Pacjenci z urazami i złamaniami kończyn, głównie górnych – są przyjmowani na szpitalne oddziały ratunkowe w stolicy. Tylko na SOR-ach w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus i w Szpitalu Bródnowskim przyjęto z tego powodu od rana po ok. 30 osób.
Śliskie chodniki i drogi sprawiły, że od rana intensywnie pracuje pogotowie. Rzecznik prasowa wojewody mazowieckiego Ewa Filipowicz poinformowała, że od rana w Dyspozytorni Medycznej w Warszawie, obejmującej stolicę i powiaty okołowarszawskie odnotowało 500 zgłoszeń, z czego 80 proc. stanowiły urazy.
Filipowicz zapewniła jednocześnie, że pomoc jest na bieżąco dysponowana do tych przypadków, które wymagają interwencji ratownictwa. – Obecnie sytuacja trochę się ustabilizowała. Najgorzej było rano – powiedziała Filipowicz.
Urazy nadgarstków, kolan i stawów skokowych
Na SOR w Szpitalu Klinicznym Dzieciątka Jezus od rana trafiło ok. 30 osób z urazami ortopedycznymi, głównie złamaniami kończyn górnych.
Z kolei na SOR w Szpitalu Bródnowskim od godziny ósmej we wtorek również trafiło ok. 30 pacjentów ortopedycznych. Tam pacjenci przyjmowani są z urazami nadgarstków, kolan i stawów skokowych. W inne dni przyjmowanych było w tym samym czasie kilkoro pacjentów ortopedycznych.
Brakuje karetek
Również na SOR-ze w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym zanotowano większą liczbę przyjęć pacjentów z urazami kończyn; na co dzień są to pojedyncze przyjęcia, a we wtorek od rana trafiło do tego SOR-u już pięć osób z urazami barku i ręki.
Wcześniej rzecznik Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego Meditrans Piotr Owczarski powiedział, że od rana na żadnej z 38 stacji wyczekiwania pogotowia ratunkowego nie ma ani jednego wolnego ambulansu.
– Oznacza to, że wszystkie zespoły, które są w systemie, od samego rana są w trasie, czyli albo jadą do pacjentów, albo są w drodze do szpitali. Sytuacja jest trudna. Żaden członek zespołu ratownictwa medycznego nie miał ani minuty przerwy – powiedział Owczarski.