy, poprosił o odwołanie, aby – jak to określił – nie stwarzać zagrożenia dla stabilnego zaopatrzenia Sił Zbrojnych Ukrainy. To wynik dziennikarskich publikacji o zawyżonych cenach zakupu żywności dla armii.
Ukraińskie ministerstwo obrony oświadczyło, że rozpoczęło kontrolę i przedstawi dane o zakupach. Jak się okazało bowiem resort podpisał umowę na 13 miliardów hrywien (ok. 1,5 miliarda złotych) z firmą o kapitale zakładowym… tysiąca hrywien. Jak jednak zapewnia minister obrony, Ołeksij Reznikow ostatecznie do samych transakcji nie doszło… Czyżby zatem Szapowałow jednak winny nie był, a jego rezygnacja to raczej efekt złej atmosfery w ministerstwie, spowodowanej właśnie nielojalnością ze strony podległych urzędników, którzy doprowadzili do tej dziwnej umowy zaopatrzeniowej?
Przypomnijmy bowiem, że ten sam Szapowałow był tym, który zasłużył się we wcześniejszym rozbiciu monopolu zaopatrzeniowego armii. Kiedyś podobnych zakupów dokonywano w jednej firmie. Teraz o dostawy dla armii walczy już siedem przedsiębiorstw. Może zatem intryga, uderzając w niego, miała przy okazji przywrócić stare schematy zakupów? Obracamy się na razie w sferze przypuszczeń…
Głównym zatwierdzającym tę feralną umowę był szef departamentu zakupów; został już zwolniony z ministerstwa, a jego sprawę ma w rękach prokuratura. Efektem całej afery mają być również kolejne dymisje szefów administracji wojskowej trzech obwodów – dniepropietrowskiego, zaporoskiego i chersońskiego.
Skandal w armii miał mocno poruszyć prezydenta Zelenskiego. Stąd tak zdecydowane działania. Notabene latem ubiegłego roku podobna afera wybuchła przy zakupie broni. Minister Reznikow utworzył wtedy specjalną państwową agencję do spraw zakupu uzbrojenia – miała zastąpić kilka firm prywatnych, które oferowały zakupy wojsku. Odpowiedzią na tę decyzję były wtedy oskarżenia o korupcję. Jak się okazało zarzuty te (niepoparte żadnymi dowodami) wychodziły od pominiętych w procesie zakupu firm…
Ostatnio do dymisji podali się też wiceministrowie rozwoju regionalnego, Wiaczesław Niegoda i Iwan Łukeria oraz wiceszef resortu infrastruktury Wasyl Łozyński. Na tym ostatnim ciążą oskarżenia o przyjęcie łapówkę w wysokości 400 tysięcy dolarów – przy okazji państwowych zakupów generatorów prądu. Sprawą już zajmuje się prokuratura.
Łozyński, co podkreślają komentatorzy polityczni z Kijowa, miał dotychczas image młodego, przebojowego reformatora…. Śledczy podkreślają, że fakt przyjęcia gigantycznej łapówki nie podlega dyskusji i że nie jest wykluczone, iż nie był to pierwszy tego rodzaju „występ” ministra.
W przypadku Iwana Łukerii nie wiadomo, czy rezygnacja ma związek z oskarżeniami o korupcję. Napisał on w mediach społecznościowych, że decyzję podjął na początku roku, ale – z powodu „politycznych i biurokratycznych okoliczności” – złożył ją dopiero teraz.
Komentatorzy dopatrują się jednak przyczyn dymisji w sprawach osobistych. Wcześniej ministerialna funkcje sprawował Oleksij Czernyszow (obecny szef Naftohazu) – Łukeria był jego protegowanym. Z ministrem Oleksandrem Kurbakowem współpraca Łukerii się już nie układała, choć był uważany za wysokiej klasy specjalistę.
Odwołani zostali urzędnicy na różnych szczeblach administracji państwowej
Zwolniony został zastępca kancelarii prezydenta, Kyrył Tymoszenko, którego przyłapano na tym, że korzystał z samochodu, przekazanego przez jeden z zachodnich koncernów do ewakuacji ludności z okolic frontu. Tajemnicą poliszynela były bardzo złe stosunki osobiste Tymoszenki z jego szefem, Andrijem Ermakowem. A już zdecydowanie przeważyło szalę (na rzecz dymisji) jego wystąpienie – nieskonsultowane – w jednym z programów telewizyjnych.
Tymoszenkę w kancelarii Wołodymyra Zełenskiego ma zastąpić dotychczasowy szef administracji wojskowej obwodu kijowskiego, Ołeksij Kułeba. Rezygnację ze stanowiska potwierdził sam Tymoszenko w jednym z portali społecznościowych. Dołączył do niego zdjęcie z własnoręcznie podpisaną rezygnacją.
Z pełnienia funkcji drugiego zastępcy szefa kancelarii prezydenta Ukrainy miał, według mediów, zrezygnować także Ołeh Tatarow.
Ukraiński rząd odwołał również gubernatorów obwodów: kijowskiego, dniepropietrowskiego, zaporoskiego, chersońskiego i sumskiego. Decyzję podjęto na polecenie prezydenta Wołodymyra Zełenskiego.
W przypadku szefa administracji regionu dniepropietrowskiego formułowano zarzut o wykorzystywanie pieniędzy publicznych na promocję w mediach jego partnerki. Sprawa była jednak znana już od pół roku – pewnie tylko wojna spowodowała tu odłożenie decyzji o odwołaniu z funkcji.
Po medialnych doniesieniach stracił stanowisko także wiceszef prokuratury krajowej Ołeksij Symonenko, który ostatnio promował się na wczasach w Hiszpanii.
Władze Ukrainy nie będą przymykały oczu na nieprawidłowości
Komentując całą sytuację, doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak napisał w oficjalnym komentarzu dla ukraińskich mediów, że nie będzie przymykania oczu na nieprawidłowości.
Wedle ukraińskiego analityka politycznego Sergeya Tarana zmiany kadrowe to (prócz osób ewidentnie „umoczonych” w korupcję) normalny proces wymiany kadr. Wiele z tych zmian planowano już wcześniej. Byż może jednak trwająca wojna jednak powodowała odkładanie decyzji.